Internet

Obrazy z Getty Images od teraz dostępne za darmo. W tym szaleństwie jest metoda!

Tomasz Popielarczyk
Obrazy z Getty Images od teraz dostępne za darmo. W tym szaleństwie jest metoda!
26

Gdzie można znaleźć stojące na wysokim poziomie zdjęcia w internecie? Większości z Was pewnie pierwsze co przyszło na myśl to Google. O popularnych bankach zdjęć (stock) blogerzy czy zwykli Kowalscy na ogół nie myślą, bo niby po co? Są płatne, a za darmo możemy tylko liczyć na rażące znaki wodne. Ge...

Gdzie można znaleźć stojące na wysokim poziomie zdjęcia w internecie? Większości z Was pewnie pierwsze co przyszło na myśl to Google. O popularnych bankach zdjęć (stock) blogerzy czy zwykli Kowalscy na ogół nie myślą, bo niby po co? Są płatne, a za darmo możemy tylko liczyć na rażące znaki wodne. Getty Images odchodzi od tej reguły i oferuje dostęp do swojej bazy zupełnie za darmo. Szaleństwo?

Niekoniecznie. Gdyby się dobrze zastanowić masa zdjęć z serwisów typu Getty Images jest dziś porozrzucana po sieci. Sam Craig Petters odpowiadający w firmie za rozwój biznesu przyznaje, że w wyszukiwarce Google czy Bing można znaleźć masę pozbawionych znaków wodnych zdjęć. Najczęściej są to po prostu fotografie już raz kupione i zindeksowane przez roboty szukające. Stąd droga do skopiowania obrazka jest już prosta, a praktyka pokazuje, że prawo autorskie na tym polu nie jest jakoś szczególnie egzekwowane - przynajmniej dopóki sam twórca nie dopomni się o swoje.

Co zatem robi Getty Images? Otwiera swoje zbiory dla wszystkich i rezygnuje ze znaków wodnych. Szaleństwo? Niekoniecznie. Twórcy chcą bowiem wypracować model działania zbliżony chociażby do YouTube czy SoundCloud. Te serwisy również zawierają ogrom materiałów muzycznych i klipów wideo, które teoretycznie powinny być dostępne za opłatą. Jednak użytkownicy, którzy je wykorzystują, nie muszą się borykać z wyrzutami sumienia czy prawem autorskim. Wszystko za sprawą magicznego kodu osadzania (embed).

O co chodzi? Umieszczając dowolny klip z YouTube na stronie internetowej wstawiamy tak naprawdę pływającą ramkę iframe, która pobiera dane z YouTube i umieszcza je w wybranym miejscu. Klip zostanie usunięty? Przestaje działać również na wszystkich stronach, gdzie go osadzono. Autor doda reklamy? Będą się one również wyświetlały we wszystkich tych miejscach. Takie rozwiązanie daje ogromną kontrolę nad nagraniem i pozwala szybko reagować oraz tworzyć nowe modele biznesowe.

W tym kierunku idzie też Getty Images. Odtąd każdy będzie mógł stąd pobrać obrazek w formie kodu do osadzenia na stronie. Ma ona dobrze współpracować z popularnymi platformami blogowymi oraz CMS-ami z Wordpressem na czele. Co zaskakujące pod spodem nie znajdzie się natomiast żadna informacja o prawach autorskich ani nic podobnego. Sam obrazek po kliknięciu przeniesie natomiast na stronę Getty Images. Przykład zamieszczam poniżej. Prawda, ze wygląda świetnie?

Jakie korzyści daje to serwisowi? Jak już wspomniałem, to szansa na stworzenie zupełnie nowego modelu biznesowego. Obrazki osadzone z Getty Images mogą być opatrzone reklamą (rozwiązanie takie już stosują niektóre sieci reklamowe), a sam serwis będzie w dodatku mógł zbierać dane o stronach www, na których są osadzane i użytkownikach, którzy w nie klikają. A chyba nie muszę nikogo przekonywać, że dziś informacje o internautach są równie cenne co ich pieniądze?

Oczywiście w dalszym ciągu mówimy o wykorzystaniu niekomercyjnym obrazków. Chęć użycia ich w celach zarobkowych w dalszym ciągu będzie wymagała zakupienia licencji. Wygląda to na sprawiedliwy układ, choć wiąże się też z dodatkowym ryzykiem, bo obrazki na Getty Images pozbawione znaków wodnych są bardzo łatwym łupem dla wszelkiego rodzaju programów wykonujących zrzuty ekranu.

Osadzanie elementów na stronach www staje się powoli znakiem rozpoznawalnym dzisiejszej sieci. Dotąd umieszczaliśmy klipy z YouTube, tweety, posty z Facebooka czy Google+, nagrania z SoundCloud, a nawet widżety Spotify czy Deezera. Teraz do tej listy dochodzą fotografie. W ten sposób tworzą się setki zależności i połączeń między stronami www. Daje to też dużym firmom, których działalność mocno bazuje na zbieraniu danych użytkowników określanych jako Big Data, ogromne możliwości śledzenia i personalizowania komunikatów reklamowych. A co, gdy któraś z tych osadzonych treści zostanie usunięta albo serwery dostawcy odmówią posłuszeństwa? Powstaje luka, którą załatać będzie bardzo trudno.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

zdjęciagrafikaprawo autorskie