Gry

Pogromca GTA sam się pogrążył. To kompletna porażka

Piotr Kurek
Pogromca GTA sam się pogrążył. To kompletna porażka
Reklama

Mindseye, czyli najnowsza produkcja od twórcy GTA miała spore szanse być hitem i załatać dziurę po GTA VI, które swoją premierę będzie miało dopiero w przyszłym roku. Problem w tym, że studio, prowadzone przez byłego szefa Rockstar North, rozczarowuje po całości.

MindsEye to najnowsza produkcja studia Build a Rocket Boy, którym przewodzi Leslie Benzies. To były szef Rockstar North i producent wielu gier z serii Grand Theft Auto. Pracował nad częściami 3-5 oraz pobocznymi tytułami pokroju San Andreas, czy Chinatown Wars. Po odejściu z Rockstar założył własne studio, a jego najnowsza gra, MindsEye, czerpie z GTA garściami. Jak obiecywali twórcy, miała to być dynamiczna gra akcji, przenosząca graczy do niedalekiej przyszłości, do fikcyjnej Americany łącząc znajome rozwiązania z klimatami zaciągniętymi wprost z Cyberpunka.

Reklama

Zagraj jako Jacob Diaz, były żołnierz, który ma wszczepiony do mózgu tajemniczy implant i cierpi z powodu utraty pamięci oraz powracających natrętnie wspomnień. Wyrusz na serię tajnych i niebezpiecznych misji, aby odkryć sekrety swojej przeszłości. W tym świecie stale czyhają na ciebie zagrożenia takie jak sztuczna inteligencja, eksperymentalne technologie, korporacyjni szpiedzy, korupcja w polityce i niesubordynowane wojsko. Gra MindsEye wciąga dzięki zaskakującej i złożonej fabule, pełnym życia miejscom, nowatorskiemu systemowi walki, technologiom z przyszłości i pościgom na wysokich obrotach.

– brzmiał dumnie opis. Jednak to, co pokazano w ostatnim czasie, pokazuje, że projekt przerósł twórców. Potwierdza to właśnie premiera, która może okazać się największą katastrofą dla studia, dla którego MindsEye miało być szansą na zaistnienie w świecie. Gra jest pełna błędów – nie tylko tych związanych z optymalizacją. Leży niemal każdy aspekt techniczny tej produkcji i gracze nie pozostawiają na niej suchej nitki, o czym świadczą oceny na Metacritics na poziomie 3.0.

To największa porażka tego roku. Tak źle dawno nie było

Rozczarowanie jest tak ogromne, że doszło nawet do sytuacji, w której PlayStation Store zdecydował, że uzna „reklamacje” rozczarowanych graczy i zwraca pieniądze wydane na Mindseye. A trzeba zaznaczyć, że to dość niestandardowe zachowanie sklepu, bo zazwyczaj nie udziela on zwrotów. Z regulaminów jasno wynika, że:

W przypadku gier i dodatków do gier, których pobieranie lub przesyłanie strumieniowe zostało rozpoczęte, odstąpienie od umowy i zwrot pieniędzy nie jest możliwy, chyba że są one wadliwe.

Premiera Mindseye jasno pokazuje, że mamy do czynienia z grą wadliwą i pełną problemów, o których gracze nie wiedzieli, a recenzenci nie mieli czasu, by o nich poinformować. To nie pierwsza taka sytuacja, w której PlayStation zwraca pieniądze niezadowolonym graczom, którzy kupili na premierę produkt niespełniający żadnych standardów. Podobnie było w 2020 roku przy okazji premiery Cyberpunk 2077. Tam sprawa była o tyle poważniejsza, że gra całkowicie zniknęła ze sklepu, twórcy przeprosili za stan, w jakim trafiła ona do sklepów i oficjalnie informowali o tym, że gracze mogą ubiegać się o zwrot pieniędzy – i to nie tylko z PlayStation Store. Zwroty można było także dostać przez sklepy stacjonarne, a gdy któraś z popularnych sieci na zwrot się nie zgadzała, sprawę przejmowało samo studio CD Projekt RED.

Pytanie tylko, czy do takich sytuacji powinno w ogóle dochodzić? Absolutnie nie. Wiadomo, że presja czasu i terminy robią swoje, ale komunikacja ze strony studiów tworzących gry powinna być jasna i otwarta – jeśli wasz produkt wymaga dopracowania, mówicie o tym głośno. Dotyczy to przede wszystkim tych, którzy zarządzają całym projektem i doprowadzili do tego, że gra trafia do sprzedaży w stanie, który daleki jest od ideału...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama