Bez wielu rzeczy nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie życia. Mogę tu wspomnieć o jedzeniu, piciu, możliwości zaspokajania swoich potrzeb, przynależności do grupy czy poczuciu bezpieczeństwa – przynajmniej tak to da się opisać patrząc na piramidę potrzeb Maslowa. W ostatnim dziesięcioleciu jednak do tego wszystkiego doszły dwie kolejne rzeczy, które skutecznie nas do siebie „przywiązały”. Internet i smartfon – dwa, nowe niezbędniki. Jak często ich używamy na co dzień?
Przerażające liczby
Według badań, przeprowadzonych przez Counterpoint Research wśród użytkowników smartfonów na całym świecie (3500 osób w wieku 15-45 lat), przeciętnie używamy telefonu pięć godzin dziennie. Mnie osobiście taki wynik wydaje się być jednak mimo wszystko nieco zawyżony. Owszem, znam wiele osób, które podobnie jak ja, korzystają ze swojego urządzenia wyjątkowo często, jednak większość ludzi potrafi w znacznie mniej czasu spędzać przy nich. Zważywszy jednak na dużą grupę badanych oraz różnice kulturowe (mogę tylko powiedzieć, jak to wygląda w naszym kraju), wydają się to być całkiem sensowe rezultaty. Na wysokie liczby wpływ mieli przede wszystkim mieszkańcy rozwijających się państw. Warto zauważyć, że spośród ankietowanych najmniej przy ekranach spędzali Japończycy – „zaledwie” 3 godziny.
Co ciekawsze, nieco ponad jedna czwarta badanych działa na swoim smartfonie przez co najmniej siedem godzin dziennie. Dodając do tego siedem, osiem godzin snu oraz kolejne osiem godzin pracy wychodzi namprawie cała doba. Kiedyś można było mówić: „Chleba i i igrzysk!”, a teraz „WiFi i prądu!”. W tym miejscu należy zauważyć również to, że w trakcie pobytu w biurze czy gdziekolwiek indziej trudno jest się oprzeć możliwości krótkiego spojrzenia na to, co się dzieje u naszych znajomych. Każdy potrzebuje przerwy, jednak powoli FOMO wygrywa z nami coraz bardziej, a my idziemy wraz z nim, niczym ludzie za śmiercią na obrazach ukazujących dance macabre.
Na co tyle czasu?
64% badanych wskazało, że smartfony służą im do przeglądania sieci, a taka odpowiedź nie powinna nikogo dziwić. W końcu za ich pomocą możemy zawsze łatwo i szybko sprawdzić wiadomości ze świata czy dowiedzieć się czegoś na temat tych całych hyperloopów. Na drugiej lokacie uplasowało się granie. Opcję tę zaznaczyło 62% osób biorących udział w badaniu – doskonale to podkreśla potencjał drzemiący w rynku mobilnym.
Zresztą patrząc na liczbę dostępnych tytułów free2play, widać, że deweloperzy wyczuli w tym doskonałą szansę na odniesienie sukcesu. Finansowego naturalnie. Proste tytuły, ale oferujące niesamowicie angażująca rozgrywkę, zdecydowanie wychodzą zwycięsko. Mam tu na myśli gry, w których musimy poczekać kilkanaście, kilkadziesiąt minut, aż załaduje nam się diament czy będziemy mogli kogoś w końcu zaatakować lub wybudować chatę na wyższym levelu. Ewentualnie zapłacić. Cóż, statystyki pokazują, że „darmowe” produkcje z możliwością przyspieszenia naszego rozwoju za pomocą prawdziwej gotówki mogą być znacznie bardziej dochodowe od pełnoprawnych gier AAA. Ot, jedna z tych trudno zrozumiałych rzeczy.
Wiadomości czy rozmowy?
Counterpoint Research zauważył również, że w państwach rozwiniętych, jak m.in. Niemczech czy Japonii, bardzo często dzwoni się do innych i najbardziej docenia się właśnie taką formę komunikacji z innymi. Natomiast na biedniejszych rynkach większą popularnością cieszą się wiadomości. W Azji i Afryce aplikacje typu WhatsApp czy WeChat są używane przez szerokie grono użytkowników. Ankietowani powiedzieli, że wykorzystują także telefony do oglądania wideo i używania portali społecznościowych, ale to wiadomości z gatunku oczywistych.
Wymiany średnio co dwa lata
Najnowsze statystyki wskazują, że średnio, co 21 miesięcy wymieniamy swój smartfon, czyli coraz częściej. Taki okres wydaje się być jednak całkiem rozsądny, ponieważ jak już przesiądziemy się na nowszą maszynę, to zauważymy kilka różnic, aczkolwiek nie zmieniających naszego życia o 180 stopni. W dodatku najczęściej na czas dwóch lat podpisujemy naszą umowę z operatorem. W wielu krajach właśnie w ramach abonamentu najbardziej opłaca się wziąć nowy model, w Polsce różnie z tym bywa i tylko sporadycznie rzeczywiście ma to sens.
Najczęściej, bo co 18 miesięcy, zmiany dokonują Meksykanie, a najrzadziej Japończycy – średnio po 26 miesiącach. Te liczby udowadniają jeszcze jedną rzecz. Większe zmiany w telefonach mają sens co dwa lata, firmom nie opłaca się wprowadzać rewolucyjnych zmian co rok, chyba że wciąż nie dysponują spójną wizją. Spójrzcie tylko na Apple, Samsunga czy Huawei.
Nasz przyjaciel
Smartfon pozwala nam utrzymywać kontakt ze znajomymi z całego świata czy nawiązywać nowe znajomości. W dodatku stanowi źródło różnorodnej wiedzy, która może się przydać wtedy, kiedy byśmy się tego nie spodziewali. Jakby nie było to prawdziwy symbol aktualnie trwającej rewolucji informacyjnej. Z uwagi na natłok wiadomości, trudno by było nam sobie samym poradzić z ich przyswajaniem, jednak ta sytuacja ma również drugie dno. Sami tworzymy coraz szybsze życie i ciągle się spieszymy.
Niestety trudno nam jednocześnie nałożyć sobie rozsądne limity. Tu nie bez znaczenia pozostają również aplikacje, atakujące nas na wszystkie możliwe sposoby powiadomieniami, które zazwyczaj skutecznie zachęcają nas do interakcji i powrotu do patrzenia się w wyświetlacz. Kolejna sprawa to FOMO, czyli strach przed tym, że coś nas ominie. To wszystko w połączeniu z chęcią ciągłego pisania ze znajomymi, wszechobecnym internetem i ciągłą obecnością smartfona przy naszym boku powoduje, że chcąc czy nie spędzamy z nim większość dnia.
Co to będzie, co to będzie
Mnie osobiście najbardziej zastanawia, jak to będzie wyglądało w przyszłości. Najbardziej prawdopodobne wydaje się być popularyzacja urządzeń ubieralnych, które w końcu będą miały sens, oraz okulary rozszerzonej rzeczywistości. Gogle AR już teraz są w etapie dopracowywania i testowania na klientach. Kwestia najbliższych kilkunastu lat aż wejdziemy w erę noszenia elektroniki i prawdziwego BIG DATA.
źródło: Counterpoint Research przez Android Headlines
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu