Motoryzacja

Elektryczne Porsche ładowane w kwadrans -Tesla w końcu doczeka się mocnych rywali

Maciej Sikorski
Elektryczne Porsche ładowane w kwadrans -Tesla w końcu doczeka się mocnych rywali
Reklama

Mówisz Tesla, myślisz samochód elektryczny, myślisz samochód elektryczny, mówisz Tesla - mniej więcej tak to dzisiaj wygląda, nawet w przypadku osób, które nie interesują się zbytnio motoryzacją. Taka sytuacja nie może odpowiadać dużym producentom, starym wyjadaczom z rynku motoryzacyjnego. Chociaż z ich działań czasem niewiele wynika i są daleko za amerykańską korporacją, zapowiedzi wskazują na ostrą walkę w przyszłości. Wystarczy spojrzeć na deklaracje niemieckich firm.

Porsche to jedna z ikon motoryzacji. Firma o długiej i burzliwej historii, producent ceniony przez kierowców, znawców, kolekcjonerów. Jednocześnie jest to świetny biznes, korporacja ma bardzo dobre wyniki finansowe, pozytywnie wpływa na raporty kwartalne koncernu Volkswagen, do którego należy. Tę markę zdecydowanie można umieścić wśród symboli niemieckiej branży motoryzacyjnej. Ale czy dzisiaj kojarzymy ją z nowoczesnością? Zdania będą pewnie podzielone, a spora część odpowiedzi wskaże na opóźnienia Porsche względem innych firm, głównie przywołanej już Tesli.

Reklama


Niemiecki producent chce to zmienić. Parę lat temu ogłosił światu, że pracuje nad modelem Mission E, który ma się pojawić na rynku przed końcem dekady. Mowa o samochodzie elektrycznym, który na jednym ładowaniu mógłby przejechać 500 km, a od zera do setki rozpędzałby się w około 3,5 sekundy, byłby też wyposażony w system ładowania indukcyjnego. Ktoś stwierdzi, że to poniżej wyników najlepszych pojazdów ze stajni Muska, ale od czegoś trzeba przecież zacząć. I Porsche potwierdza teraz, że to początek, że szykują się większe zmiany. Po samochodzie Mission E powinny się pojawić kolejne modele elektryczne, firma będzie się kierować w stronę miksu napędowego: obok pojazdów z sinikami spalinowymi znajdziemy hybrydy i elektryki. Co więcej: w ciągu kilku najbliższych lat producent ma zdecydować o przyszłości diesli - możliwe, że z nich całkowicie zrezygnuje.


Z jednej strony jest to działanie, na które zdecydowało się np. Volvo, więc Porsche nie będzie pionierem. Europa coraz głośniej mówi o odchodzeniu od takich konstrukcji. Z drugiej strony warto mieć na uwadze, że niemieccy producenci nadal zmagają się z efektami dieselgate, pojawiają się kolejne podejrzenia o oszustwa - może zagrywka Porsche to czysty PR i odwracanie uwagi od działań z przeszłości? Trudno o jednoznaczną odpowiedź, trzeba czekać na rozwinięcie sprawy. Pewne jest natomiast, że firma zarzyna tworzyć sieć superszybkich ładowarek dla samochodów elektrycznych.


Pierwsze urządzenia tego typu pojawiły się już w Berlinie, kolejne mają być ustawione w Atlancie. Ładowarki o napięciu 800 V w przyszłości będą ładować akumulatory pojazdów elektrycznych do poziomu 80% w zaledwie 15 minut. Gdyby okazało się to prawdą, znikałby jeden z największych problemów z elektrykami: długi czas "tankowania". Warto w tym miejscu podkreślić, że Porsche nie będzie samo tworzyć sieci ładowarek - w ubiegłym roku niemieckie koncerny motoryzacyjne i Ford ogłosiły, że wspólnie będą tworzyć stacje ładowania w Europie. Na przełomie dekad na Starym Kontynencie powinny już działać tysiące takich punktów. Można uznać, że to tworzenie konkurencji dla firmy Tesla.

Skoro już o tej konkurencji mowa, należy dodać, że do dyskusji na ten temat dorzucił coś ostatnio Volkswagen. Firma wcześniej informowała już, że zamierza mocno rozszerzyć ofertę o elektryki, ale teraz idzie krok dalej: przekonuje, że pojazd, który znamy obecnie pod nazwą ID (Concept) ma być... tańszy od Modelu 3 o kilka tysięcy dolarów. Ciekawe o tyle, że ten ostatni pojazd niedawno zaczął zjeżdżać z taśmy produkcyjnej, a niemieckie auto ma przed sobą długą drogę do pokonania. Mówienie dzisiaj o różnicy w cenie mija się z celem. Ciężko stwierdzić, jakie osiągi będzie miało niemieckie auto oraz ile za kilka lat będzie kosztował Model 3. Albo co jeszcze zaoferuje klientom Elon Musk.

Reklama


O ile jednak czas działa tu na korzyść Tesli, bo przez kilka lat może się jeszcze rozwijać bez ostrej konkurencji, o tyle nie można ukrywać, że pieniądze i skala stoją po stronie Porsche, Volkswagena czy BMW, które za jakiś czas podobno ma przedstawić swoją odpowiedź na budżetowy samochód Tesli. Jeśli niemieccy producenci poważnie podchodzą do tematu i zechcą pokazać młodej amerykańskiej firmie, że wciąż rozdają karty w tym biznesie, to szykuje się niezła bitwa. Klienci powinni się cieszyć, bo na tym skorzystają.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama