PGE jako mecenas Muzeum Powstania Warszawskiego, postanowił pochwalić się tym faktem w mediach i stworzył reklamę, która nigdy nie powinna się pojawić.
Kutafonizm reklamowy PGE czyli Energia Powstańców Warszawskich
Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...
Na początku jednak słowem komentarza. Duże firmy wchodzą w tego typu akcje jak "mecenat" w ramach działań CSR-owych (od ang. corporate social responsibility), czyli odpowiedzialności przedsiębiorstwa za ich wpływ na społeczeństwo. Upraszczając to jednak do bardziej zrozumiałego języka, tak naprawdę chodzi o to, aby marka przedstawiła siebie jako zaangażowaną społecznie, rozumiejącą potrzeby i wychodzącą im na przeciw. W tego typu działaniach nie chodzi więc o marketing czy sprzedaż produktu, ale o pokazanie "drugiej" lepszej strony korporacji.
Tymczasem w reklamie PGE zamiast CSR-u mamy klasyczny prostacki marketing. Ktoś nie mógł się powstrzymać, nie wystarczyło logo mecenasa trzeba było dowalić hasłem. Wiecie, takie przesłanie wprost aby na pewno wszyscy skojarzyli, że PGE to energia. Efekt jaki widzicie na zdjęciu reklamy, która ukazała się w tygodniku wSieci (czy też Sieci Prawdy) jest potwornie zły. Wyszła bowiem z tego reklama PGE z Powstańcem Warszawskim.
Dramatyzmu całej sytuacji dodaje fakt, że marketingowiec, który wszedł z butami w tę potrzebną i godną naśladowania akcje (mówię o pomyśle mecenatu/sponsoringu dla takich wydarzeń historycznych), iż dodał jeszcze na końcu (dla pewności, gdyby ktoś nie skojarzył wcześniej) PGE. Sprzedawca prądu, gazu i ciepła. Gdyby jednak się chwilę zastanowić to można by to ograć jeszcze bardziej "wprost", poprzez na przykład dodanie powstańcowi opaski z logiem PGE lub użyć jeszcze mocniejszego hasła, coś w stylu "To były Elektryzujące czasy'
Brodzik refleksji jaki nam tutaj zafundowało PGE jest tak płytki, że jest to aż przerażające. Product placement rodem z seriali telewizyjnych, gdzie kunszt delikatnej ekspozycji produktu wygląda mniej więcej tak: "To jest mydło XXX, to mydło myje bardzo dobrze, bo jest dobrym mydłem". A gdyby ktoś nie wiedział, gdzie mydło kupić jest jeszcze do tego zabawny dialog zaczynający się od "A gdzie kupiłeś to wspaniałe mydło, musiało być drogie?".
Odpuszczę sobie wątek, w którym napiszę co myślę o osobie, która wpadła na pomysł wykorzystywania Powstańca Warszawskiego w reklamie. Właściwie to w tytule to już dość jasno określiłem.
Dla wszystkich przewrażliwionych dodam, że nie chodzi tutaj o żadną politykę tylko o przyzwoitość w reklamie i zachowanie umiaru. Powstanie Warszawskie to dla każdego Warszawiaka rzecz święta, która nie powinna być wykorzystywana, ani do reklamy ani do jakichkolwiek politycznych rozgrywek. Jeśli w jakiś sposób wspieramy pamięć o Powstańcach, to róbmy to z klasą i godnością, nie zamieniając każdego "dobrego uczynku" w prostacką reklamę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu