Podejrzewam, że w siedzibach Sony, Nintendo i Microsoftu wystrzeliły korki od szampanów. Po 15 latach „konsolowego bana”, Chiny wreszcie otworzyły się...
Podejrzewam, że w siedzibach Sony, Nintendo i Microsoftu wystrzeliły korki od szampanów. Po 15 latach „konsolowego bana”, Chiny wreszcie otworzyły się na sprzęty przeznaczone do elektronicznej rozrywki.
W 2000 roku zbanowano w Chinach konsole po raz pierwszy. Powód? Bano się samych urządzeń i trójwymiarowych światów przez nie kreowanych. Miały mieć rzekomo negatywny wpływ na umysłowy i psychiczny rozwój dzieci. O pozwolenie na sprzedaż swoich sprzętów, producenci musieli starać się każdorazowo. Udało się to Microsoftowi we wrześniu ubiegłego roku przy okazji Xboksa One - konsola cieszyła się dużą popularnością, przed sklepami ustawiały się nawet kolejki. Ponadto w ubiegłym roku „zdjęto ban” eksperymentalnie, na liczącym 11 mil kwadratowych obszarze w Szanghaju. Nazwano go strefą wolnego handlu.
Ale to już historia. Zgodnie z oświadczeniem Ministra Kultury, konsolowe firmy będą mogły produkować i sprzedawać sprzęt w każdym zakątku Chin. W pewnym sensie można więc mówić o dziewiczym rynku, na którym trzeba będzie się bić o przychylność graczy. A biorąc pod uwagę, że ludność Chin to około miliard trzysta sześćdziesiąt milionów, jest o kogo.
Przez kilkanaście lat Chińczycy musieli pokochać PC-ty, zabawę na telefonach i tabletach oraz gry w przeglądarkach. I z tymi przyzwyczajeniami będą musiały wygrać Sony, Nintendo i Microsoft. Jestem bardzo ciekawy jak decyzja chińskiego rządu przełoży się na wyniki sprzedaży konsolowego sprzętu i gier w 2015 roku. Choć raczej wątpię, by zainteresowanie rynkiem chińskim odbiło się negatywnie chociażby na europejskich graczach.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu