Jeszcze nie opadł kurz po wprowadzeniu opłaty emisyjnej, a już pojawiły się kolejne przepisy wprowadzające dodatkowe opłaty. Będziesz musiał zapłacić za kontrolę urządzenia.
Nowe opłaty za stacje ładowania aut elektrycznych: zapłacisz urzędnikom za ładowanie elektryka
Chociaż Ustawa o Elektromobilności wprowadziła kilkanaście udogodnień dla właścicieli aut elektrycznych w Polsce, to na chwilę obecną nie widać by elektryki miały zacząć hurtowo zalewać polskie drogi. O tym, że polscy urzędnicy lubią utrudniać życie swoim obywatelom, wprowadzając masę niepotrzebnych przepisów, również wiadomo nie od dziś. Chcący zbudować stację ładowania aut napędzanych prądem, właśnie o tym się przekonali. Do rozpoczęcia działalności takiej ładowarki potrzebna jest zgoda Urzędu Dozoru Technicznego. A to kosztuje.
Nowe opłaty za stacje ładowania aut elektrycznych: stacje ładowania do kontroli
Od lutego bieżącego roku w polskim prawie obowiązuje Ustawa o Elektromobilności. Jest to zbiór przepisów, które wprowadzają rozmaite zapisy prawne dotyczące m.in. udogodnienia przy zakupie i użytkowaniu auta elektrycznego, jak również normujące kwestie powstawania i korzystania ze stacji ładowania elektryków. I właśnie w tej ustawie zapisana jest konieczność skontrolowania takiego urządzenia przez Urząd Dozoru Technicznego przed rozpoczęciem działania. W skrócie, każda ładowarka (powyżej 3,7 kW mocy) musi mieć urzędniczą pieczątkę, by mogła funkcjonować. Nowe przepisy zmuszają też właścicieli do wezwania urzędnika po każdej naprawie i modernizacji. I tutaj zaczynają się problemy.
19 lipca na stronach Ministerstwa Energii pojawił się projekt rozporządzenia określającego ceny za obowiązkowe badanie takich ładowarek przez Urząd Dozoru Technicznego. Według opublikowanych dokumentów sprawdzenie urządzenia przed pierwszym uruchomieniem ma kosztować w 2018 roku 854,30 zł. Co „ciekawe” zgodnie z zapisami w Ustawie o Elektromobilności, każda następna naprawa i modernizacja, wymaga kolejnej wizyty urzędnika UDT. Koszt? Od 170 zł do 850 zł – w zależności od czasu przeprowadzanej kontroli.
Kiedy pojawia się perspektywa budowy dużej i szybkiej ładowarki przez wyspecjalizowaną firmę, to koszty kontroli UDT nie są oszałamiające – zbudowanie takiego urządzenia to koszt około 150 000 zł. Jednak kiedy chcemy założyć szybkie urządzenie o mniejszej mocy w domowym garażu (koszt wallboxa to około 4 500 zł – 5 000 zł) to kolejnych 850 zł może już być znaczącym obciążeniem. W podjęciu decyzji o budowie takiej domowej stacji nie pomoże fakt, że brak kontroli UDT wiąże się z karą w wysokości od 1 000 do nawet 100 000 zł! A to jeszcze nie koniec absurdów związanych z nowymi przepisami.
Nowe opłaty za stacje ładowania aut elektrycznych: monopol UDT na kontrole
W rozporządzeniu Ministerstwa Energii znalazły się również zapisy dotyczące kwestii samej kontroli. Okazuje się, że Urząd Dozoru Technicznego jest jedyną instytucją uprawnioną do sprawdzania stacji szybkiego ładowania do samochodów elektrycznych. Za każdym razem, kiedy wymagane jest sprawdzenie (niezależnie czy jest to pierwsze uruchomienie, czy naprawa czy modernizacja) UDT ma aż 30 dni na przeprowadzenie kontroli. To zdecydowanie będzie przekładać się na czas startu ładowarki. Eksperci podkreślają, że takie sformułowanie przepisów może zniechęcać mniejsze podmioty do stawiania u siebie ładowarek, gdyż będzie się to wiązać z kolejnymi wydatkami czy papirologią.
Wprowadzenie przepisów dotyczących kontroli stacji ładowania samochodów elektrycznych pokazuje, że nowe technologie mogą napotykać niesamowity opór ze strony urzędników. Z jednej strony Ustawa o Elektromobilności miała wprowadzić szereg ułatwień dla kupujących i użytkowników aut elektrycznych oraz pomóc w rozwoju sieci stacji ładowania. Z drugiej jednak strony przepisy wykonawcze do niniejszej ustawy okazują się zdecydowanie utrudniać to działanie. Czy będziemy mieli kolejny przykład martwych przepisów?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu