Felietony

Oto, jak ja bym rozwiązał problem z tragicznym systemem biletowym w Warszawie

Krzysztof Rojek
Oto, jak ja bym rozwiązał problem z tragicznym systemem biletowym w Warszawie
Reklama

Warszawa odkręca negatywne zmiany w komunikacji sprzed kilku lat. Jest to świetna okazja do wprowadzenia kilku potrzebnych udogodnień.

Jestem wielkim fanem komunikacji miejskiej. I choć obecnie mieszkam w miejscu, w którym o dobrym skomunikowaniu z innymi rejonami miasta można sobie co najwyżej pomarzyć, to i tak staram się wykorzystywać autobusy, tramwaje i metro, kiedy tylko mogę. Dlatego też, kiedy w 2021 roku Warszawa wprowadziła nowy system kupowania biletów przez aplikację byłem wściekły. I nie tylko ja - system ten był (jest) tak fatalny, że ludzie powrócili przez niego do kupowania biletów kartonikowych. Innymi słowy - cyfryzacja w w wydaniu miasta zaliczyła ewolucję wsteczną.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Czy dzisiaj jest smog? Aplikacje i strony, w których to sprawdzisz

Miasto chyba to widzi, więc po wydaniu masy pieniędzy na wspomniany powyżej system, ma zamiar wydać je jeszcze raz, by po kilku latach zmienić go znowu. Pisaliśmy o tym tutaj: Szykują rewolucję w sprzedaży biletów. Czy w końcu będzie wygodnie? Jednocześnie - to, jak będzie wyglądał finalny system jest otwarte, a miasto nie daje w tym wypadku wielu informacji, co pozostawia miejsce na debatę o tym, jakie ciekawe rozwiązania można wdrożyć.

Moja propozycja dla nowego systemu biletowania komunikacji miejskiej w Warszawie

Zacznijmy od tego, co w propozycji się na chwilę obecną znajduje. Swoje informacje o tym czerpię ze strony Transport-Publiczny.pl (link), ponieważ jest tam nieco więcej informacji niż w lakonicznym ogłoszeniu ZTM. Na początku warto pochwalić to, co jest w samym pomyśle i co jest zdecydowanie dobre. Po pierwsze - usunięcie kodów QR, czyli odwrócenie fatalnego pomysłu sprzed lat. Po drugie - możliwość kodowania biletu w takich nośnikach jak karta płatnicza czy urządzenia z NFC jak smartwatch czy smartfon. To jest świetne rozwiązanie, ale też żadna nowość, bo np. we Wrocławiu podobne rozwiązanie jest już od wielu lat. Finalnie w przypadku płacenia kartą będziemy mieli do czynienia z obliczaniem najkorzystniejszej opcji, tzn. jeżeli ktoś jednego dnia kupi 5 biletów jednorazowych za 4,40, z konta pobrane zostanie tylko 15 zł, czyli koszt biletu dobowego - naprawdę fajna sprawa.

Jednak jeżeli Warszawa faktycznie ma stać się "Stolicą Wygody" warto pomyśleć o kilku rzeczach, które faktycznie będą wychodziły przed szereg, jeżeli mowa o ułatwianiu życia pasażerom. Wszystko poniżej to co prawda tylko moja wyobraźnia, ale faktycznie widziałbym takie rzeczy w codziennym życiu:

  • karta miejska w mObywatelu - nie jestem fanem zbędnego mnożenia bytów, a i tak już na smartfonie mam co najmniej kilka aplikacji związanych z państwem i jego usługami. Na pewno nie potrzeba mi kolejnej, dlatego kartę miejską widziałbym w mObywatelu. Co więcej, jeżeli mamy możliwość weryfikacji przez e-Dowód, nie widzę potrzeby konieczności wyrabiania jej w punkcie ZTM. Ma to spory sens, jeżeli chcemy ułatwić życie tym osobom, które chcą korzystać ze smartfona (a przecież to jest też cel nowych zmian). Taka karta miejska mogłaby być aktywowana przyłożeniem telefonu do kasownika, a potem - tylko regularnie doładowywana w abonamencie jak np. Spotify, aby nie trzeba było o niej myśleć co trzy miesiące.
  • automatyczny bilet 20 minutowy - to byłoby rozwiązanie tylko dla smartfonów, ponieważ w przypadku kart płatniczych mogłoby to się skończyć przypadkowymi aktywacjami. Widziałbym jednak system w którym jeżeli chce szybko gdzieś przejechać na krótkiej trasie, mogę kupić podstawowy bilet 20 minutowy po prostu przykładając telefon do kasownika i potwierdzając to w aplikacji banku. W mojej opinii jest to najszybsze i najwygodniejsze rozwiązanie dla osób, które nie posiadają karty miejskiej.
  • bilety "na trasę" - jeżeli ZTM będzie chciał stworzyć nową własną aplikacje (a wychodzi, że tak) to nie rozumiem, dlaczego nie wykorzystać tej okazji do wprowadzenia nowego rodzaju biletu do zakupu tylko w niej. Aplikacja ma bowiem mieć wbudowany planer trasy (ala jakdojadę) i w nim pokazywałoby jak najlepiej dostać się gdzieś komunikacją miejską. Od lat jestem jednak zdania że w takim wypadku można by sprzedawać bilety "od przystanku do przystanku" na konkretną trasę z wykorzystaniem różnych linii. Wtedy nie trzeba by się martwić, że autobusy/tramwaje się spóźniają bądź utykają w korkach a czas dla biletu 20 minutowego bądź 75 minutowego upływa. Jeżeli mielibyśmy w aplikacji bilet na konkretną trasę czas przejazdu nie musiałby nas obchodzić, a i cena takiego biletu prawdopodobnie mogłaby być niższa.
  • bilet 40 minutowy - obecnie w ZTM możemy kupić bilety 20 bądź 75 minutowe i w chwili obecnej, jako osoba, która nie ma karty miejskiej, częściej niż rzadziej znajduje się w sytuacji, w której 20 minut to za mało, a 75 - zdecydowanie za dużo. I tak, wiem, że w tym momencie różnica w cenie jest niewielka, ale jestem przekonany, że ceny i tak pójdą w górę. Skoro mamy odchodzić od biletów papierowych, to wprowadzenie trzeciego rodzaju biletu krótkookresowego nie powinno być jakimkolwiek problemem.

Ile z tego ma szanse zostać realnie wprowadzone? Zakładam, że raczej niewiele. Natomiast jeżeli macie własne pomysły na polepszenie systemu komunikacji miejskiej, nie tylko w Warszawie, ale ogólnie, możecie napisać je w komentarzach. Jestem bardzo ciekawy, jakie dobre rozwiązania przychodzą Wam na myśl.

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama