Jeżeli myśleliście że odinstalowanie aplikacji to koniec waszego kontaktu z twórcami aplikacji, to nie mam najlepszych wiadomości. Ich twórcy wciąż mają szansę śledzić użytkowników i bombardować reklamami, ot, chociażby po to, aby zachęcić nas do powrotu do programu.
Twórcy aplikacji mogą nas śledzić nawet gdy odinstalujemy aplikację. Powód jest prozaiczny

Wielu ludzi patrząc na to, jak użytkownicy rozmaitych aplikacji starają się rozsądnie podchodzić do kwestii udzielania rozmaitych dostępów do smartfonów stuka się w głowę i ironizuje, że tak, na pewno cię śledzą. Że to paranoja, że zbędne akcje. Ewentualnie — że to nic nie da, bo przecież jeżeli chcą, to nawet bez dostępów do naszych mikrofonów, kamer czy danych lokalizacji -- wszyscy zainteresowani i tak dotrą do danych, na których im zależy. Sam twierdzę, że przezorny zawsze ubezpieczony: nie wierzę w stuprocentowe bezpieczeństwo jakiegokolwiek urządzenia które jest podłączone do sieci. Przez lata widzieliśmy już rozmaite afery z wyciekami danych, manipulacją i śledzeniem użytkowników. Ale do tej pory raczej nie mówiło się o tym, że aplikacje nawet po wyrzuceniu ich ze smartfonów czy tabletów wciąż nas śledzą. A podobno tak właśnie jest.
Odinstalowanie aplikacji to jeszcze nie koniec
Narzędzia pozwalające śledzić poczynania użytkowników w swojej ofercie mają firmy takie jak MoEngage, Localytics czy CleverTap. I chętnie korzystają z nich liderzy rynku mobilnego — wśród których wymienia się m.in. Spotify czy T-Mobile. Ale też dużo mniejsi gracze. Po co? To wyjątkowo prosty mechanizm: skoro ktoś rezygnuje z usługi to, doskonałym pomysłem jest pokazanie mu nowej oferty. Kto wie, skoro poprzednia z jakiś powodów mu nie przypadła do gustu, to może być idealny czas, by podsunąć kolejną propozycję i zdobyć nowego użytkownika. To chwyt, z którego korzystają także przegrani, czyli firmy z których usług właśnie zrezygnowaliśmy. Po co? Ano żeby zarzucić nas reklamami z nadzieją, że zatęsknimy za ich ofertą i zdecydujemy się wrócić. Jak to działa w praktyce?
Jak czytamy na Extremetech, kiedy mamy zainstalowaną aplikację: trwa nieustanna wymiana informacji. Urządzenie otrzymuje i wysyła rozmaite dane, niezbędne do jej poprawnego działania. Po jej wyrzuceniu — nasze telefony milczą. Algorytmy odpowiedzialne za śledzenie widzą nas wtedy jako nowego, zagubionego, użytkownika — a przecież każdy ma unikalne ID, na bazie którego firmy targetują reklamy. I to właśnie w oparciu o nie twórcy aplikacji mogą zacząć nas śledzić i serwować reklamy, zachęcające by do nich powrócić. Szkoda że rzadko wykorzystują tę opcję by popracować nad swoim produktem i, najzwyczajniej w świecie, go dopracować, aby w ten sposób przytrzymać tych, którzy dali mu wcześniej szansę.
Co ciekawe -- to praktyki, które w gruncie rzeczy są wbrew zasadom zarówno Apple, jak i Google. Bo twórcy aplikacji mają zakaz tworzenia reklamowych baz danych. Dlatego jeżeli zależy wam na tym, by nie mieli do was już dłużej dostępu — to najprostszym sposobem na zabezpieczenie się przed nimi będzie wyłączenie w ustawieniach systemu dostępu do wspomnianego ID i targetowania reklam. To utrudni im pracę, chociaż kto wie, czy nie znajdą wtedy innego sposobu?
Jak zmienić ustawienia związane z tym typem śledzenia?
Android
W Androidzie przechodzimy do Ustawień, następnie wyszukujemy zakładkę Google -> Reklamy -> i wybieramy opcję Rezygnacja z personalizacji reklam. Możemy tam również zresetować identyfikator wyświetlania reklam.
iOS
Na urządzeniach z systemem iOS, przechodzimy do Ustawień -> Prywatność -> Reklamy. Tam znajdziemy opcję "Ograniczaj śledzenie reklam" — podobnie jak na Androidzie, możemy też wyzerować ID odbiorcy reklam.
Źródło: Extremetech
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu