W Polsce z kwartału na kwartał możemy doliczyć się coraz większej liczby stacjonarnych automatów paczkowych. W niektórych miejscach są już jeden na drugim.
Mózg ludzki jest o tyle ciekawym organem, że potrafi blokować traumatyczne wspomnienia. Dlatego też wielu z was może nie pamiętać, jak uciążliwe było zamawianie paczek jeszcze dwie dekady temu. Kurierzy mogli przyjechać albo nie, o losowej porze, w trakcie nie szybszym niż dwa tygodnie i jak akurat byłeś w pracy, albo wyszedłeś na chwilę do sklepu, to cóż, twoja strata.
Dlatego właśnie paczkomaty były takim "game-changerem". Pierwszy z nich został postawiony przez InPost w 2009 roku i od tamtego momentu mnożą się, jak grzyby po deszczu. Inne firmy dołączyły do gry, widząc, że klienci wolą sami odebrać paczkę w dogodnym momencie ze stacjonarnego punktu niedaleko miejsca zamieszkania lub pracy. Od dłuższego czasu mam jednak nieodparte wrażenie, że paczkomatów robi się zbyt dużo i coraz bardziej oszpecają miejski krajobraz. Okazuje się, że to nie tylko wrażenie.
Tyle paczkomatów mamy teraz w Polsce
Automaty paczkowe w Polsce przeżywają prawdziwy rozkwit. Serwis Cashless podaje, że na koniec 2024 roku w całym kraju działało już niemal 51,3 tys. takich urządzeń. Wzrost o 12,5 tys. maszyn w ciągu zaledwie roku pokazuje, jak dynamicznie rozwija się ten segment rynku. Liderem pozostaje InPost z siecią ponad 25 tys. paczkomatów, niemal trzykrotnie większą niż DPD, które zajmuje drugie miejsce z 9,1 tys. automatów. Trzecie miejsce należy do Orlenu z liczbą 6,2 tys. urządzeń.
Nie tylko giganci inwestują w rozwój. DHL zwiększył swoją sieć do 5 tys. automatów, wyprzedzając tym samym Allegro, które na koniec roku dysponowało 4,5 tys. urządzeń. Poczta Polska również nie pozostaje w tyle – jej sieć wzrosła do 1,5 tys. maszyn, co oznacza imponujący wzrost o 80% rok do roku. Wszystko to sprawia, że dziś w Polsce przypada jeden automat paczkowy na około 731 osób.
Z jednej strony, ten rozwój jest odpowiedzią na potrzeby konsumentów. Paczkomaty stały się symbolem wygody – umożliwiają odbiór przesyłek o dowolnej porze, bez konieczności czekania na kuriera. Z drugiej strony, pojawiają się głosy krytyki. Coraz więcej osób zwraca uwagę, że automaty paczkowe zaczynają dominować przestrzeń publiczną. W niektórych miejscach można naliczyć nawet kilkanaście maszyn w obrębie kilometra.
Czy Polska faktycznie potrzebuje tak gęstej sieci automatów paczkowych? A może granica zdrowego rozsądku została już przekroczona? Te pytania pozostają otwarte, jednak jedno jest pewne – rewolucja paczkomatowa trwa, a jej wpływ na nasze otoczenie staje się coraz bardziej zauważalny.
Grafika: Tomasz Szwast/Antyweb
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu