W świecie, gdzie trendy zmieniają się szybciej niż okładki na Spotify, najpotężniejszą bronią stał się strach przed byciem poza obiegiem. Fear of missing out – FOMO – nie tylko steruje naszymi wyborami kulturalnymi, ale coraz częściej prowadzi nas do uzależnień, frustracji i problemów finansowych. Czy jeszcze potrafimy konsumować treści dla siebie, czy już tylko po to, by nadążyć?

Żyjemy w epoce, w której największą bronią nie jest bomba atomowa, lecz… strach. I nie byle jaki strach, bo przed tym, że coś nam ominie. Mowa oczywiście o fear of missing out, czyli FOMO. To niepozorne zjawisko, które jeszcze dekadę temu wydawało się domeną nastolatków, dziś stało się fundamentem strategii marketingowych globalnych korporacji. FOMO to nie tylko osobista niepewność. To systemowy mechanizm, który trzyma nas w ryzach. I co gorsza – działa perfekcyjnie.
Nie jesteś na czasie? Szkoda, właśnie wypadłeś poza bańkę
Nie obejrzałeś jeszcze „Fallouta”? Nie grałeś w „Hades II”? Nie wiesz, kto to jest Suzy z TikToka? Współczuję. Jesteś poza obiegiem. Nie tylko nie masz nic do powiedzenia przy lunchu, ale też – co znacznie groźniejsze – zaczynasz mieć poczucie, że coś ci ucieka. Coś ważnego, co inni przeżywają razem, a ty stoisz z boku. Kiedyś nazywaliśmy to po prostu „nieinteresowaniem się czymś”. Dziś to powód do niepokoju egzystencjalnego.
Ten strach, że coś nas omija, został skrupulatnie przekształcony przez korporacje w narzędzie generowania zysków. Co tydzień, ba – codziennie – pojawia się coś „must-see”, „must-play” albo „must-know”. Jeśli nie oglądasz nowej produkcji na Netfliksie w dniu premiery, narażasz się na spoilery, ale też – a może przede wszystkim – na społeczne wykluczenie. Przecież wszyscy już widzieli. Wszyscy komentują. Wszyscy wiedzą, że w trzecim odcinku jest scena, która „rozwala system”. Jeśli nie widziałeś – nie istniejesz.
Ten mechanizm działa dokładnie tak, jak chcą tego korporacje. Bo żeby być „na czasie”, musisz być cały czas online, mieć kilka aktywnych subskrypcji, regularnie kupować nowe gry, sprzęt, aplikacje, a najlepiej też ubrania z najnowszej kolekcji „inspirowanej serialem”. Nie nadążasz? Cóż, może nie zasługujesz, by być częścią „naszej społeczności”. A przecież nikt nie chce być wykluczony.
FOMO to broń, której nie widać, a która uderza precyzyjnie w naszą psychikę. Zmusza nas do ciągłego bycia „w biegu”, konsumowania treści szybciej niż jesteśmy w stanie je przetrawić. Grałeś w coś przez 20 godzin, świetnie się bawiłeś, ale oto już nowa premiera i tamto przestaje się liczyć. Obejrzałeś rewelacyjny serial? Gratulacje – ale teraz wszyscy mówią o czymś nowym. Co z tego, że nie chcesz jeszcze żegnać się z tymi bohaterami – algorytm już pcha ci kolejną historię. Nowa wojna, nowa intryga, nowa miłość. Zawsze coś nowego.
Nie tylko broń, ale także pierwszy stopień do uzależnień
FOMO to nie tylko lęk kulturowy – to również realna przyczyna problemów finansowych, szczególnie w świecie cyfrowej rozrywki. Gry typu Gacha są tu najlepszym przykładem: opierają się na systemie losowego zdobywania postaci lub przedmiotów, często wykorzystując mechanikę „powercreepu” – celowego wprowadzania coraz potężniejszych bohaterów, by wcześniejsze przestały być użyteczne. Gracze, bojąc się, że przegapią „najnowszą, najlepszą” postać, wydają pieniądze, często znacznie przekraczające zdrowy rozsądek. To już nie tylko forma zabawy, ale mechanizm psychologiczny zmuszający do płacenia za to, by nie wypaść z gry. FOMO zamienia się tu w pułapkę, która rujnuje nie tylko naszą uwagę, ale i portfel.
Jako regularny gracz Genshin Impact, widzę takie sytuacje na co dzień. Nie raz natknąłem się na historię osoby, która wydała wszystkie oszczędności na "gierkę", a to tylko najłagodniejszy wymiar kary. Wiele osób zostało w ten sposób wtrąconych w uzależnienie od gier losowych. Sama gra zachęca do tego, by logować się codzienne, czy to misjami, odnawiającymi się każdego dnia, czy to specjalnym pakietem dającym dodatkową walutę, czy to odnawiającym się systemem energii. W tego typu grach często pojawiają się wydarzenia ograniczone czasowo, podczas których ujawniane są kolejne wątki fabularne. Prowadzi to do tego, że gracze poniekąd znajdują się na smyczy twórców gry.
Najsmutniejsze jest to, że nawet jeśli uda ci się za tym wszystkim nadążyć, to nagroda jest iluzoryczna. Uczestniczysz w rozmowie, może dasz lajka, może skomentujesz mema – i tyle. Za tydzień wszystko się zresetuje. Będzie nowa gra, nowy sezon, nowy trend. Znów będziesz musiał gonić. FOMO to wyścig bez mety. Możesz tylko chwilowo „być na prowadzeniu”, ale nigdy nie wygrasz.
Grafika: Hoyoverse
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu