Telewizja

Panasonic i Robert Lewandowski - to może się sprzedać

Tomasz Popielarczyk
Panasonic i Robert Lewandowski - to może się sprzedać
Reklama

Wizerunek Roberta Lewandowskiego jest w ostatnim czasie dość intensywnie eksploatowany przez marki. Piłkarz (właściwie to były już) Borussi Dortmund z...

Wizerunek Roberta Lewandowskiego jest w ostatnim czasie dość intensywnie eksploatowany przez marki. Piłkarz (właściwie to były już) Borussi Dortmund z całą pewnością sobie na to zapracował. Pytanie brzmi jednak, na ile może on przynieść korzyści marce takiej, jaką jest Panasonic?

Reklama

Co dziś trzeba zrobić, żeby sprzedać produkt w branży telewizyjnej? Hasła, w których zachwala się jakość obrazu, dodatkowe funkcje i potężną specyfikację nie zawsze trafiają do konsumenta. Szczególnie, gdy ten nie interesuje się technologią, a szuka po prostu dobrego, mającego wszystko to, co sprzęt sąsiada telewizora. W takiej sytuacji magicznym pociskiem, który wwierci się w czaszkę Kowalskiego i nie będzie dawał spokoju, może być znany celebryta - autorytet.

Robert Lewandowski autorytetem technologicznym nie jest i to dało się wyraźnie odczuć podczas wczorajszego spotkania dla dziennikarzy, które dział PR Panasonica zorganizował w warszawskim Pure Sky Club. Nie był to jednak event typowo produktowy, bo o samych urządzeniach z nowej linii wiemy już wszystko. Zresztą sam o tym pisałem kilka tygodni temu, a nawet udało mi się zadać kilka pytań dyrektorowi ds. marketingu japońskiej firmy. Najbliższe miesiące mają zatem upłynąć pod znakiem 4K (odtwarzania i nagrywania - za sprawą aparatu Lumix GH4), rozbudowanej platformy Smart TV oraz matryc LCD (po plazmach w ofercie Japończyków nie ma już śladu). Przy czym na każdym kroku jest podkreślana jakość obrazu, stanowiąca swego rodzaju nieodłączny element wszystkich działań marketingowych firmy.


Widać, że Panasonic już niemalże zapomniał o kryzysie, jaki w niego uderzył kilka lat temu i wychodzi na prostą. Zresztą wystarczy spojrzeć na wyniki finansowe, które napawają coraz większym optymizmem. Pokłosiem tego są coraz bardziej aktywne działania na polu marketingu. Zaangażowanie Roberta Lewandowskiego jako ambasadora marki (najpierw linii aparatów Lumix, a teraz również i telewizorów Viera) może wydawać się ryzykownym pomysłem (szczególnie, że modele Panasonic Viera są oficjalnymi telewizorami FC Barcelony). Jeżeli dodamy do tego znikomą wiedzę technologiczną (co jest jak najbardziej zrozumiałe), można tylko wyczekiwać pierwszej katastrofy.


Tymczasem okazuje się, że Lewandowski to postać niezwykle elastyczna. Jako fan piłki nożnej darzę go generalnie sympatią i ogromnym szacunkiem. Wystąpienie na wczorajszej imprezie udowodniło jednak, że jest nie tylko świetnym piłkarzem, ale również bardzo przekonującym ambasadorem. Czy Kowalskiego przekonają herce, piksele, smart-cośtam i inne specjalistyczne określenia? Niekoniecznie. Natomiast najlepszy polski piłkarz opowiadający o starym Panasonicu z czasów PRL-u, który działa do dziś już owszem. W krótkiej rozmowie przeprowadzonej przez dziennikarza sportowego, Bożydara Iwanowa Lewandowski pokazał się z dobrej strony. Oczywiście ciągle trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek wartości merytorycznej.

Panasonic dzięki Lewandowskiemu zyskuje tak bardzo potrzebne tej marce ocieplenie. Przy czym nie działa to w oparciu o zasadę "weźmy Lewego, ludzie go lubią, więc się sprzeda". Dział PR japońskiej firmy ma konkretny pomysł na wykorzystanie swojej maskotki i jak na razie robi to z dużym rozmachem (nie mówię tutaj tylko o outdoorowej kampanii, której esencją są ogromne billboardy, ale również bardziej wyrafinowanej promocji w mediach społecznościowych i na imprezach takich jak ta). Czy to się sprzeda? Moim zdaniem tak. Połączenie chwytliwych sloganów i tak dobrze znanego (bynajmniej nie dlatego, że często spotykanego) nad Wisłą nazwiska ma moc.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama