Od premiery nowych iPadów minęło trochę czasu, natomiast ja po premierze cały czas biłem się z myślami. Nic nowego nie pokazano. Po wczorajszej rozmow...
Nowy iPad jest tak cienki, że zaczynam się poważnie cieszyć
Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...
Od premiery nowych iPadów minęło trochę czasu, natomiast ja po premierze cały czas biłem się z myślami. Nic nowego nie pokazano. Po wczorajszej rozmowie z kolegą doszedłem do wniosku, iż ci najbardziej zagorzali fani zaczynają upatrywać "emejzingu" już nie w tym, co wcześniej tak nazywano - w innowacjach, w pionierskich funkcjach, genialnych udogodnieniach. I tak oto usłyszałem, że Retina 5K to prawdziwa rewolucja, ten mityczny emejzing. No, ok... niech będzie i tak. Mnie natomiast zastanowił przede wszystkim iPad, prekursor współczesnych tabletów i urządzenie wyznaczające trendy.
iPad Air 2 to sukcesor poprzedniej "paletki" z serii Air. Urządzenie to zbiera naprawdę dobre opinie i co ważne, świetnie prezentuje się na papierze. Jako tablet, nie jest to urządzenie przesadnie "wymaksowane", bo i iOS tego zwyczajnie nie potrzebuje, ale i też nie odstaje jakoś rażąco od swojej konkurencji. Trzyrdzeniowy procesor i 2 GB pamięci RAM to najzwyczajniej taka konfiguracja podzespołów, która i zapewni odpowiedni komfort korzystania z tabletu i w małym stopniu pozwoli naigrywać się z tabletów Apple, które wcześniej w bardzo wielu przypadkach po prostu wyglądały biednie, nawet przy bardzo średnich przedstawicielach tabletów z Androidem. Ja jestem zwolennikiem funkcjonalnego podejścia do technologii mobilnych - stąd mnie specyfikacje ani grzeją ani ziębią. Zawsze staram się odnieść do rzeczywistego komfortu pracy urządzenia.
Zastanowiło mnie jedno. iPad Air ma być lżejszy i cieńszy. Standard, przyzwyczaiłem się do tego, że producenci jeszcze mają trochę miejsca do odzyskania (chociaż granica już jest bardzo blisko...). Apple i reszta zaczynają mocno przesadzać, urządzenia są tak cienkie, iż boję się czasem, że w moich nieco niezgrabnych rękach zwyczajnie się połamią (nie, proszę tego nie traktować jak złośliwość). Najbardziej zirytował mnie fakt, iż Apple czyniąc iPada szczuplejszym oczywiście zmniejszył baterię - o 15% możliwej do zmagazynowania energii.
Całe szczęście, że Apple wraz z układem A8X obiecuje utrzymanie tego samego czasu pracy na jednym ładowaniu. Ok, Apple się usprawiedliwia - zrobiliśmy cieńszy sprzęt, zabraliśmy nieco baterii, ale w zamian dajemy Wam bardziej energooszczędne bebechy. Większości ten fakt wystarczy, nikt na niczym nie stracił, ale i nikt niczego nie zyskał. Cieńszy tablet? Poprzedni także był cienki. Naprawdę komuś to aż tak pomaga?
Może i jestem nienormalny, ale wolałbym o kilka milimetrów grubszą Lumią 1320 w której siedziałaby bateria o pojemności około 4000 mAh. Dotychczasowe 3200 to nie jest mało i sprawdza się nieźle. Telefon wytrzyma dwa dni na jednym ładowaniu bez większego problemu, a i Lumia Cyan znacząco zwiększa czas życia na jednym ładowaniu. Dlaczego Apple nie pomyślało o tych, którzy życzyliby sobie nie 10, a 12 godzin na jednym ładowaniu? Może nie ma co kruszyć kopii o głupie 120 minut dodatkowej pracy - z drugiej strony nie jestem w stanie pojąć tego, że zamiast w funkcjonalny sposób wykorzystać energię odzyskaną na drodze czynienia układów jeszcze bardziej energooszczędnymi, tablety się po prostu kastruje. A może producenci po prostu robię urządzenia takie, jakie chcemy mieć? Bardziej ładne niż funkcjonalne - choćby były gorsze? No i pytanie... czy jesteśmy aż tak próżni, że pozwolimy sobie nawet na gorsze możliwości sprzętu tylko po to, by się podobał?
Pytania te zostawiam otwarte, ale jedno jest pewne. Już niedługo osiągnięta zostanie ostateczna granica, której nie przekroczy już żaden producent. Miejmy nadzieję, że do tego czasu coś ruszy się także i z bateriami. Tutaj nadzieję stanowi dla nas Samsung.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu