Nie cichną echa aresztowania jednego z założycieli prywatnego komunikatora Telegram. Wielu zarzucało władzą Francji, że jest atak polityczny oraz zagrażający wolności słowa. Cóż, odgrażanie się odgrażaniem, ale rzeczywistość weryfikuje.
Wygląda na to, że nie trzeba było długo czekać na reakcję właściciela Telegramu w sprawie stawianych mu zarzutów. Chociaż od samego początku tworzy wizerunek osoby broniącej się ignorancją istniejącego problemu. Ciągle udając zaskoczenie i niezrozumienie dla jego sytuacji, tak naprawdę w cieniu, pracował nad ratunkiem.
Po cichu zmieniono regulamin użytkownika
Chociaż Telegram latami opierał się zmianom zaostrzającym moderację (zespół pracujący nad aplikacją jest naprawdę mały, jak na tego typu firmę). Okazuje się, że gdy problem zaczyna być namacalny i dosięga samej góry, zasady stają się płynne.
Telegram po cichu aktualizuje swoje FAQ, poprzez usunięcie:
"Wszystkie chaty w Telegramie oraz grupy chatowe są prywatne i dostępne wyłącznie dla ich uczestników. Nie podejmujemy działań wobec zgłoszeń przeciwko nim"
Nie było nawet czasu na przetrawienie komunikatu
Zaledwie kilka godzin przed pojawieniem się wpisu użytkownika serwisu X (dawniej Twitter) @tier10k informującego o zmianach, sam CEO wystosował długą treść do społeczności Telegramu. Została oczywiście użyta standardowa formułka o zdziwieniu aresztowaniem, po czym wypunktował, dlaczego tak uważa. Wypomniał, jak skomplikowane jest prowadzenie platformy tego typu, na której trzeba balansować pomiędzy bezpieczeństwem a prywatnością. Kończąc w mało wyszukany sposób:
"To wszystko nie oznacza, że Telegram jest idealny. Nawet fakt, że władze są zdezorientowane, kiedy się powinno wysłać zgłoszenie, jest czymś co nam wskazuje, że powinniśmy się poprawić (...) słyszymy głosy mówiące, że to nie jest wystarczające. Ogromny skok w ilości użytkowników (...) sprawił, że przestępcom było łatwiej nadużywać naszą platformę"
Po tej wiadomości minęło zaledwie 5 godzin, nim pojawiła się informacja o zmianie w regulaminie Telegramu. Trochę szybko, jak na kogoś pewnego swojej racji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu