VOD

Państwo chce 5% przychodu od Netflixa, Spotify i spółki. Po co im te pieniądze?

Kamil Świtalski
Państwo chce 5% przychodu od Netflixa, Spotify i spółki. Po co im te pieniądze?
1

Kanada od dłuższego czasu już stawia wojuje z internetowymi gigantami. Teraz przedstawiciele kraju mają nowy pomysł jak utrudnić im życie. Zażądali, by 5% przychodów generowanych u nich w kraju, musieli oddawać rządowi. A ten już ma pomysł co z nimi dalej zrobić.

Kanada chce 5% przychodów od gigantów technologicznych. To będzie fundusz na wsparcie lokalnych mediów

Tych 5% przychodów od gigantów medialnych zajmujących się szeroko pojętym streamingiem miałoby złożyć się na budżet około 200 milionów dolarów rocznie. I kraj ma już doskonały pomysł na to, co dalej zrobić z tymi pieniędzmi. Miałyby one trafić do lokalnych mediów i służyć im do szeroko pojętego rozwoju. Taką decyzję podjęła Kanadyjska Komisja Radiowo-Telewizyjna i Telekomunikacyjna (CRTC). Pomysł ten zrodził się już jakiś czas temu — i po kilku miesiącach konsultacji publicznych, wczoraj ostatecznie zdecydowano się wprowadzić w życie wspomnianą zmianę.

Polecamy: Gwiazda "Sukcesji" w nowym serialu. To adaptacja bestsellerowego thrillera

Kogo obejmie obowiązek nowych opłat? Serwisy streamingowe — i to zarówno odpowiedzialne za muzykę, jak i wideo. Jako że temat został wzięty na tapet już wiele miesięcy temu, giganci medialni tacy jak Disney, Apple, Amazon, Netflix czy Spotify dość mocno wyrażały swój sprzeciw. Jednak nic to nie dało — i od września mają zacząć obowiązywać nowe opłaty, które obejmą serwisy generujące obrót co najmniej 25 milionów dolarów rocznie na tamtejszym rynku. Warto jednak mieć na uwadze, że do tamtejszych sum nie wliczają się przychody uzyskane ze streamingu gier, audiobooków czy podcastów.

Finansowanie zostanie skierowane na obszary wymagające natychmiastowego wsparcia w kanadyjskim systemie nadawczym, takie jak lokalne wiadomości w radiu i telewizji, treści w języku francuskim, treści dla rdzennej ludności oraz treści tworzone przez i dla społeczności zasługujących na sprawiedliwość, społeczności mniejszości języka urzędowego i Kanadyjczyków o różnym pochodzeniu — mówią przedstawiciele Kanadyjskiej Komisji Radiowo-Telewizyjnej i Telekomunikacyjnej

Decyzja kanadyjskiego organu jest dość szeroko krytykowana

Oczywiście nie trzeba było długo czekać na reakcję grup, które są niezadowolone z takiej decyzji. I nie chodzi tu wyłącznie o wspomniane firmy, które zostaną bezpośrednio dotknięte nowym rozporządzeniem. Nawet Kanadyjskie Stowarzyszenie Przemysłu Filmowego wyraziło swoją negatywną opinię w temacie, które twierdzi wprost że to wzmacnianie firm kablowych. Twierdzą oni, że to jawna dyskryminacja i utrudnianie globalnym serwisom współpracę z lokalnymi twórcami. A te stanowią dużą część tamtego biznesu:

Globalne studia i serwisy streamingowe wydały ponad 6,7 miliarda dolarów rocznie na produkcję wysokiej jakości treści w Kanadzie dla lokalnych i międzynarodowych odbiorców i zainwestowały w zeszłym roku więcej w treści tworzone przez kanadyjskie firmy produkcyjne niż CBC, Canada Media Fund i Telefilm razem wzięte — twierdzi przedstawiciel Kanadyjskiego Stowarzyszenia Przemysłu Filmowego

No cóż — trzeba przyznać, że jest to dość kontrowersyjne podejście. I jeżeli faktycznie uda się gigantom medialnym "wyrwać" wspomnianych 5% — to wszyscy będą się bacznie przyglądać temu, na co faktycznie te środki zostaną wydane.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu