Felietony

Administracja Trumpa może "pociąć" NASA. Plany ujawnione

Jakub Szczęsny
Administracja Trumpa może "pociąć" NASA. Plany ujawnione
Reklama

Czy serio możemy z nauką robić wszystko, co nam się podoba w tych trudnych czasach? Administracja Trumpa ma do tego dość osobliwe podejście. Ujawnione przez dziennikarzy dokumenty pokazują, że administracja Donalda Trumpa zamierza wprowadzić drastyczne cięcia w finansowaniu NASA oraz badań klimatycznych prowadzonych przez NOAA. Skutki? Potencjalnie katastrofalne.

To już nie jest tylko kolejna wojna o idee. To zagrożenie dla przyszłości wiedzy, technologii i zdolności ludzkości do radzenia sobie z najpilniejszymi wyzwaniami związanymi z naszą aktywnością na planecie. Klimatyczni denialiści, osoby z podejściem "antynaukowym", wielbiciele teorii spiskowych oraz... rozwijający się Chińczycy, a także Federacja Rosyjska mogą otwierać szampany. W Administracji Trumpa można już mówić o szaleństwie, bo jak inaczej miałbym nazwać tak koszmarne podejście do nauki? Tak, jakby intencjonalnie "straszyła" tym, że nasza działalność na planecie może skutkować ogromnymi szkodami dla klimatu, środowiska. Ucieszą się również miliarderzy, którzy dzięki osłabieniu pozycji nauki, będą mogli lepiej mierzyć się z restrykcyjnymi regulacjami ograniczającymi ich możliwości zwiększania przychodów.

Reklama

Polecamy na Geekweek: AI w WhatsApp. Sztuczna inteligencja powie z kim masz czatować

Przedsmak już był

Już podczas pierwszej kadencji Trump dał się poznać jako sceptyk w kontekście zagrożeń klimatycznych, krytykując paryskie porozumienie i kwestionując ludzką rolę w globalnym ociepleniu. Powracając do politycznej elity, prezentuje kolejny etap tej wizji: osłabienie kluczowych instytucji badawczych USA. Według ujawnionych dokumentów planowane cięcia nie tylko "utną" budżety, ale wręcz likwidują całe programy naukowe. Władza wykonawcza wydaje się świadomie marginalizować środowisko naukowe, stawiając na pierwszym planie hasła energetycznej niezależności oraz deregulacji.

Najbardziej dotkliwie dotknięta ma zostać NOAA – Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna. Jej budżet na badania oceaniczne i atmosferyczne ma zostać zredukowany z 485 mln dolarów do zaledwie 171 mln. Zasadniczo oznacza to eliminację całego biura badawczego, ale i zamknięcie laboratoriów klimatycznych, pogodowych i oceanicznych. To tak, jakby wyłączyć systemy ostrzegawcze w reaktorze jądrowym, bo doznaliśmy objawienia i jesteśmy pewni, że żadna awaria nam się nie zdarzy.

Eksperci zza oceanu obawiają się o bezpieczeństwo narodowe i gospodarcze USA. NOAA odpowiada za kwestie prognozowania pogody, zarządzania kryzysowego, bezpieczeństwa żywnościowego i reagowania na katastrofy naturalne. Obcięcie funduszy to ryzyko utraty możliwości wczesnego wykrywania huraganów, pożarów czy powodzi, które już teraz stają się coraz bardziej niebezpieczne. A przecież doskonale pamiętamy, że Donald Trump — w trakcie kampanii prezydenckiej — krytykował administrację Bidena o opieszałość w dostarczaniu pomocy poszkodowanym w pożarach w Kalifornii w 2024 roku. Fakt, administracja Bidena może i nieco "zawaliła sprawę", ale teraz zasadniczo Trump i jego świta, oddają pole katastrofom naturalnym. Dlaczego? Bo tak. Coraz częściej mówi się, że nie jest to działanie podyktowane jakąś konkretną doktryną. Wszystko to ma być w owych warunkach podszyte... zemstą.

NASA natomiast – narodowa duma Amerykanów – ma stracić nawet 20% całkowitego budżetu. Szczególnie dotknięte będą badania planetarne, nauki o Ziemi i astrofizyka. Anulowane mogą zostać kosztowne projekty – m.in. teleskop Nancy Grace Roman czy misja Davinci na Wenus. Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda. Dla społeczności naukowej to wydarzenie porównywalne z utratą całego pokolenia odkryć i sukcesów. Pracę może stracić nawet 10 tysięcy ludzi. Tych osób, tych dokonań, sprzętu badawczego i projektów nie zastąpi nikt i nic.

Głupota wielka jak Wszechświat

I co gorsza, rozmiary tejże głupoty non stop się rozszerzają. Cięcia na szczęście wywołują nie tylko sprzeciw ludzi nauki, ale i zaniepokojenie w Kongresie. Wiele działań planowanych przez Biuro Zarządzania i Budżetu Białego Domu stoi w sprzeczności z wolą ustawodawców. Amerykański system polityczny był zawsze mieszaniną rywalizacji i współpracy między partiami, frakcjami, stronnictwami – ale w tym przypadku stawka jest zbyt wysoka, by pozwolić ideologii na wygraną.

Nauka o klimacie staje się ofiarą politycznych kalkulacji, a cięcia dotykają NAWET programów wspierających odbudowę siedlisk, ochronę zagrożonych gatunków. I są to decyzje, o których dowie się cały świat. Bo tu już nie chodzi jedynie o USA: ów kraj do tej pory był liderem działań w środowiskach: naukowych, militarnym, politycznym. Był nieformalnym przywódcą państw Zachodu. Układ ów w tej formie przestaje już działać. Odczujemy to wszyscy.

Reklama

Czytaj również: NASA testuje paliwo jądrowe do lotu na Marsa. Polecimy szybciej niż myślisz

Przyszłość może być trudna

Niepokój nie jest przesadzony. Drodzy Państwo, w trakcie poważnej choroby nie prowadzi się walką z nią poprzez organizowanie krucjaty przeciwko lekarzom i ich metodom. Szczególnie że naszą chorobą obecnie są realne (nie wydumane) zmiany klimatu, wzmagające się katastrofy naturalne spowodowane nieprzewidywalną pogodą. Reakcja na to w formie obcięcia funduszy dla NOAA i NASA to straszliwa głupota. To tak, jakby korzystać z "wiedzy" i "usług" szarlatana.

Reklama

Jeśli zabraknie nam dobrego lidera, luka może pozostać nie do wypełnienia. Pozostaje mieć nadzieję, że Kongres postawi się temu planowi, a opinia publiczna przypomni sobie, że postęp i bezpieczeństwo zaczynają się nie od "chłopskiego rozumu", lecz od wiedzy i rozwagi. Nie od populistycznych ruchów, lecz od harmonii i współpracy. Nie od słów o całowaniu urzędującego prezydenta USA "w część, poniżej której plecy tracą swoją szlachetną nazwę", lecz od szacunku wobec ludzi zasłużonych dla nas wszystkich. A tak właśnie należy myśleć o naukowcach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama