Świat

Paralizator udający iPhone'a. Gadżet którego policja się nie spodziewała

Kamil Świtalski
Paralizator udający iPhone'a. Gadżet którego policja się nie spodziewała
Reklama

Przybywa na rynku rozmaitych elektronicznych gadżetów. Warto czasem zastanowić się, czy są one aby na pewno bezpieczne i... w ogóle legalne.

Paralizatory to urządzenia które budzą sporo kontrowersji od lat. Cyklicznie robi się o nich głośno po kolejnych incydentach, w których komuś stanie się krzywda. W zależności od części świata — regulacje z nimi związane potrafią się znacząco od siebie różnić. Podobnie zresztą jak same urządzenia, bo te również dostępne są w rozmaitych zakresach mocy i tego, jaką krzywdę mogą wyrządzić innym ludziom.

Reklama

W Wielkiej Brytanii nawet te paralizatory o (stosunkowo) niewielkiej mocy są prawnie zakazane. Już ich posiadanie, nie mówiąc nawet o faktycznym użyciu ich. Tym bardziej zaskakujące dla tamtejszej policji okazało się znalezienie takiego urządzenia przy młodym mężczyźnie. W Birmingham Live czytamy o akcji policji z Sutton Coldfield, która aresztowała go za posiadanie takiego urządzenia. I prawdopodobnie nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie jego wygląd. Ten w niczym nie przypominał "klasycznego" paralizatora jakich naoglądaliśmy się w filmach, serialach i reportażach telewizyjnych. Na pierwszy rzut oka przypominał on... po prostu iPhone'a.

Najwyraźniej zostały opracowane w Stanach do walki z napadami i mogą dostarczyć wstrząsów o mocy do 650 000 woltów. Są one nielegalne w tym kraju; posiadanie nieśmiercionośnego paralizatora jest przestępstwem, które, jak rozumiem, wiąże się z maksymalną karą więzienia w wysokości dziesięciu lat. Nie wygląda na to, by były one łatwe do zakupu w Wielkiej Brytanii, ale zostały przemycone do kraju i są używane przez gangi. Są one również sprzedawane za granicą i są legalne w niektórych stanach USA.

Ludzie, którzy przywożą paralizatory do domu z wakacji mogą być nieświadomi, że łamią prawo, ale posiadanie ich jest przestępstwem. Moja rada jest taka, że jeśli posiadasz paralizator przypominający telefon lub podobną broń elektrowstrząsową, zanieś ją natychmiast na najbliższy posterunek policji, aby się jej pozbyć.

A skoro w niektórych Stanach są one legalne, to ich zakup jest też... wyjątkowo prosty. Chwila poszukiwań i nawet w ofercie Amazona możemy znaleźć takie (potencjalnie) niebezpieczne gadżety w obudowie przywodzącej na myśl iPhone'a. Mają to być z założenia sprzęty do samoobrony w przypadku napaści czy innych nieprzyjemnych sytuacji, ale teoria sobie... a praktyka sobie — o czym świadczy spore zainteresowanie takimi gadżetami przez grupy przestępcze. Co kraj to obyczaj — ale cenną uwagą jest to, że przed przywiezieniem takiej pamiątki z podróży warto sprawdzić, czy to w ogóle legalne. I to już niezależnie od tego czy będzie ona udawać smartfon, konsolę do gry czy cokolwiek innego.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama