Piraci od lat śmieją się w twarz wszystkim płacącym niemałe pieniądze za dostęp do dóbr (pop)kultury. Mają do tego pełne prawo, bowiem kolejny raz widać, że to oni są górą. Na przerobionych konsolach te same gry potrafią działać... po prostu lepiej.
Przyglądam się tym dziejom piractwa i szczerze mówiąc... nie zdziwię się, jeżeli takowe znowu powróci do łask z blaskiem chwały. Wielu z nas pamięta dzikość lat 90. ubiegłego stulecia w Polsce. Stragany uginające się od pirackich gier, a wcześniej przegrywanie kaset i dyskietek na potęgę. Do tego pirackie VHSy, a później płyty CD i DVD z filmami. Cyfryzacja sporo w temacie namieszała. Pojawiły się nowe opcje zabezpieczeń i — przynajmniej dla tych którzy lubią grać online — sporo ograniczeń, bo bany czają się na każdym rogu. Sam rynek jednak przeobraził się nie do poznania: ogromne promocje, serwisy streamingowe z muzyką, filmami i serialami. A wisienką na torcie są abonamenty z grami. I wszystko fajnie, wszystko pięknie — problem polega jednak na tym, że od lat obserwujemy to, jak ci płacący najwięcej mają również... najwięcej problemów. A to gra nie działa, a to problemy z blokadą DRM, a to powstaje kolejny serwis streamingowy i trzeba dorzucić kilkadziesiąt złotych miesięcznie za dostęp do treści, które nas interesują. Ale jeżeli myślicie że na tym już koniec - to nie. Co boleśnie uświadomiła mi premiera Persony 5: Royal na Nintendo Switch.
Gra w 60 FPS? Tak, działa, ale tylko jeżeli masz spiraconą konsolę i zaimplementowane cheaty
O tym że piraci mogą podmieniać wersje językowe - wiadomo. O tym, że mogą oszukiwać w grach na rozmaite sposoby - także. Nie śledzę sceny specjalnie dokładnie, bo nie leży to w ogóle w kręgu moich zainteresowań, ale po tym jak zastanawiałem się którą przenośną wersję Persony wybrać trafiłem na materiał o tym,. że działa ona na Switchu w 60 klatkach na sekundę. Cudownie — dotychczas zagrywałem się w ten tytuł na PS5 w 30 (poprzednia wersja gry, wydana na PS4), więc byłem niezwykl zaintrygowany jak to wygląda i jak to w ogóle jest możliwe. Switch znany jest z fatalnej optymalizacji gier i tam stabilnych 30 klatek szukać miejscami ze świecą.
Zacząłem więc drążyć temat i okazało się, że owszem. To gra, która potrafi działać w stabilnych 60 klatkach na sekundę na hybrydowej konsoli Nintendo, jest jednak pewien haczyk. Aby cieszyć się nią w takiej formie niezbędne jest posiadanie spiraconej konsoli. A do tego skorzystanie ze specjalnego kodu. Dopiero wtedy odblokować można jej sprawniejszą wersją. A co z klientami którzy mają legalny produkt i nietkniętą konsolę? No cóż — tym pozostaje obejść się smakiem i granie w 30 FPS — jak miało to miejsce na poprzedniej generacji konsol (bo wersje dla Xbox Series X/S oraz PlayStation 5 obsługują już płynniejhszych 60). To pokazuje dobitnie kto jest górą i kto ma gorzej. Podobnie zresztą sprawy mają się z wątpliwej reputacji serwisami VOD, które w płatnych katalogach - wygodnie i na wyciągnięcie ręki - zręcznie łączą biblioteki całego szeregu popularnych usług streamingowych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu