Felietony

Oby to był początek końca złącza jack w telefonach

Konrad Kozłowski
Oby to był początek końca złącza jack w telefonach
Reklama

Informacja o porzuceniu przez Apple złącza 3,5mm jack w najnowszym iPhonie zelektryzowała obserwatorów rynku, klientów i zwykłych użytkowników. Naruszenie status quo przez firmę z Cupertino z pewnością wywołałby falę dyskusji i burzę komentarzy, ale prawda jest taka, że ktoś musi ten ruch wykonać jako pierwszy. Apple wydaje się więc być kandydatem idealnym.

Nie wierzę, że złącze 3,5mm jack jest postrzegane przez Apple, jako przeszkoda. Nie jestem bowiem w stanie uwierzyć, że firma będzie próbowała (próbuje) zbudować jeszcze smuklejszy telefon niż iPhone 6. Zdaniem wielu osób, w tym i moim, Apple przekroczyłoby wtedy pewną granicę. Już teraz uważam, że korzystanie z iPhone 6 bez etui ułatwiającego uchwyt jest niewygodne i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której smartfon mógłby stać się jeszcze cieńszy. Odbywa się to kosztem nie tylko komfortu, ale i chociażby zmniejszania objętości baterii, a przecież każdemu z nas zależy na każdej dodatkowej godzinie działania urządzenia bez podłączania ładowarki.

Reklama


Co przemawiałoby za kandydaturą Apple? Przede wszystkim siła przebicia, głównie pod względem marketingowym. Argumenty, po które się korporacja z Cupertino w swoich materiałach promocyjnych nie trafiają do wszystkich, ale najwyraźniej potrafią przekonać miliony ludzi wokół globu. Z drugiej strony, produkty nie rozczarowują większości z wybierających je klientów, więc nawet pomimo niedogodności, których wyliczenie nie byłoby większą przeszkodą, są oni z urządzeń Apple zadowoleni. Spora część z posiadaczy iPhone’ów nie wybiera innej niż oferowana w zestawie pary słuchawek. Dla nich zniknięcie złącza 3,5mm jack nie byłoby odczuwalne, ponieważ wraz z zakupem nowego smartfona otrzymaliby przecież zupełnie nowy i w pełni kompatybilny zestaw słuchawkowy.

Pytanie jednak brzmi, dlaczego Apple w ogóle powinno to zrobić? Pierwszy z powodów jest dość oczywisty - dywersyfikacja. Firma założona przez Steve’a Jobsa zawsze dążyła do maksymalnego odróżniania swoich produktów od oferty konkurencji. Taki krok mógłby zmusić największych rywali do wykonania pewnych ruchów. Trudno stwierdzić, czy ktokolwiek inny w niedługim czasie po Apple zdecydowałby się na taką decyzję, lecz wydawałoby się to nieuniknione i doszłoby do tego prędzej czy później.


Są też powody techniczne ku temu, by pozbyć się standardowego złącza słuchawkowego przez Apple. Po pierwsze, zaoszczędzono by w ten sposób sporo przestrzeni wewnątrz obudowy urządzenia, co mogłoby się przełożyć na zwiększenie efektywności sprzętu w innych aspektach, być może czasu pracy na baterii. Ponadto, złącze jack jest wynalazkiem pochodzącym z XIX. wieku i wystarczy spojrzeć na to, jak producenci muszą udoskonalać tę technologię, by uzyskać dodatkowe funkcjonalności, jak chociażby obsługę sterowania odtwarzaniem. Napotkanie przeszkody i ograniczeń nie jest więc trudne, zaś niezawodność wtyczki jest na dość niskim poziomie.

Najbardziej prawdopodobne wydaje się przygotowanie specjalnej wersji słuchawek przez Apple ze złączem Lightning. Wskazywać może także na to zestaw doniesień, według których firma zamierza wyposażyć swój nowy smartfon w funkcję bezprzewodowego ładowania, więc być może udałoby się uniknąć dylematu pomiędzy słuchaniem muzyki, a naładowaniem baterii. Bez wątpienia, jeśli taki scenariusz okaże się prawdziwy, Apple będzie starało się pchnąć do przodu bezprzewodową rewolucję nawołując do wybrania zestawów słuchawkowych obsługujących łączność Bluetooth.

Złe początki dobrego

Apple ma już za sobą podobnie trudne decyzje. Napęd na dyskietki, napęd CD/DVD - to właśnie firma z Cupetino jako jedna z pierwszych rozpoczęła produkowanie komputerów pozbawionych tych komponentów. Czy minijack będzie kolejną “ofiarą” wizji Apple? Bardzo bym chciał, ponieważ nie ma nic gorszego niż brak rozwoju, a w tej kategorii doczekaliśmy się już solidnej stagnacji. Początkowy okres dla rynku może być bardzo trudny, lecz wierzę że wyjdzie wszystkim na dobre. Apple, jako jedną z niewielu firm, stać na ten ruch, a może to zapoczątkować naprawdę ciekawe czasy.

Reklama

Zdaję sobie sprawę, że opracowanie standardu, który dorówna powszechności minijacka może zająć długie lata, lecz spójrzmy na to, jak coraz popularniejsze staje się złącze USB typu C. Obecnie zakup przewodu do ładowarki z tą wtyczką jest nie lada wyzwaniem, co bywa czasem wykorzystywane jako dowcipna historyjka w kręgu znajomych, lecz cieszyć może zaangażowanie tak wielu firm, w tym Apple, na uczynienie USB C tym, czym aktualnie jest typowe USB i jego odmiany. Oby podobny los spotkał złącze dźwiękowe.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama