Felietony

Ta konsola nie nadaje się do grania na plaży. Ale gdy zajdzie słońce…

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

17

Czy istnieje idealna konsola na wakacje? Nie - niezależnie od tego jakiego sprzętu używałem na letnim wyjeździe, miał swoje plusy i minusy.

Powiecie, że jestem uzależniony od gier - i pewnie będziecie mieć rację. Urlop, nawet taki wyjazdowy, gdzieś daleko - to zawsze ten wolny czas, kiedy mogę również spokojnie pograć. Czasem ponadrabiać zaległości, czasem przypomnieć sobie jakiś tytuł. Zabierałem tak ze sobą każdy mobilny sprzęt, który posiadałem. Zarówno tablety, smartfony, ale przed wszystkim przenośne konsole. Wiele razy jeździło ze mną PSP, równie często PlayStation Vita. Swoje zobaczył również 3DS - wiosną kupiłem Nintendo Switch, więc tegoroczny urlop był dla nowego sprzętu japońskiej firmy poligonem testowym. Czy sprzęt się sprawdził?

Nintendo Switch w samolocie

Jedną z najciekawszych funkcji nowej konsoli Nintendo jest możliwość odpięcia kontrolerów (Joycony) i postawienia jednostki głównej na płaskiej powierzchni. Wygląda to trochę jak mały tablet przygotowany do oglądania filmów. Jeśli kiedykolwiek będziecie planować przelot samolotem i wrzucicie do torby Switcha, koniecznie spróbujcie takiego sposobu grania. Niedługo po premierze zachwalał go Mikołaj Dusiński (dzięki za zdjęcia) - sprawdziłem, jest naprawdę wygodnie.

Oczywiście sposób ten nie jest idealny i stoliki w samolotach mogłyby być wyżej, a nóżka konsoli gwarantować większą stabilność. Jeśli jednak nie przytrafią Wam się konkretne turbulencje, zabawa będzie bardzo wygodna. Szczególnie, że kontrolery trzymane oddzielnie w prawej i lewej dłoni to jeden z najwygodniejszych sposób na granie z jakimi się spotkałem.

Nintendo Switch w słońcu

W tym roku na wyjazdowe wakacje zabrałem dwa elektroniczne urządzenia do konsumpcji multimediów - Nintendo Switch i Samsunga Galaxy S7 Edge. Konsola miała służyć do grania, telefon do oglądania seriali z Netflixa. I powiem to od razu - Amoled w S7 Edge zdał egzamin podczas słonecznych dni, Switch poległ od razu.

Zapewne powiecie - „ale hej, w pełnym słońcu na niczym nie da się grać” - i będziecie mieć rację. Ja natomiast nie mówię o graniu w słońcu. Próbowałem pobiegać trochę w Zeldzie w słoneczny dzień, siedząc w cieniu. Nic z tego, ekran jest praktycznie nieczytelny i jeśli jest na nim bardzo jasno, coś widać. Przy ciemniejszych scenach praktycznie nic. Próbowałem pod różnymi kątami, nic z tego. Sprzęt na świeżym powietrzu zdaje egzamin dopiero gdy robi się ciemno.

Druga sprawa to konstrukcja urządzenia. Jak wiecie, ekran w Switchu nie jest szklany - dzięki temu raczej się nie zbije, ale pierwsze co należy zrobić po zakupie konsoli to naklejenie specjalnej folii. Bez niej pierwszych rys dorobicie się po kilku dniach. A to oznacza, że kontakt konsoli z piaskiem może być dla niej bardzo ciężki. Pamiętajcie też, że joycony przyczepiane są do ekranu na listwach, ponownie więc nie polecam piasku. Trzecia sprawa to temperatura. Konsola (szczególnie przy Zeldzie) grzeje się naprawdę konkretnie, jest czarna, słońce raczej jej nie schłodzi. Do tego w swoim materiale wideo wspominałem, że jeden z plastikowych elementów przy śrubie łączącej lubi pękać, więc dodatkowe dogrzewanie słońcem może sprawić, że wszelkie problemy z konstrukcją Switcha będą jeszcze bardziej uciążliwe.

Zelda tylko z powerbankiem

3 godziny zabawy to maks, co można wyciągnąć z mobilnej Zeldy na Nintendo Switch. Problem z konsolą jest taki, że większość klasycznych powerbanków sprawi, że sprzęt będzie się wolniej rozładowywał i do pełni szczęścia potrzebne jest mocniejsze urządzenie. No chyba, że nie planujecie podczas ładowania grać. Warto o tym pamiętać, bo podglądanie poziomu baterii z włączoną Zeldą naprawdę stresuje i sprawia, że zamiast cieszyć się zabawą, zastanawiacie się czy jest sens zaczynać większe zadanie, czy może lepiej się wstrzymać i poczekać na jakieś gniazdko.

Mobilne granie na najwyższym poziomie

Nintendo Switch nie jest konsolą idealną, nie jest też idealnym sprzętem do grania na wyjazdach. Ma jednak zarówno cechy jak i możliwości, które sprawiają że trudno znaleźć lepsze rozwiązanie na urlop. Dlaczego?

Po pierwsze jakość niespotykana dotąd w graniu mobilnym. Mówię tu przede wszystkim o The Legend of Zelda: Breath of the Wild, trudno bowiem znaleźć drugą tak dużą, obszerną, rozbudowaną i wciągającą grę na platformie przenośnej. Nie żeby na innych kieszonkowych konsolach nie było dużych gier, ale ostatnia Zelda zachwyca rozmachem, który udało się przenieść na mały ekran. Ale tak naprawdę jakakolwiek większa gra będzie robić wrażenie, szczególnie jeśli postawicie obok niej którąkolwiek inną konsolę przenośną, w tym PS Vita, które nawet dziś potrafi pokazać jeszcze swoją sprzętową moc.

Druga sprawa to wspomniany na początku tryb stojący, który przy dłużej zabawie jest zdecydowanie wygodniejszy niż trzymanie całego urządzenia w dłoniach. Kolejna sprawa to możliwość podpięcia się pod telewizor, na przykład w hotelu. Sam nie zabrałem ze sobą docka, ale jest on na tyle mobilny, że wrzucenie go do walizki wraz z przewodem USB naprawdę nie zmieni drastycznie wielkości Waszego bagażu. a wtedy wszelkie marzenia o stacjonarnej konsoli na wyjazdowych wakacjach zostaną spełnione.

Czy polecam Switcha jako sprzęt na wakacyjne wyjazdy? Mimo wymienionych wad - tak. Szkoda jednak, że wciąż nie dostaliśmy urządzenia, które sprawdzałoby się w takich warunkach idealnie.

photo: sellingpix/depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu