Do "Ozark" mam ogromny sentyment, ale obiektywnie jest to naprawdę udana produkcja. Przed nami wielki finał w 4. sezonie podzielony na dwie części. Pierwsza z nich już na Netflix. Jak wypada?
Marty Byrde nie mógł przewidzieć tego, co czeka go w krainie Ozark. Wybranie ośrodka w tej okolicy było niemal przypadkowe, ale sprawy zaszły tak daleko, że wyrwanie się ze wszystkich zobowiązań staje się wręcz marzeniem. Na horyzoncie majaczy jednak meta, do której będą dążyć razem z Wendy, a przy okazji mogą ustawić się na całe życie. Mało komu będzie jednak podobać się taka wizja przyszłości. W międzyczasie trup ściele się gęsto.
Ozark to nadal Ozark. Na dobre i na złe
"Ozark" już w 3. sezonie pokazał, że można ponownie opowiadać zbliżoną do wcześniejszej historię, a niewielkie modyfikacje w historii wprowadzą duże zmiany. Wobec serialu nie brakuje zarzutów, że postacie nie rozwijają się, nie ewoluują. Faktycznie pod tym względem trudno nie zgodzić się z licznymi argumentami, bo na tle "Breaking Bad" "Ozark" wypadnie po tym względem naprawdę blado.
Rodzina Byrde'ów może przechodzić przez różne turbulencje, także wewnętrzne zdrady, ale postacie w gruncie rzeczy pozostają takie same. Najbliższa okolica też nie ulega większym zmianom, a jedynym powiewem świeżości jest wprowadzenie kilku nowych bohaterów. Jest jasne, że zaczną oni mocno mieszać w tym, co planują Marty i Wendy, a nam - jeśli nadal jesteście po ich stronie - pozostaje tylko kibicować Byrde'om.
Taki jest właśnie 4. sezon, który Netflix postanowił podzielić na dwie części. Nie wiemy jeszcze, czy było to zagranie czysto marketingowe, czy nie. Jeśli w sumie 14 odcinków 4. sezonu opowie dynamiczną i angażującą historię, to nikt nie będzie miał z tym problemu, ale spadek formy i tempa udowodnią, że podział ten wynikał przede wszystkim z chęci rozbicia takiej premiery na dwa odrębne wydarzenia. Podobnie jak w przypadku "Domu z papieru" i kilku innych produkcji, gdy Netflix nadal kultywuje tradycję binge watchingu. Tylko czy w momencie wprowadzania takich podziałów, nie przeczy sam sobie?
"Ozark" należał do seriali, które przed kilkoma laty definiowały Netfliksa. Platforma potrzebowała soczystych tytułów, by zaznaczyć swoją obecność, a opisywana przeze mnie produkcja wraz z "House of Cards", "Orange is the New Black", "Narcos" czy "The Crown" pisała historię całej marki. Seriali było nieco mniej, a prezentowały nieco wyższym poziom - to raczej nie opinia, a fakt. Wraz z końcem "Ozark" nie tylko skończy, co zostanie zamknięty na amen pewien rozdział w historii Netfliksa, dlatego zależało mi na tym, by serial odszedł z hukiem.
Ozark to jeden z klasyków Netfliksa. Czy pozostanie nim po finale?
Dlatego to, że "Ozark" to nadal "Ozark", jest jednocześnie przekleństwem i błogosławieństwem. Dla stałych widzów to świetna wiadomość, bo z serialu ani odrobinę nie ulatuje doskonale znany nam klimat, a atmosferę nadal podkreślają kolorystyka i styl realizacji. Nadal mamy do czynienia z knuciem, kombinowaniem, piętrzącymi się problemami i duecie Marty'ego z Wendy, którzy muszą się mocno napracować, by móc myśleć o wolności. Gdy zdołają ugrać coś więcej, to będzie to spory sukces.
Ale tak jak powiedziałem wcześniej, serial nie ewoluuje. Trochę jak na dłoni widać, że przyjęte wcześniej i działające do tej pory schematy wciąż obowiązują. Nie brakuje fabularnych niespodzianek, ale gdyby się dokładnie nad tym zastanowić, to część z nich zapewne zdołalibyśmy przewidzieć. Na pewno bagaż doświadczeń i konsekwencji wpływa na to, jak postrzegamy poszczególnych bohaterów, ale czy rzeczywiście odczuwamy, że coś się w nich zmieniło?
1. część 4. sezonu "Ozark" to początek końca
I tak, i nie, bo już otwarcie nowego sezonu sugeruje nam pewne zakończenie, choć nie wiemy tak naprawdę co doprowadziło do takiej sytuacji i jakie będą jej skutki. Z drugiej zaś strony podczas seansu nowych odcinków, szczególnie gdy w tle rozbrzmiewa doskonale znana mi ścieżka dźwiękowa autorstwa Daniela Bensi i Saundera Jurriaansa, odczuwam tę samą satysfkację, spokój i emocje.
1. część 4. sezonu "Ozark" to szykowanie gruntu pod wielki finał, więc dostajemy więcej pytań niż odpowiedzi, dlatego druga połowa tej serii zdecyduje o tym, czy "Ozark" zostanie zapamiętany, jako jeden z klasyków Netfliksa, czy utonie w morzu średniaków ukazujących się każdego tygodnia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu