Nothing Phone (1) odkrywa coraz więcej kart. Cena smartfona zaskakuje dosyć pozytywnie.
Kiedy Nothing Phone (1) został zapowiedziany, a następnie - pokazany, wiecie zapewne, że moje pierwsze odczucia odnośnie tego smartfona nie były zbyt pozytywne. Wszystko dlatego, że firma powtarzała własne błędy z przeszłości, próbując zbudować hype pośrednio wpływając na branżę tech, dając olbrzymie ilości słuchawek recenzentom do rozdania widzom czy pozwalając mówić tylko o wybranych aspektach smartfona, powodując, że niedawno na kanale MKBHD powstał ponad 7 minutowy film o tym, że telefon ma lampki LED z tyłu, które migają równo z dzwonkiem czy powiadomieniami. Sami rozumiecie, że w takim wypadku nawet w miarę przyzwoita, jak na średniopółkowca, specyfikacja nie mogła nadgonić za oczekiwaniami, które firma sama sobie postawiła. Miał być najciekawszy smartfon od lat, a póki co zapowiada się średniak. Przyzwoity, ale dalej - średniak.
Na osłodę mamy jednak cenę, która, wbrew przewidywaniom, nie będzie z kosmosu
O tym, ile kosztować ma Nothing Phone (1) spekulowano już od dawna. Ba, pojawiały się nawet ceny pokroju 300 euro, co przyznam się szczerze - byłoby ofertą która zmiotłaby w dużej mierze konkurencję. Tak się jednak nie stało, a dziś na Amazonie wyciekły oficjalne ceny nowego produktu firmy Nothing. Mamy tu więc 469.99 euro (w bezpośrednim przeliczeniu jakieś 2200 zł) za wersję bazową 8+128 oraz 549.99 euro (2570 zł) za model 12+256 GB.
Warto tu przypomnieć, że mówimy o smartfonie, który (rzekomo) ma mieć Snapdragona 778G+, 6,55 calowy ekran OLED z odświeżaniem 90 bądź 120 Hz, dwa aparaty 50+16 Mpix (i 16 Mpix obiektyw do selfie) oraz baterię 4500 mAh wspartą 45 W ładowaniem. Nie jest to specyfikacja, o której warto się rozpisywać, zwłaszcza, że wciąż nie wiadomo nic o nakładce NothingOS i jej wpływie na działanie telefonu, tym, jak długie wsparcie zapewni producent i jakiej jakości będzie to wsparcie, a także - jaka będzie cena smartfonu u nas. Nie raz nie dwa sklepy czy sami producenci narzucali u nas marżę nieproporcjonalną do ceny w euro, więc nie zdziwiłbym się gdyby finalnie w naszym kraju smartfon kosztował 2700-3000 zł.
Gdyby jednak zadebiutował w cenie 2200 za podstawowy model, znalazłby się w rejonie naprawdę dużej konkurencji. Z tym samym procesorem zadebiutowała niedawno Motorola Edge 30 (AMOLED 144 Hz, 3 aparaty, praktycznie czysty Android), a w tej cenie mamy chociażby realme GT Neo 2, Xiaomi 11T czy POCO F4 - wszystkie z mocniejszymi podzespołami. Jednocześnie, telefony ze Snapdem 778G możemy znaleźć już na półce o 1000 zł niższej, gdzie mamy chociażby realme GT Master Edition za 1300 zł. Widać więc wyraźnie, że o ile tragedii cenowej nie ma, to w kategoriach opłacalności polecić Nothing Phone (1) będzie bardzo trudno.
Czy ciekawe plecki wystarczą, żeby sprzedać ten smartfon?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu