Gry

Nintendo ponownie połączyło siły z twórcami Pokemon GO. Powierzyli im inną markę

Kamil Świtalski
Nintendo ponownie połączyło siły z twórcami Pokemon GO. Powierzyli im inną markę
Reklama

Współpraca Nintendo z Niantic nie kończy się na Pokemon Go. Firmy przedstawiają właśnie nowy projekt, którego testy już rozpoczęły się w Australii i Singapurze.

Nintendo niezbyt chętnie dzieli się swoimi markami. Pojawienie się na rynku Pokemon GO było sporym wydarzeniem. I jeżeli mam być szczery, nawet przez chwilę przez myśl by mi nie przeszło, że na tym współpraca Nintendo i Niantic się nie skończy. A tu niespodzianka - i to duża. Dzisiaj, bez wielkich kampani marketingowych i... większego  ostrzeżenia, na smartfony trafiła nowa gra będąca efektem kooperacji obu firm: Pikmin Bloom. Póki co - w formie testu w wybranych częściach świata.

Reklama

Pikminy na smartfony. Nie wierzę w sukces tego projektu, ale i tak z ciekawością sprawdzę go w praktyce

Niantic regularnie kolejne marki interpretuje w formie gier serwowanych w rozszerzonej rzeczywistości. Po Pokemonach był już m.in. Harry Potter, w drodze są Transformersi, a teraz na dobre ruszają terenowe testy Pikmin Bloom. Nie da się ukryć, że mimo iż marka Pikmin jest elementem portfolio Nintendo od kilkunastu dobrych lat, to nijak nie może się równać z gigantami takimi jak kieszonkowe stworki Mario czy Zelda. Jak to działa w praktyce możecie podejrzeć na kilkuminutowym materiale promocyjnym:

I choć wiele gier od Niantic wygląda bliźniaczo podobnie - i de facto jest rozwijaniem pomysłu, który firma przedstawiła lata temu w Ingressie, to Pikmin Bloom wydaje się dużo bardziej nintendowe w swojej formie. No i korzysta z, mogłoby się wydawać, zapomnianych — bo jakiś czas temu porzuconych przez japońskiego giganta, modeli z Mii i Miitomo. Ale szczerze mówiąc, jeśli chodzi o samą mechanikę i o co chodzi w tej grze - to z powyższej zajawki nie bardzo cokolwiek wyniosłem.

Tym bardziej czekam na oficjalny start gry na całym świecie. Póki co jest ona dostępna w Singapurze oraz Australii. Kiedy możemy spodziewać się jej w Polsce? Tego jeszcze nie wiemy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama