„Windows dla ARM” umieściłem na liście porażek 2021 r. i nie byłbym zaskoczony, jeśli niedługo doczekalibyśmy się zamknięcia tego projektu. Tak czy inaczej, ze strony jednego z autorów tego smutnego spektaklu pojawiły się już pierwsze wypowiedzi typu: „to ich wina”.
Być pierwszym i przegrać
Dziś, ale dzięki Apple, jesteśmy świadkami tryumfalnego pochodu procesorów zbudowanych w architekturze ARM w urządzeniach takich jak laptopy i komputery stacjonarne. Rok 2022 r. zapowiada się pod tym względem jeszcze bardziej smakowicie, swoją siłę mają pokazać układy dla nowych Mac Pro. Przejście na nową architekturę poszło tak gładko, że można wręcz zapomnieć, że Apple miało kiedyś procesory Intela.
Jednak to nie Apple wymyśliło ten kierunek. Giganta z Cupertino wyprzedził jego odwieczny konkurent, Microsoft. Obie próby wypromowania takich produktów, najpierw Windowsa RT, a następnie Windows 10 dla ARM zakończyły się jednak katastrofą. Szczególnie ta druga wpadka jest trudna do ogarnięcia, firma była już przecież bogatsza o doświadczenia z porażki RT, miała sensowny plan, pozornie dobre urządzenia... i nic to nie dało.
To nie my!
Katastrofa jest tak wielka, że przez ostatnie miesiące o Windows dla ARM praktycznie nikt nie słyszał, nie ma nowych urządzeń, deweloperzy zupełnie o nim zapomnieli. Jedynym światełkiem w tunelu (choć pytanie czy dla kogokolwiek jeszcze ważnym) jest wypuszczenia Windowsa 11 dla ARM. Nie mniej czas jakichś rozliczeń chyba nadchodzi, ponieważ Qualcomm zdecydował się jako pierwszy zrzucić winę za dzisiejszy stan tej platformy na innych.
W wywiadzie dla portalu golem.de, jeden z dyrektorów tej firmy powiedział, że:
„Jednym z punktów, z których nie byliśmy zadowoleni z wczesnych urządzeń, były nieodpowiednie ceny”
Nie da się ukryć, że Surface Pro X, który reklamował całą platformę, był wyceniony jak na swoje możliwości absurdalnie. Miałem okazję go używać, było to świetnie pomyślane urządzenie, ale wydajność i niekompatybilność z aplikacjami powodowała, że właściwie do niczego dobrze się nie nadawał. Jeśli mieliśmy dostęp do aplikacji natywnej nie było źle, ale tych było niewiele, natomiast emulacja nie dość, że ograniczona do win32, była tragiczna.
Jednak na rynku były komputery firm trzecich, które były nieco tańsze. Problem w tym, że wszystkie problemy Surface Pro X były w nich również obecne, nawet na większą skalę. Dziwne trochę, że przedstawiciel Qualcomma zauważył problem cen, a nie zająknął się nawet na temat słabości jego pseudo-stacjonarnych procesorów, które w wersji oryginalnej lub rebrandowanej przez Microsoft trafiały do tych urządzeń.
Mówiły jaskółki...
Szukając przyczyn tej katastrofy, trzeba stwierdzić, że Qualcomm i Microsoft mogą sobie za nią podać ręce, ponieważ karygodne błędy popełniali i jedni i drudzy, a ich sumą jest właśnie prawie bezużyteczna i pozbawiona użytkowników platforma. Nawet gdy porażka stała się oczywista, żadna z firm nie zdołała się zmobilizować do efektowniejszego działania na swoim odcinku.
Qualcomm ciągle tylko podrasowywał swoje mobilne układy, nie chcąc chyba inwestować czasu i środków w prawdziwie dedykowany komputerom układ. Microsoft swoje optymalizacje robił wolno, a ich jakość nawet nie stała koło tego, co pokazał w macOS Apple. Nie dopingowano też deweloperów do szybkiego przepisywania aplikacji na ARM. Jeśli to nie przepis na spektakularną katastrofę, to nie wiem, co miałoby nią być.
Teraz można co prawda zauważyć, że pojawiło się w Stanach trochę urządzeń bardzo tanich, wyposażonych w nowy Windows 11 dla ARM oraz... wolniejsze układy Qualcomm 7c Gen2. Czy to jednak dobra droga dla ratowanie tej platformy? Po doświadczeniach z Surface Pro X... wątpię.
Apple pokazał z M1, że wydajny układ i sprawnie działające programy powodują, że ludzie zaakceptują wyższą cenę, a nawet drobne choroby wieku dziecięcego. Z kolei mocno promowane kiedyś notebooki z procesorami Atom udowodniły, że braki wydajnościowe mogą utopić nawet bardzo tanie urządzenia.
Postawilibyście cokolwiek na to, że Windows dla ARM ma jeszcze szanse na sukces? Ja nie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu