Świat

Czas pożegnać AMD i Intela. Pecety zaczną przechodzić na ARM

Krzysztof Rojek
Czas pożegnać AMD i Intela. Pecety zaczną przechodzić na ARM
Reklama

Za 4 lata 30 proc. nowych maszyna ma działać na procesorach ARM. Rewolucję czas zacząć?

W 2020 świat komputerów osobistych przeżył szok. Okazało się bowiem, że technologia, która do tej pory była tylko eksperymentem i o której nikt poważnie nie myślał, szturmem podbiła rynek. O czym mowa? Oczywiście o ARM, czyli architekturze, która od ponad dekady napędza nasze smartfony, ale w przypadku komputerów zwyczajnie do tej pory się nie sprawdzała. Dlaczego? Głównie przez projekt Windows on ARM, który był traktowany nieco po macoszemu - aplikacji na ARM ani widu ani słychu, a i sprzęty z procesorami ARM oprócz Surface raczej nie były widywane na rynku. To wszystko zostało zmienione przez Apple, które wypuściło Macbooki z procesorami M1, pokazując, że SoC na ARM potrafią być wydajniejsze od laptopowych procesorów, a jednocześnie - bardziej efektywne energetycznie, mniej się nagrzewać i pozwać przez to na dużo dłuższy czas pracy na baterii.

Reklama

Od tamtego czasu Apple wypuściło kilka wariantów M1, a także nowy, mocniejszy procesor M2. Tymczasem świat pecetów jest... tam gdzie był dwa lata temu, wciąż nie widząc rozwiązania podobnego do Apple. To ma się jednak zmienić.

Za 4 lata 30 proc. nowych komputerów będzie działać na ARM

Projekt "Windows na ARM" nie umarł, ale już teraz widać jak na dłoni, że został on źle poprowadzony i choć wyprzedził Apple o lata, to przegrał z nim z kretesem, a porównywania wydajnościowe nawet nie mają w tej chwili sensu. Qualcomm co prawda ma wypuścić procesory zdolne dorównać M1, ale ma to zrobić za... dwa lata. To pokazuje jak daleko za Apple jest w tej chwili świat. Natomiast - nie oznacza to, że ARM nie może zacząć się sprzedawać. Jak wynika z badań agencji Canalys, w 2026 30 proc. nowych komputerów klasy PC będzie wyposażone właśnie w procesory ARM. Obecnie jest to 13 procent (głównie zapewne napędzane komputerami od Apple). Jednak w kontekście sprzedaży wiadomo, że nie trzeba być najlepszym, żeby sprzedawać najwięcej.

Podobnie jak w przypadku telefonów najszybciej schodzą budżetowe modele, tak w przypadku komputerów wystarczy dobra cena, by ludzie zainteresowali się sprzętem. Przykład tego stanowią chromebooki, które w dobie pandemii w kontekście sprzedaży zaliczyły swój najlepszy czas od początku powstania projektu. To, w połączeniu z faktem, że dziś coraz większość usług jest w chmurze (filmy, muzyka, gry, aplikacje) prowadzi do tego, że nie potrzebujemy wcale superwydajnej maszyny - znaczna większość populacji to nie graficy komputerowi czy osoby etydujące wideo, a tacy ludzie właśnie są największymi beneficjentami dużej wydajności sprzętu.

Czy więc uważam, że możliwe będzie uzyskanie 30 proc. rynku w tak krótkim czasie? Cóż, myślę, że będzie to problematyczne, ale świat IT widział już podobne wzrosty popularności. Co więcej, jeżeli do "rewolucji" dołączyłby także Windows on ARM, to być może w końcu rozwiązałby się jego największy problem, czyli niechęć deweloperów do portowania swoich programów na tę architekturę i konieczność torpedującej wydajność emulacji prawie wszystkich aplikacji.

To jednak oznaczałoby, że najpierw klienci musieliby zacząć kupować sprzęty, na których niewiele można zdziałać. Kupilibyście?

Źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama