Telekomy

Cieszmy się tanim internetem. Będzie drożej, bo nie ma już wyjścia

Grzegorz Ułan
Cieszmy się tanim internetem. Będzie drożej, bo nie ma już wyjścia
Reklama

Polska Izba Komunikacji Elektronicznej (PIKE), opublikowała niedawno ciekawy raport przygotowany przez Arthur D. Little - „Wpływ sytuacji makroekonomicznej na funkcjonowanie operatorów telekomunikacyjnych w Polsce”, z którego wynika, iż nie ma już odwrotu od podwyżek usług telekomunikacyjnych w Polsce.

Dyskusja o cenach usług telekomunikacyjnych w Polsce trwa już od wielu lat, a wynika z tego, iż na tle innych krajów europejskich są one nieporównywalnie tańsze. Powodów tego stanu rzeczy dopatrywano się w wysokiej konkurencyjności na polskim rynku i uwarunkowaniach prawnych, które wykluczały podnoszenie cen w trakcie trwania umowy. Przy przedłużeniu umów, rzecz jasna - klienci nie godzili się na większe kwoty, kółko się zamykało i kręciło się tak przez wiele lat.

Reklama

Dopiero pandemia i inflacja, a co za tym idzie skowy wzrost kosztów działalności spowodowało, iż temat ten powrócił ze zdwojoną siłą.

Jerzy Straszewski, Prezes PIKE:

Stworzyliśmy w Polsce najbardziej konkurencyjny i różnorodny rynek mediów i telekomunikacji, z najlepszym stosunkiem ceny do jakości. Jako branża widzimy potrzebę podjęcia pilnego dialogu z regulatorami, żeby wypracować narzędzia działania w środowisku wysokiej inflacji, które pozwolą rozwijać oferty i chronić konsumentów w zrównoważony sposób. Rynek zbudował sztuczną tamę, biorąc na siebie cały wpływ wzrostu kosztów, a brak przewidywalności regulacyjnej jest w obecnych warunkach ekonomicznych szczególnie bolesny dla przedsiębiorców.

Nie będę się tu rozpisywał nad wynikami badania obecnej sytuacji w firmach telekomunikacyjnych, zdecydowana większość z nich odczuwa wzrosty cen, wynagrodzeń czy stóp procentowych - tu nie ma dyskusji, wszyscy to odczuwamy.

Zerknijmy jednak na te aktualne ceny usług telekomunikacyjnych w Polsce. ARPU - czyli średni przychód operatorów na klienta w naszym kraju wyniósł w zeszłym roku 10,3 euro (nieco ponad 45 zł), to niemal o połowę mniej niż u naszych południowych sąsiadów. To w przypadku usług internetowych, telewizyjne to tylko dodatek dorzucany często do pakietów za grosze, jak kiedyś telefon stacjonarny - w Orange Love telewizję mam za 10 zł.

Za cały pakiet: światłowody+abonament komórkowy+telewizję płacę 90 zł (to już po przedłużeniowej umowie, więc to optymalna cena), to pokrywa się mniej więcej ze średnią ceną za pakiety w Polsce, które są dość bogate na tle innych krajów w Europie, ale dużo tańsze.
Zabrakło tu porównania ze wspomnianymi Czechami, ale rzeczywiście jest tam drogo, sam sprawdzałem ceny akurat w przypadku abonamentów komórkowych pod koniec 2022 roku i są wyższe, zgodnie z wykresem o ARPU - odsyłam do mojego tekstu, tu tylko zacytuję:
Reklama

Przenosimy się już do Czech, gdzie nie ma jeszcze euro. W ofercie na abonament dostępne są trzy plany 5G, które zawierają pełen no limit na rozmowy, wiadomości SMS oraz transfer danych - 4 GB, 6 GB i 10 GB za odpowiednio 585 czeskich koron (115 zł), 645 czeskich koron (126 zł) i 720 czeskich koron (141 zł).

Zgodzę się, że to mniejszy kraj, ale i tak nie tłumaczy to tak dużych różnic i to przy tak ubogich ofertach w porównaniu z naszymi. Zresztą tu nie chodzi o wielkość kraju, Węgry są również małym krajem, Rumunia porównywalnym, a ceny są też niskie - zwyczajnie u nas i w tych krajach udawało się do tej pory utrzymywać taki poziom cen wbrew sytuacji makroekonomicznej.

Reklama
A ta zmusza do podwyżek, co już się dzieje w innych krajach europejskich, bez takich uwarunkowań prawnych jak w Polsce - zarówno dla nowych, jak i obecnych klientów.

W Polsce są podwyżki od kilku lat, ale do tej pory dotykały tylko nowych klientów, jednak raport ten dotyczy 2022 roku, a jak wiemy na początku 2023 roku już Vectra skorzystała z zeszłorocznych zapisów w umowach w postaci klauzul waloryzacyjnych (inflacyjnych), a od lipca Orange planuje podwyżki dla klientów, którzy nie zdecydują się na przedłużenie kończących się umów (źródło: PAP).

Co dalej? Muszą być dalsze podwyżki, bo operatorzy nie widzą już potencjału do dalszego cięcia kosztów i Arthur D. Little przewiduje dla naszego kraju dwa scenariusze. Pierwszy obejmuje przerzucenie części tych kosztów na wszystkich klientów - nowych i obecnych, wówczas skala podwyżek będzie niższa. Drugi, pesymistyczny scenariusz zakłada podwyżki tylko dla nowych klientów, ale wówczas ich poziom może sięgnąć aż od 20 do 30%.
Andrzej Dulka, Prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji:

Niekorzystna sytuacja makroekonomiczna osłabia konkurencyjność rynku, a branża telekomunikacyjna jest kluczowa dla rozwoju gospodarki. To było widać zwłaszcza w pandemii, gdy wiele usług i biznesów można było z dnia na dzień przenieść do sieci, dzięki stałym inwestycjom operatorów w jakość infrastruktury m.in. wysokie przepływności sieci. Dziś wysoka inflacja zagraża przyszłym inwestycjom i wymaga proaktywnego działania rynku i decydentów, aby zapobiec pogorszeniu jakości i dostępności usług w przyszłości.

Reklama
Co jeśli nie podwyżki? Skutki mogą być wielopoziomowe, spowodują przede wszystkim ograniczenie dalszych inwestycji czy uboższe oferty telekomunikacyjne.
Źródło: Polska Izba Komunikacji Elektronicznej (PIKE)
Stock Image from Depositphotos.pl

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama