Felietony

SoundCloud to taki muzyczny YouTube. Może zagrozić Tidalowi lub Spotify?

Paweł Winiarski
SoundCloud to taki muzyczny YouTube. Może zagrozić Tidalowi lub Spotify?

SoundCloud to serwis, o którym w Polsce nie mówi się zbyt często, zupełnie nie wiem dlaczego. Lubię go używać zarówno do słuchania muzyki, jak i wyszukiwania utworów, które czasem wykorzystuję przy naszych materiałach wideo. Niemiecki portal pozwala artystom w prosty i szybki sposób dotrzeć do słuchaczy. Czy Spotify i inne usługi streamingujące muzykę mają się czego obawiać?

Czy stawianie obu serwisów obok siebie ma jakikolwiek sens?

Spotify i SoundCloud mają dwa zupełnie inne modele biznesowe. Pierwszy pobiera od użytkowników miesięczną opłatę, w drugim płatna opcja przydaje się przede wszystkim artystom. Pozwala przyspieszyć czas ładowania utworu do serwisu, podejrzeć dodatkowe dane dotyczące krajów, miast czy nawet aplikacji, w których słuchacze zapoznali się z utworem. Z punktu widzenia użytkownika słuchającego, w zupełności wystarcza jednak darmowe konto i to przede wszystkim brak opłat spowodował ogromną dysproporcję jeśli chodzi o liczbę użytkowników w porównaniu ze wspomnianym Spotify - 75 milionów aktywnych użytkowników kontra 175 milionów słuchaczy miesięcznie.

A wspominam o SoundCloudzie nie bez powodu. Serwis podpisał właśnie umowę licencyjną z Universal Music (pod jej skrzydłami siedzą takie gwiazdy jak Kanye West, Adele i Taylor Swift). SoundCloud wyrósł już na wielkiego gracza, posiada w końcu umowę z takim gigantem, jak Warner Brothers - wciąż brakuje jednak Sony BMG i Sony/ATV, choć podejrzewam, że prędzej czy później również one zdecydują się na współpracę. Umowa z Universal Music to dla SoundClouda ważna chwila, ograniczy bowiem problemy z pozwami o naruszenie praw do utworów. Spotify musi płacić właścicielom praw autorskich ogromne pieniądze, stanowiące aż 80% swojego dochodu.

Muzyczny YouTube

Jednak to nie podejście do monetyzacji i umów licencyjnych są głównymi różnicami między SoundCloudem, a serwisami oferującymi dostęp do muzyki ze strumienia. Porównanie niemieckiego serwisu do YouTube’a wydaje się być najbardziej trafne. Podczas gdy Spotify, Deezer, Tidal czy Apple Music po prostu dostarczają muzyczne albumy, SoundCloud jest sieciowym serwisem, gdzie na równi z dźwiękami, znaczenie ma społeczność. Podobnie jak na YT, artysta może gromadzić wokół swojego projektu fanów, by później wypłynąć na szerokie wody muzycznej branży (np. Skrillex).


Gdy na takim Spotify grzebanie w dostępnym katalogu może po jakimś czasie doprowadzić nas do niezbyt znanych muzycznych perełek, SoundCloud to istna kopalnia talentów i oryginalnych dźwięków. Zamieszczenie swojej muzyki w Spotify to dla wielu młodych twórców droga przez mękę lub rzecz niemożliwa - w SoundCloudzie po prostu zakładają konto, umieszczają swoje utwory i czekają, aż społeczność serwisu je zauważy. Świetnie sprawdza się repostowanie utworów czy umieszczanie komentarzy w wybranych fragmentach numeru. Bardzo podobają mi się listy najpopularniejszych utworów, mieszają się w nich bowiem wielkie światowe gwiazdy muzyki i artyści wywodzących się z usługi. Czasem mam wrażenie, że idealnym połączeniem jest właśnie SoundCloud i któraś z usług streamingujących muzykę. W Tidalu, Apple Music czy Spotify znajduję większe zespoły, jeśli chcę wejść do podziemia, znaleźć amatorskie i oryginalniejsze dźwięki, wybieram SoundClouda albo Bandcampa (choć to serwis z jeszcze innym podejściem do artystów). Więc tak, Spotify to taki Netflix, SoundCloud - YouTube.

Szkoda, że last.fm tak bardzo się pogubiło

Zapytałem w biurze Antyweb, czy ktoś jeszcze używa last.fm. Nastałą cisza, jestem jedyny. Konto w serwisie mam od 2007 roku, przez te 9 lat kilka razy zupełnie o last.fm zapominałem, więc i 111 tysięcy odtworzonych utworów wygląda naprawdę słabo. Najczęściej zapominałem po prostu podpinać odtwarza do usługi, serwis nie zlicza też przecież utworów odsłuchanych z klasycznych płyt na discmanie czy domowym sprzęcie audio oraz utworów słuchanych w samochodzie. Swego czasu dwukrotnie wykupiłem nawet pełen dostęp do usługi, co pozwoliło mi słuchać wewnętrznego radia. Po tych dwóch przygodach nigdy więcej nie wróciłem do płatnego konta. Mam jednak do last.fm wielki sentyment i wciąż utrzymuję kontakt z ludźmi poznanymi w usłudze - świetnym pomysłem było proponowanie znajomych (sąsiadów), bazujące na wspólnych zainteresowaniach muzycznych. I tak zapamiętam last.fm, jako serwis społecznościowy łączący fanów zespołów czy danego gatunku muzycznego. Tego w Spotify nie ma, czuję to w SoundCloudzie. Pozostaje tylko kwestia monetyzacji, a im więcej umów licencyjnych serwis podpisze, tym szybciej zobaczymy zmianę w tej kwestii. Oby nie na gorsze, bo kolejna usługa streamingu z klasycznym modelem biznesowym nie jest nam potrzebna.

grafika: Gil C / Shutterstock.com

źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu