Nokia

Po kaloszach od Nokii też byście płakali?

Maciej Sikorski
Po kaloszach od Nokii też byście płakali?
Reklama

Media donoszą od wczoraj, że Nokia obchodzi urodziny. Rocznica nie byle jaka: fińska firma kończy 150 lat. Kawał czasu, od 1865 roku świat zmienił się...

Media donoszą od wczoraj, że Nokia obchodzi urodziny. Rocznica nie byle jaka: fińska firma kończy 150 lat. Kawał czasu, od 1865 roku świat zmienił się w sposób, który trudno opisać w kilku zdaniach. Przybyło kilka miliardów ludzi, zmieniły się systemy rządów, Europę zdewastowały dwie wielkie wojny i komunizm, a na Północy kontynentu cały czas rozwijało się przedsiębiorstwo, które w końcu przyczyniło się do poważnych zmian w skali globalnej. Przygoda z komórkami jest w tej historii tylko jednym z epizodów.

Reklama

Jeżeli spodziewacie się po wpisie wspominek, streszczania historii firmy, prezentacji sylwetek najważniejszych postaci, które zmieniły Nokię, to niestety muszę Was rozczarować. Tym razem nie będzie kroniki, chciałbym raczej zwięźle zwrócić uwagę na pewien ciekawy aspekt związany z tym graczem. Aspekt, o którym często zapominamy. Chodzi o jego wiek: 150 lat. Jak już pisałem, w tym czasie zmieniło się sporo - nie tylko przedsiębiorstwo i Finlandia, ale cały nasz świat. Uzależniliśmy się od energii elektrycznej, motoryzacji, Internetu, komputerów, sprzętu mobilnego. Fenomenalny przeskok, który nie nastąpił od razu - wszystko działo się etapami, etapami zmieniała się także Nokia.

Nie jest tak, że 1,5 wieku temu powstała firma produkująca telefony, którą wiele osób wspomina teraz z nostalgią. Nie, zaczęło funkcjonować przedsiębiorstwo zajmujące się obróbką drewna. W toku rozwoju i wchodzenia na coraz wyższe szczeble zaawansowania technologicznego powstała Nokia - lider na rynku mobilnym. Jednak ten etap ich historii to 20-30 lat całości. Ułamek, który nam zapadł najlepiej w pamięć, bo jest chronologicznie najbliższy, bo uczynił z firmy prawdziwego kolosa, bo wbił nam w umysły logo z napisem. Ale nadal ułamek.

W oparciu o to spostrzeżenie warto zadać pytanie: czy faktycznie powinno się grzebać Nokię, jak uczynili to niektórzy. Czy jest sens wylewać łzy nad transakcją z Microsoftem i doszukiwać się spisku? Czy jest sens wierzyć w to, że tylko mariaż z Androidem pozwoli wrócić firmie na szczyt? Przestańmy patrzeć na ten podmiot wyłącznie z perspektywy rynku mobilnego. Przez ponad sto lat nie zajmowali się telefonami komórkowymi i jakoś sobie radzili. Pewnie w tak długiej historii niejednokrotnie pojawiały się kryzysowe sytuacje, chude lata, a mimo to firmie udawało się wychodzić z opresji. Można zatem przyjąć, że i tym razem będzie podobnie. Zwłaszcza, że sytuacja nie jest tragiczna - obecna ścieżka rozwoju wydaje się naprawdę sensowna.

Ta działalność również będzie etapem. Dłuższym lub krótszym, może ostatnim, a może nie. Etapem. Nie wiemy, co nastąpi po nim - możliwe, że korporacja zajmie się sektorem, który dzisiaj nawet nie istnieje lub jest w powijakach. I ludzie będą wówczas wspominać przełom XX i XXI wieku jako czas, w którym Nokia zajmowała się czymś zabawnym: telefonami komórkowymi. To będzie ciekawostka tego kalibru, co wspominane dzisiaj kalosze i celuloza. Niemożliwe? Podejrzewam, że w przeszłości, gdy w Nokii dokonywały się poważne zmiany, niektórzy podobnie to komentowali. Bali się nowych biznesów, żałowali starego porządku. Możliwe, że ktoś płakał, gdy firma przestała produkować kalosze. I przez lata powtarzał, że jeśli kalosze, to tylko od Nokii.


Nokię sprzed 10-20 lat fajnie jest powspominać, ale pamiętajcie, że to niewielka część całej historii. Na razie najważniejsze jest to, że korporacja nie poszła całkowicie na dno i nie została sprzedana w kawałkach, a nad patentowym truchłem nie zebrały się stada sępów. Jest dobrze, a najlepiej świadczą o tym obchodzone urodziny.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama