Cyfrowa dystrybucja jest wygodna, ale trudno na niej polegać. Z czasem problemów zacznie przybywać, a już teraz jesteśmy świadkami takich, których wolelibyśmy nigdy nie uświadczać.
Mroki cyfrowej dystrybucji. Kupili filmy, które PlayStation na dniach skasuje z serwerów
Cyfrowa dystrybucja od dnia swojego debiutu budzi sporo kontrowersji. To pierwszy raz, kiedy ludzie naprawdę zaczęli wczytywać się w treść umowy które zawierają. Zrozumieli wtedy, że nie kupują dzieł na własność. Pół biedy, kiedy biorą coś bez DRM — wtedy zawsze mogą zrobić sobie kopię zapasową jak im się tylko podoba. Jeżeli chodzi o gry - taki model dystrybucji ma niewiele sklepów, ale jednym z popularnych i chlubnych wyjątków jest polski GOG. E-booki na co dzień w Polsce kupujemy głównie bez zabezpieczeń, pliki *.mobi, *.epub i *.pdf kopiujemy jak chcemy i gdzie chcemy. Zabezpieczone są przede wszystkim treści dostępne w abonamentach, a także komiksy. Filmy czy seriale bez DRM... chyba nie istnieją? Próbując odnaleźć takie usługi, wyszukiwarka serwowała mi całą górę przewodników na temat tego jak usunąć zabezpieczenia z zakupionych w iTunes filmów. Ale iTunes się tutaj nie przyda, bo Apple niczego nie kasuje. Za to odpowiedzialne jest Sony, które za kilka tygodni pozbawi użytkowników dostępu do kupionych filmów.
Kupowane cyfrowo filmy znikną z serwerów. Pufff, i już ich nie będzie!
Cyfrowa dystrybucja to stosunkowo młoda rzecz. Stosunkowo — bo choć ma już swoje lata, dotychczas raczej nikt nie musiał się jeszcze specjalnie przejmować zamknięciem serwerów. Owszem — z odpowiednim wyprzedzeniem zamykane są serwery z grami — przez co cyfrowa rozgrywka staje się niemożliwa. Ponadto w przeszłości byliśmy już świadkami zamykania m.in. sklepów na Wii. Gier nie da się kupić tam już od lat, ale wszyscy klienci wciąż mogą pobrać zakupione tytuły. A poza tym mogą je trzymać na dyskach / rozszerzeniach pamięci i korzystać, póki konsola nie odmówi im posłuszeństwa. Z oficjalnej strony pomocy wynika, że firma oficjalnie poinformuje klientów, jeżeli będzie miała w planach skasowanie ich z serwerów. Sklepy zamykane są również na PS3, PSP, Vicie, 3DS i Wii U. Nigdzie jednak nie ma problemów, o których słyszymy przy okazji filmów kupowanych w cyfrowej dystrybucji na PlayStation. Usługa ta nigdy nie była w Polsce dostępna, ale wraz z końcem sierpnia klienci z Niemiec i Austrii stracą dostęp do — kolejno — 317 i 137 produkcji, które dotychczas były tam dostępne i potencjalnie mogły zostać zakupione przez zwykłych Müllerów i Schmidtów.
I nie — nie tak jak w przypadku gier, po prostu nowi klienci nie będą mogli udać się na zakupy. Ci którzy je kupili przez zawirowania licencyjne również nie będą mogli ich już obejrzeć, ponieważ... najzwyczajniej w świecie zostaną one skasowane z serwerów. Prawdopodobnie powodem tego jest zaprzestanie uiszczania przez Sony opłat licencyjnych. Jednak to nie jest żaden abonament, w którym jednego dnia treści są, drugiego ich nie ma, a trzeciego znowu wracają. To był po prostu sklep - ludzie kupowali te materiały z nadzieją, że będą tam na nich czekały zawsze. Niespodzianka. Nie wiadomo jednak jak cała sprawa się zakończy: Sony schowa głowę w piasek i uda że nic się nie wydarzyło? Odda klientom pieniądze? A może wszystko rozejdzie się po kościach, bo... nikt nie zauważy?
I cyk, kolejny punkt dla internetowych piratów
Piraci jeszcze nigdy nie mieli tak dobrego PRu jak teraz. W dobie powstających jak grzyby po deszczu serwisów VOD i ich wkurzonych użytkowników, którzy kupili platformę A dla treści X, a ta pojutrze trafia do konkurencji teraz kolejna dokładka. Od lat piraci śmieją się uczciwym użytkownikom w twarz. Zabezpeczenia DRM regularnie nie pozwalały cieszyć się legalnie zakupionymi grami, podczas gry piraci scrackowane wersje mieli w pełni działające i to bez najmniejszych problemów. I nie mam ani trochę wątpliwości że ta akcja Sony dodaje punktów piratom. Bo przecież po to robimy legalne zakupy, by cieszyć się nimi wygodnie i bez kombinowania. Tymczasem jeżeli Sony nie odda klientom pieniędzy to... będzie to najdroższe wypożyczenie w ich życiu. No i jestem przekonany, że następnym razem kilka razy się zastanowią nim wydadzą ciężko zarobione pieniądze na cyfrowe dobra.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu