Apple

Po dzisiejszej konferencji cieszę się, że zdecydowałem się na zakup Macbooka po lipcowej aktualizacji

Kamil Świtalski
Po dzisiejszej konferencji cieszę się, że zdecydowałem się na zakup Macbooka po lipcowej aktualizacji
Reklama

Apple odsłoniło karty, poznaliśmy nowy przenośny komputer — Macbook Air Retina, o którym plotkowało się od wielu miesięcy. Jako osoba która długo zwlekała na upgrade komputera, cieszę się, że nie czekalem do jesieni.

Jak już wspominałem kilka tygodni temu -- po ostatniej "cichej", wakacyjnej, rewizji komputerów Apple, zdecydowałem się na wymianę mojego wysłużonego Macbooka Pro z 2012 roku (zobacz: Te cztery rzeczy w Macbooku Pro 2018 sprawiają, że nie wróciłbym już do starego komputera). Miałem czekać do jesieni, ale skoro wjechały nowe procesory i usprawniona klawiatura motylkowa — to uznałem, że nie bardzo jest na co czekać. Tym bardziej, że wiedziałem, że interesującym mnie komputerem jest Macbook Pro z Touchbarem. Może i nie potrzebuję najmocniejszych podzespołów, ale kto wie — może kiedyś przyjdzie dzień, że zrobię użytek z tego zapasu mocy. I dzisiejsza konferencja Apple udowodniła mi, że miałem rację — dobrze, że nie zwlekałem dłużej, bo... czułbym się rozdarty, zastanawiałbym się długo, a ostatecznie pewnie i tak nie zmienił swojego wyboru.

Reklama

Zobacz: Oto nowy MacBook Air z ekranem Retina

Nowy Macbook Air? No fajnie, ale... nie za tę cenę

Komputery z linii Macbook Air od lat cieszyły się ogromną popularnością — i plotki o MBA z Retiną nie ustawały od dłuższego czasu. Ludzie oczekiwali taniego, lekkiego i cienkiego komputera z całym zestawem złącz, które są obecne w Airach. No nie tym razem: nowy Macbook Air z Retiną stał się faktem, ale co z tego, skoro brakuje w nim elementów, które od kilku lat ludzie wymieniali jako największy jego atut. Do tego ta cena — 1200 dolarów amerykańskich... które przeliczać się będzie na sześć tysięcy złotych. Trudno więc mówić o tanim komputerze — no i nie zapomnijcie do doliczyć do tego kilkuset złotych za dodatkowe przejściówki. I ani wyższa rozdzielczość, ani cieńsze ramki, ani Touch ID — moim zdaniem — dla ludzi szukających taniego i efektywnego sprzętu od Apple — nie będą w stanie usprawiedliwić tej różnicy cen. No chyba że czas pracy na baterii okaże się kluczowym gamechangerem, ale jeszcze za wcześnie, by o nim rozprawiać — wiemy tylko tyle, że komputer ma pozwolić na oglądanie 15 godzin filmów w iTunes. Ten "najtańszy" sprzęt — który choć znacznie lepszy od poprzednika — kosztować będzie... niemal 1/3 więcej. Szaleństwo.

Zobacz: Nowy Mac Mini 5 razy szybszy od poprzednika. Firma po 4 latach odświeża zapomnianą serię

Apple najlepiej zna swoich klientów — i wie czego potrzebują. I to podobno nawet wcześniej, niż oni sami to wiedzą. Może, chociaż patrząc na tego Macbooka Air mam pewne wątpliwości. To będzie kawał świetnego sprzętu, ale to już nie jest "tani, fajny, sprzęt dla mało wymagających" — jak zwykło się mówić o tej linii. Apple rządzi się swoimi prawami i ich sprzęt zawsze kosztuje więcej, niż konkurencji. Mogą kosić ile chcą, ale w tym wszystkim pojawia się jeszcze jedna ważna kwestia: 12-calowy modelu z ich portfolio. Ten jeden cal nie robi aż takiej różnicy, przy obecnej polityce cenowej kosztować będzie... więcej niż 13" Macbook Air z Retiną?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama