Ciekawostki technologiczne

Pico to niewielka maszyna, dzięki której zrobicie w domu piwo. Brzmi jak plan, prawda?

Maciej Sikorski
Pico to niewielka maszyna, dzięki której zrobicie w domu piwo. Brzmi jak plan, prawda?
Reklama

Od kilku kwartałów bawię się w domowe piwowarstwo. To na razie pełna amatorszczyzna, ale zajęcie coraz bardziej wciąga, może po latach będę mógł się p...

Od kilku kwartałów bawię się w domowe piwowarstwo. To na razie pełna amatorszczyzna, ale zajęcie coraz bardziej wciąga, może po latach będę mógł się pochwalić naprawdę udanym autorskim produktem. Ze względu na to hobby zwróciłem dzisiaj uwagę na świeżą kampanię crowdfundingową - firma sprzedaje (bo to przecież przedsprzedaż) automat do warzenia piwa w domu. Zapoznałem się z projektem i mogę napisać, że rewolucji tu nie ma, ale czuć biznes. Kolejny przejaw ciekawych zmian na rynku browarniczym.

Reklama

Niedawno odwiedziłem Śląski Festiwal Piw, czyli Silesia Beer Fest. Zabawa przednia, a mnie znowu serce rosło, gdy patrzyłem na rozwój mini browarów w Polsce. Nowi ludzie, nowe firmy, nowe piwa. Ciekawe historie prawdziwych pasjonatów, którzy postanowili przejść od warzenia piwa w domu, na własne potrzeby, do biznesu. Na imprezach tego typu widać też jak zmienia się podejście Polaków do piwa (to wszystko elementy słynnej piwnej rewolucji, która do Polski wtargnęła kilka lat temu). Rodacy uczą się piwa, jego konsumpcji, gatunków, procesu wytwarzania, miejsca w kuchni itd.


Piwny startup rozkręca się na Kickstarterze

Nie ulega wątpliwości, że powstał ciekawy rynek, któremu daleko do nasycenia. I nie dotyczy to wyłącznie Polski - startup, który za chwilę przedstawię działa w USA i udowadnia, że rynek ciągle ewoluuje. To firma PicoBrew, która kiedyś już zbierała pieniądze na Kickstarterze. Nawet dwa razy. Jeden projekt to smart keg, drugi Zymatic - maszyna do produkcji piwa w domowych warunkach. Prosty w obsłudze mini browar, który można postawić w kuchni. Idea jest taka, by każdy mógł stworzyć w domu piwo.

Pico to kontynuacja tego pomysłu, ale tym razem maszyna ma być mniejsza, lżejsza i tańsza. Za tysiąc dolarów do rąk klienta trafi sprzęt, który będzie w stanie wyprodukować w jednym procesie pięć litrów piwa. Wystarczy wrzucić do maszyny składniki przygotowane przez producenta (takich zestawów o nazwie PicoPaks będzie całkiem sporo - do wyboru, do koloru), nacisnąć przycisk i po jakimś czasie cieszyć się piwem. W wielkim skrócie i uproszczeniu. Użytkownik nie martwi się o proporcje czy temperaturę - to bierze na siebie maszyna, on może najwyżej określić jak mocne będzie piwo. A zrobi to... pokrętłem. Zamawiając sprzęt na Kickstarterze, można skorzystać z promocji i zapłacić za produkt 500 dolarów. Oferta kusi - w ciągu kilku godzin zebrano ponad 60 tysięcy dolarów (startup wnioskuje o 200 tysięcy), jestem przekonany, że uda się zgromadzić całość.

Czy to się opłaca?

Po pierwsze, nie przeliczałbym ceny na złotówki i nie umieszczał tego w naszych realiach. Tysiąc dolarów w USA, a już szczególnie połowa tej sumy, może kusić klienta. Zwłaszcza takiego, który chciałby robić w domu piwo, ale nie ma pojęcia, jak się za to zabrać. Z własnego doświadczenia napiszę jednak, że piwo można tworzyć taniej i na większa skalę. Sprzęt to kwestia kilkuset złotych, w sprzedaży dostepne są brewkity, czyli koncentraty dla początkujących. Nie ma w tym wielkiej filozofii, posiadając pojemnik fermentacyjny można szybko i relatywnie tanio stworzyć kilkadziesiąt litrów piwa.

Sęk w tym, że to nadal może przerażać wiele osób. A gdy usłyszą, że maszyna wykona za nich pracę, że wystarczy wrzucić produktu i nacisnąć guzik, to się skuszą. Najlepszym przykładem ta zbiórka. Zakładam, że maszyna będzie się sprzedawać naprawdę dobrze. Szczególnie ciekawie brzmi w tym wszystkim pomysł na BrewMarketplace, czyli "piwny App Store". To miejsce dla browarów i domowych twórców z doświadczeniem oraz laików. Ci pierwsi sprzedają swoje receptury, gotowe zestawy, ci drudzy je kupują. Świetna idea, obie strony mogą na tym skorzystać.

Jestem za!

Sam pewnie nie kupiłbym tego sprzętu, ale nie ukrywam, że chciałbym sprawdzić jak działa. Jednocześnie podoba mi się pomysł amerykańskiej firmy, pokazała ona, że na tym rynku można jeszcze sporo zmienić, że da się go rozwinąć wykorzystując do tego nowoczesne narzędzia. Łączą ludzi, zachęcają ich do zabawy w domowe piwowarstwo, dają np. barom możliwość zdobycia sprzętu, który może przyciągać klientów. Niezły gadżet na imprezę, niezły prezent dla kogoś, kto szuka sobie hobby. Kolejny przejaw piwnej rewolucji. Powtórzę: można taniej i "bardziej", ale to nie oznacza, że Pico traci sens.

Reklama



Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama