Wczoraj wieczorem przeczytałem tekst Grzegorza o tym, iż sklep a.pl może się znaleźć na celowniku korporacji z Cupertino, ale przyznam szczerze, że ca...
Polskie delikatesy stały się sławne - powinni wysłać kosz upominkowy do Cupertino
Wczoraj wieczorem przeczytałem tekst Grzegorza o tym, iż sklep a.pl może się znaleźć na celowniku korporacji z Cupertino, ale przyznam szczerze, że cała sprawa nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia – poziom absurdu we współczesnym świecie jest już bardzo wysoki i można się do niego przyzwyczaić, a nawet popaść w swego rodzaju znieczulicę. Dużo bardziej zaskoczyło mnie jednak to, co zobaczyłem rano – delikatesy stały się nagle gwiazdą Internetu. I to nie tylko polskiego.
Zaczęło się (podobno) od Telepolis.pl, ale news szybko stał się nie lada gratką dla wielu innych serwisów. Pojawił się praktycznie wszędzie i wystarczy tu wymienić najpopularniejsze/najbardziej wpływowe tytuły: Onet, Gazeta Wyborcza, Interia, WP, Forbes, DI… Pisały o tym wielkie portale, serwisy i blogi skupione na konkretnej branży (z tym, że rozstrzał był tu dość szeroki: sektor IT, prawo, spożywka, handel), a także internauci, którzy nagłaśniali całą sprawę w portalach społecznościowych i udzielali się w komentarzach. Mówiąc krótko: a.pl dostało prezent, który może im dać poważnego kopa. Na polskiej Sieci sprawa się jednak nie kończy.
Od rana sprawdzam co jakiś czas, które zagraniczne serwisy zainteresowały się polskim sklepem i jego "przypadkiem" i powiem/napiszę, iż jestem pod wrażeniem. O delikatesach można przeczytać na stronie CNBC, The Next Web, GSMArena, Mashable, Electronista. Swoja misję spełniły też Reuters oraz Yahoo! to samo tyczy się stron naszych wschodnich sąsiadów i wystarczy tu wspomnieć o Gazeta.ru i Onliner.by (ale zapewniam, że tematem zainteresowało się znacznie więcej tytułów). Stron francuskich, włoskich i brazylijskich nie śledzę, ale podejrzewam, że i tam delikatesy stały się znane.
Z większości tekstów wynika właściwie to samo, czyli opinia, iż na dobrą sprawę nie wiadomo o co chodzi. Pojawia się nazwa a.pl, logo fresh24.pl, ale chyba nikt do końca nie rozumie, jak powiązać sklepy z produktami spożywczymi z Apple. Jak zwykle najciekawiej się robi, gdy przejdzie się do lektury komentarzy. A te są do siebie podobne bez względu na długość i szerokość geograficzną. Przyznam, iż niektóre bardzo mnie rozbawiły, a na liście kolejnych celów Apple, tworzonej przez internetów pojawili się m.in. Bóg (za stworzenie jabłek), Newton i jabłonki (drzewa). Pisząc te słowa, pomyślałem też o Adamie i Ewie oraz nieszczęsnym wężu, mieszkańcach miejscowości Jabłonka/Jabłonki i odtwórcach roli Wilhelma Tella (choć pewnie to wszystko już się w Sieci pojawiło). W każdym razie Czytelnicy wspomnianych portali solidaryzują się z polskim sklepem, co wygląda trochę jak udzielanie poparcia więźniom politycznym.
Obserwując to wszystko z boku można dojść do dwóch wniosków (przynajmniej). Po pierwsze, sprawa musi być kuriozalna, by polskimi firmami na taką skalę zainteresowały się zagraniczne media (pojawiają się oczywiście wyjątki, ale chyba nie zyskują one aż tak dużego rozgłosu), a po drugie, sklep a.pl może na tym rzekomym konflikcie poważnie zyskać. O delikatesach przeczytali nie tylko ludzie w Chicago i Moskwie, ale przede wszystkim polscy konsumenci. Podejrzewam, że sam sklep jest wdzięczny Apple za tę "gwiazdkę z nieba", a inne firmy, które w jakikolwiek sposób mogą się kojarzyć z amerykańskim producentem, już czekają na podobną promocję. No może oprócz Samsunga.
Jeżeli już dojdzie do wysyłania wspomnianego w tytule kosza upominkowego, to osobiście stawiałbym na kosz polskich wędlin - powinien zrobić dobre wrażenie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu