Czy po 3 latach od premiery konsol można mówić o jednoznacznym wygraniu obecnej generacji? Sprawdźmy, jak prezentuje się sytuacja obu gigantów.
Pepsi czy cola, Real czy Barca, iOS czy Android i w końcu PlayStation kontra Xbox – w internecie mamy tak wiele powodów, by wykłócać się o błahe sprawy i pod pretekstem obrony ulubionej marki obrzucać się błotem. Będę szczery – naście lat temu, gdy byłem jeszcze nieopierzonym nastolatkiem, sam brałem udział w tych bezsensownych przepychankach bez konkretnych argumentów jako przedstawiciel #teamxbox. Z czasem jednak dojrzałem, a te dyskusje w sieci gdzieś uleciały, choć konkurencja między Sony a Microsoftem wciąż rozgrywa się na naszych oczach. Spróbujmy więc zastanowić się, czyja przyszłość zapowiada się lepiej – tym razem z zachowaniem kultury dyskusji i przytoczeniem konkretnych przykładów.
Gry ekskluzywne
Możemy się przekrzykiwać, że jedna czy druga platforma ma ładniejszy design, czy wygodniejsze kontrolery, ale ostatecznie wszystko skupia się na grach – to one stanowią kartę przetargową, a konsumenci niejednokrotnie podejmują decyzje zakupowe na podstawie biblioteki tytułów. W tej kwestii (choć serce wciąż po zielonej stronie mocy) muszę przyznać, że Sony góruje na Microsoftem. Spider-Man, The Last of Us, Uncharted czy seria Horizon to iście blockbusterowe tytuły, które mają jedną poważną zaletę – mogą jeszcze przez lata otrzymywać kontynuacje, pełniąc rolę kur znoszących japońskiemu producentowi złote jaja.
A co z Xboxem? Mamy przecież Forze, Gears of War, Halo, Hi-FI RUSH i masę pomniejszych produkcji, w które zagracie tylko na konsolach Microsoftu. No właśnie – słowo klucz to pomniejszych, bo xboxowe tytuły ekskluzywne nie mogą równać się z renomą i popularnością gier z obozu Sony. Nawet sam CEO Xboxa przyznał, że Microsoft przegrał pod tym względem wyścig konsol obecnej generacji i nawet Starfield nie może zmienić tego stanu rzeczy. „Kosmiczny Skyrim” tworzony od 25 lat przez Bethesdę jest bez wątpienia kandydatem do gry roku, ale ta jedna pozycja ginie w zalewie świetnie zapowiadających się exclusive'ów PlayStation.
Co poza wspomnianym Starfieldem? Jest na co czekać, bo już niebawem światło ujrzy Fable 2, Senua's Saga: Hellblade II, Everwild, Ark 2, a już tej jesieni nowa Forza Motorsport. Xbox będzie próbował bronić się jednak głównie dostępnością wielu hitów w Game Pass i to w dniu premiery. A skoro już przy usługach jesteśmy, to sprawdźmy, jak na tym polu prezentują się oferty obu gigantów.
Game Pass czy PlayStation Plus?
Microsoft wprowadził Game Pass na rynek w 2017 roku, robiąc tym całkiem sporo zamieszania. Za 54,99 zł miesięcznie gracze otrzymali bowiem dostęp nie tylko do ponad 400 gier (zarówno nowych, jak i tych z Xboxa 360), ale także możliwość korzystania z biblioteki EA Play, zniżek w ramach programu Deals with Gold i dodatkowych korzyści w tytułach innych producentów, takich jak League of Legends. Game Pass regularnie aktualizowany jest o nowe produkcje, co dla niektórych graczy oznacza w zasadzie koniec konieczności kupowania gier, bo te w dniu premiery są gotowe do pobrania.
Sony długo zbierało się do odpowiedzi na opłacalną ofertę Microsoftu i dopiero w ubiegłym roku Japończycy zdecydowali się na rozdzielenie dotychczasowego PS Plus na bardziej atrakcyjne usługi. Nowo powstałe PS Plus Extra otworzyło dostęp do 356 produkcji z PS4 i PS5, a droższa opcja PS Plusa Premium umożliwia dodatkowo pobieranie ponad 200 tytułów z PS1, PS2, PS3 i biblioteki Ubisoft+ Classic. Za najdroższą opcję – odpowiadającą teoretycznie Game Passowi – przyjdzie nam zapłacić 70 zł miesięcznie, lub 480 w rozliczeniu rocznym.
Na tym polu możemy uznać więc remis z lekkim ukłonem w stronę Microsoftu, który subskrypcyjną usługę biblioteki gier wdrożył szybciej. Została nam kwestia samych konsol – pod względem stosunku możliwości do ceny mamy jednego zwycięzcę. Choć nie przekłada się to na sprzedaż…
Bardziej opłaca się kupić Xboxa, ale konsumenci i tak wolą PS5
Pominę kwestię interfejsu czy kontrolerów, bo to subiektywne detale, do których można się przyzwyczaić. Liczy się to, ile wyda konsument i co otrzyma w zamian, a tu Sony wyraźnie poległo. Zacznijmy od tego, że sytuacja z dostępnością i ceną PS5 zaczęła normować się dopiero niedawno. W pewnym momencie konsol na rynku było tak mało, że kwitł handel z drugiej ręki po znacznie zawyżonych cenach, niezależnie od wersji.
Xbox natomiast od razu zaklepał sobie niższa półkę cenową wypuszczając Series S, czyli jednostkę nieco słabszą od Series X, ale umożliwiającą granie w te same tytuły nowej generacji. Dla niedzielnego gracza to idealne rozwiązanie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że cena eski zeszła w ubiegłym roku do 1000 zł.
Series X to zaś urządzenie dumnie nazywane przez Microsoft najpotężniejszą konsolą na świecie (ale Starfield i tak obsłuży jedynie 30 klatek) i choć technicznie faktycznie jest lepsza od PS5, to przy casualowym użytkowaniu trudno dostrzec znaczące różnice. Co ciekawe jednak pomimo większej dostępności i przystępniejszej cenie to właśnie Xbox sprzedaje się gorzej. Serwis VGChartz badający sprzedaż gier i konsol podaje, że PlayStation 5 przebija sumaryczną sprzedaż Xboxów o dobre kilka milionów.
Microsoft nie wygląda jednak na zniechęconego i na tym polu dalej podejmuje walkę. Na konferencji Xbox Showcase pokazano bowiem nową wersje Xboxa Series S z dyskiem 1 TB w nowym(starym) kolorze Carbon Black. Wyceniono go na 1649 zł – czyli naprawdę dobrze – a to może jeszcze bardziej przekonać okazjonalnych graczy do przejścia na zieloną stronę mocy, bo z większą pamięcią konsola będzie służyć jako centrum domowej rozrywki przez lata.
Xbox szykuje się na drugą turę
Możemy zachwalać Game Passa i wyczekiwać na „kosmicznego Skyima” z wypiekami na twarzy, ale jak powiedział Phil Spencer:
Nie istnieje świat, w którym Starfield będzie grą 11/10 i ludzie zaczną sprzedawać swoje PS5. To się nie wydarzy
CEO Xboxa wie, że przepaść w wynikach sprzedażowych jest po prostu nie do przeskoczenia, ale nie można powiedzieć, że Microsoft odpuszcza. Przejęcie Bethesdy, rozwój Game Passa i nowa wersja budżetowego Xboxa pokazują, że gigant buduje grunt pod kontrofensywę, choć Sony nie ma się jeszcze czego obawiać. Póki co zapora w postaci fantastycznie sprzedających się gier ekskluzywnych skutecznie odpędza konkurenta od przejęcia pałeczki, ale ten proces nie będzie trwać wiecznie, jeśli Sony będzie opierać się jedynie na wyrobionej renomie. Pomimo więc faktu teoretycznej dominacji PS5, to właśnie na innowacje i pomysły Microsoftu czekam najbardziej. Xbox przegrał poprzednią generację i dostał srogi oklep w obecnej, ale wciąż ma szansę walczyć o honor na ostatnim odcinku wyścigu.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu