Zanim zamówisz iPhone 16e, zastanów się dwa razy – to sporo pieniędzy, za smartfon pozbawiony ważnych funkcji.
iPhone 16e nie wart swojej ceny. Apple usunęło zbyt wiele ważnych funkcji

Były plotki, były rendery, były przecieki i aż 3 warianty potencjalnych nazw, ale nie ma już o czym dyskutować – jest iPhone 16e i… rozczarowanie jego brakami. Niby było wiadomo, że Apple mocno wybrakuje go w taki sposób, by nie kanibalizował lepszych modeli, ale żeby aż tak?
iPhone 16e – czego zabrakło?
Wczoraj – bez zbędnych konferencji – zadebiutował iPhone 16e, czyli „budżetowa” propozycja dla nieco mniej wymagających osób, chcących wejść w jabłkowy ekosystem lub wymienić starszego iPhone’a na nowszy model. A przynajmniej tak nam się wydawało, że będzie to faktycznie „budżetowa” propozycja, bo dotychczasowe modele SE (których 16e miał być odpowiednikiem) zostały wycenione na kolejno 2199 zł (wariant z 2020 roku) i 2299 zł (wariant z 2022 roku).
Apple chyba za dużo naczytało się pochlebnych komentarzy o przywracaniu cen ostatnich produktów do względnie optymalnego poziomu i postanowiło w swoim starym stylu zafundować niewiele, za tak wiele. Wiele, czyli 2999 zł, co jest ceną dość wysoką, bo obecnie za 199 zł więcej możemy w polskich elektromarketach dorwać iPhone’a 15, który pod wieloma względami będzie znacznie lepszym wyborem.
No dobra, ale o jakim wybrakowaniu mowa? Zacznijmy od najbardziej kontrowersyjnej rzeczy, czyli pozbawienia iPhone’a 16e technologii MagSafe. To została wprowadzona pięć lat temu i umożliwia smartfonom z nadgryzionym jabłkiem połączenie z różnego rodzaju akcesoriami magnetycznymi, takimi jak powerbanki, ładowarki samochodowe, portfele czy stacjonarne ładowarki dla wielu urządzeń. Zanim powiecie, że iPhone 16e oferuje przecież możliwość ładowania bezprzewodowego w standardzie Qi – tak, ale nie zapominajmy, że MagSafe to też szybsze ładowanie (z mocą 15 W we wspomnianym iPhone 15 vs. 7.5 W w iPhone 16e.
To więc poważny krok wstecz, a im dalej w las, tym robi się gorzej. Rzucając okiem na specyfikację aparatu, dowiemy się, że iPhone 16e nie posiada ani trybu makro, ani obiektywu szerokokątnego – co teoretycznie jasne z uwagi na konstrukcję, ale nie dla każdego musi być to oczywiste. Poza tym brak Dynamic Island, 4‑rdzeniowe GPU, mniejsza jasność szczytowa i brak ultraszerokopasmowego czipu drugiej generacji, który ułatwia chociażby szybsze przesyłanie danych przy pomocy AirDrop czy dokładniejsze lokalizowanie obiektów w aplikacji Znajdź.
Wszystko to – no może poza makro, ale wspomniałem o nim, bo w tym przedziale cenowym to powinien być standard – znajdziecie w iPhone 15, droższym o zaledwie 199 zł. Czy to więc oznacza, że iPhone 16e jest zupełnie bezsensownym smartfonem? No nie do końca.
iPhone 16e to smartfon bardziej przyszłościowym – pod jednym warunkiem
Wszystko rozbija się o Apple Intelligence. iPhone 16e dzięki czipowi A18 jest na jabłkowe AI gotowy, ale… czy my w Polsce kiedykolwiek z tego rozwiązania skorzystamy? Apple Intelligence debiutowało jesienią ubiegłego roku za oceanem, a do Europy dotrze dopiero na wiosnę. Problem w tym, że dla Apple Polska nie jest jeszcze synonimem Europy i nie wiadomo, jak długo przyjdzie nam czekać na nowe funkcje. Poza tym nawet jeśli taki moment nastąpi, to nie bardzo będzie się czym ekscytować, bo AI od Apple po prostu odstaje od konkurencji.
Jeśli faktycznie zależy Wam głównie na wykorzystaniu potencjału sztucznej inteligencji w smartfonie, to kupcie sobie dowolnego średniaka z Androidem i Gemini na pokładzie – efekt będzie o niebo lepszy. Apple Intelligence to fajna zabawka do tworzenia emotek, ale z tak podstawowymi rzeczami jak wymazywanie obiektów ze zdjęć radzi sobie gorzej, niż tanie chińskie smartfony.
Jedyne więc co broni iPhone’a 16e, to bateria, zapewniająca możliwość odtwarzania wideo do 26 godzin, czyli najdłużej ze wszystkich dotychczasowych iPhone’ów w tym samym rozmiarze (6,1 cala). I to może być dla wielu użytkowników gamechanger, bo nie oszukujmy się – nad cyferkami i ficzerami skupiać będziemy się głównie my, czyli bańka osób pracujących z technologią. Dla zwykłego użytkownika głównym motywatorem zakupowym jest bowiem właśnie bateria i stabilność działania, a to iOS ma niejako zapisane w standardzie.
Obstawiam więc, że iPhone 16e i tak sprzeda się dobrze – może nie wybitnie, ale dla Apple na pewno zadowalająco. W gruncie rzeczy wygląda bowiem całkiem nieźle pod względem wizualnym, a i pozostała specyfikacja nie jest wcale taka zła (szok, że Apple zdecydowało się na OLED). Tak czy siak, 2999 zł to w moim subiektywnym odczuciu o jakieś 500 zł za dużo. Wrócę do Was z bardziej obszernymi wnioskami, gdy iPhone 16e trafi już w moje ręce.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu