E-sport

Polityka wchodzi nawet do branży gamingowej. Smutne to

Jakub Szczęsny
Polityka wchodzi nawet do branży gamingowej. Smutne to
20

To, że polityka ma bardzo rozległe macki wiedzą wszyscy. Ale wielu myślało również, że tak zwariowane, wydawałoby się zdecentralizowane środowisko graczy będzie odporne na takie wpływy. Okazuje się, że to mrzonka: Chung „Blitzchung” Ng Wai został zbanowany w azjatyckim turnieju Grandmasters z powodu okazanego wsparcia protestującym w Hong Kongu.

I co ciekawe, tego bana nałożyli na Chung „Blitzchung” Ng Waia przedstawiciele firmy Blizzard - a zatem, jakby się mogło wydawać, całkowicie odlegli od problemów Hong Kongu ludzie. Nic z tego - Blizzardowi bardzo zależy na dobrej pozycji w Azji, gdzie Hearthstone jest niezwykle popularną grą. Turniej Grandmasters to jedno z największych świąt graczy skupionych wokół tej gry i Blizzard zgarnia na tym mnóstwo pieniędzy. Chińscy gracze to jedni z bardziej oddanych marce klientów. Blizzard więc woli nie wkurzać rządu Chin i nie narażać się na ostrą reakcję ze strony Pekinu. Chung „Blitzchung” Ng Wai natomiast jest jednym z bardziej rozpoznawalnych profesjonalnych graczy.

Co gorsza, wszelkie dotychczasowe wygrane w turnieju Gransmasters gracza Chung „Blitzchung” Ng Wai zostały zamrożone, a przez kolejny rok nie będzie w stanie wystąpić w żadnych oficjalnych rozgrywkach, podaje Eurogamer.pl powołując się na Kotaku.

I co ciekawe, tego bana nałożyli na Chung „Blitzchung” Ng Waia przedstawiciele firmy Blizzard - a zatem, jakby się mogło wydawać, całkowicie odlegli od problemów Hong Kongu ludzie. Nic z tego - Blizzardowi bardzo zależy na dobrej pozycji w Azji, gdzie Hearthstone jest niezwykle popularną grą. Turniej Grandmasters to jedno z największych świąt graczy skupionych wokół tej gry i Blizzard zgarnia na tym mnóstwo pieniędzy. Chińscy gracze to jedni z bardziej oddanych marce klientów. Blizzard więc woli nie wkurzać rządu Chin i nie narażać się na ostrą reakcję ze strony Pekinu. Chung „Blitzchung” Ng Wai natomiast jest jednym z bardziej rozpoznawalnych profesjonalnych graczy.

Co gorsza, wszelkie dotychczasowe wygrane w turnieju Gransmasters gracza Chung „Blitzchung” Ng Wai zostały zamrożone, a przez kolejny rok nie będzie w stanie wystąpić w żadnych oficjalnych rozgrywkach, podaje Eurogamer.pl powołując się na Kotaku.

W trakcie rozmowy z prowadzącymi turniej, Chung „Blitzchung” Ng Wai wystąpił w masce będącej symbolem walk o wolność w Hong Kongu wypowiadając hasła wsparcia dla demonstrantów. Niezwykle ciekawą postawę przyjął natomiast Blizzard, który zdecydował o nałożeniu kary na tego gracza. Powołano się na regulamin, w którym zabronione jest branie udziału w działalności, która wiąże się ze złą reputacją, obrażaniem kogokolwiek lub negatywnym wpływem na wizerunek studia Blizzard. Wychodzi na to, że walka o wolność wpływa negatywnie na wizerunek Blizzarda, he he. Brawo. Dostało się także prowadzącym, którzy "pozwolili" Chung „Blitzchung” Ng Waiowi na tę wypowiedź - zerwano z nimi kontrakt.

Czytaj więcej: Wreszcie zakochałem się w World of Warcraft

Blizzard nie podjął żadnej decyzji w swoim imieniu

Prawda jest taka, że naciski powstały po stronie dygnitarzy, którzy zagrozili odcięciem Blizzarda od źródełka. A Blizzard nie będzie się pochylał nad jednym bojownikiem o wolność w sytuacji, gdy do zgarnięcia są grube miliony. Kasa jest znacznie ważniejsza. Nie jestem na to zły: to normalne podejście biznesu, który musi na siebie zarobić. Co tam protestujący, co tam aresztowani, co tam tortury i chińska demokracja ludowa.

Blizzard stanął przed trudnym wyborem i wybrał... źle. Ale, gdyby zrobił inaczej, również skazałby się na pewne trudności. Wyobraźcie sobie, że Blizzard staje po stronie Chung „Blitzchung” Ng Waia: Pekin nie podarowałby tego organizatorowi Grandmasters i w następnym roku taka impreza już by się nie odbyła. To bardzo proste.

W trakcie rozmowy z prowadzącymi turniej, Chung „Blitzchung” Ng Wai wystąpił w masce będącej symbolem walk o wolność w Hong Kongu wypowiadając hasła wsparcia dla demonstrantów. Niezwykle ciekawą postawę przyjął natomiast Blizzard, który zdecydował o nałożeniu kary na tego gracza. Powołano się na regulamin, w którym zabronione jest branie udziału w działalności, która wiąże się ze złą reputacją, obrażaniem kogokolwiek lub negatywnym wpływem na wizerunek studia Blizzard. Wychodzi na to, że walka o wolność wpływa negatywnie na wizerunek Blizzarda, he he. Brawo. Dostało się także prowadzącym, którzy "pozwolili" Chung „Blitzchung” Ng Waiowi na tę wypowiedź - zerwano z nimi kontrakt.

Czytaj więcej: Wreszcie zakochałem się w World of Warcraft

Blizzard nie podjął żadnej decyzji w swoim imieniu

Prawda jest taka, że naciski powstały po stronie dygnitarzy, którzy zagrozili odcięciem Blizzarda od źródełka. A Blizzard nie będzie się pochylał nad jednym bojownikiem o wolność w sytuacji, gdy do zgarnięcia są grube miliony. Kasa jest znacznie ważniejsza. Nie jestem na to zły: to normalne podejście biznesu, który musi na siebie zarobić. Co tam protestujący, co tam aresztowani, co tam tortury i chińska demokracja ludowa.

Blizzard stanął przed trudnym wyborem i wybrał... źle. Ale, gdyby zrobił inaczej, również skazałby się na pewne trudności. Wyobraźcie sobie, że Blizzard staje po stronie Chung „Blitzchung” Ng Waia: Pekin nie podarowałby tego organizatorowi Grandmasters i w następnym roku taka impreza już by się nie odbyła. To bardzo proste.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu