Felietony

Wiem już, jakie będzie największe smartfonowe rozczarowanie w 2022 r.

Krzysztof Rojek
Wiem już, jakie będzie największe smartfonowe rozczarowanie w 2022 r.
7

Kiedy firma Nothing powstała, miałem nadzieję, że będzie to marka, która wprowadzi na rynek innowację. Niestety, raczej tak nie będzie.

O tym, że branża smartfonów, nawet pomimo wprowadzenia składaków, obarczona jest swego rodzaju stagnacją, widać jak na dłoni. Nie chodzi tu nawet o to, że nie pojawiają się nowi producenci, bo ci w formie realme, Vivo czy TCL wchodzą na nowe rynki. Problem polega na tym, że nawet w momencie, w którym taki nowy gracz się pojawia, to... dalej robi on po prostu smartfona. Może będzie on miał nieco inaczej wyglądające plecki (ale najpewniej nie), ale w środku dalej będzie miał te same podzespoły, co istniejąca już na rynku konkurencja i finalnie będzie wpasowywał się w istniejący rynek. Jeżeli chodzi o telefony komórkowe, to myślę, że zaryzykuję twierdzenie, że "prawdziwej" rewolucji nigdy na tym rynku nie było, a miejsce miała tylko stopniowa ewolucja z modelu na model. Największą zmianą, jaką mogliśmy zaoferować, która faktycznie rozlała się po branży w mgnieniu oka było przejście na "bezramkowość".

Dlatego też, w momencie, w którym ktoś zapowiada, że ich telefon będzie "inny", "rewolucyjny" i "jedyny w swoim rodzaju", to do takich zapewnień podchodzę z takim samym zaufaniem jak do obietnic polityków. To, czy coś jest rewolucją czy nie, można stwierdzić dopiero wiele lat po fakcie. Oczywiście, nie powstrzymuje to firm przed takimi absurdalnymi twierdzeniami, ponieważ nie ponoszą za nie żadnej odpowiedzialności, nie są przez fanów rozliczane ze swoich twierdzeń, ponieważ nikt nie bierze tego na poważnie. Jest jednak drobna różnica w tym, że ktoś co jakiś czas użyje takiego zwrotu w kampanii marketingowej, a tym, kiedy ktoś na "odmienności" niewypuszczonego jeszcze na rynek urządzenia zbuduje całą kampanię marketingową.

Tak właśnie zrobił Nothing z Nothing Phone (1)

O firmie Nothing piszemy już od jakiegoś czasu, a konkretnie - od momentu, w którym przejęła ona markę Essential, stojącej m.in. za jednym z pierwszych bezramkowych telefonów. Od tamtej pory (czyli od ponad roku) zapowiadali oni swój produkt, czyli nowy smartfon, który ma być inny od wszystkiego, co jest obecnie na rynku. Skąd to wiemy? Ano z faktu, że firma stawia na marketing w social mediach, starając się być "cool" i zebrać grono zaangażowanych fanów. Kiedy jednak nie masz na rynku produktu (oczywiście są słuchawki, ale do nich przejdziemy za chwilę) musisz bazować na zapowiedziach, które potrafią wymknąć się spod kontroli, jeżeli za bardzo wierzysz w swój produkt. W taki właśnie sposób firma zaczęła naśmiewać się ze smartfonów konkurencji, twierdząc, że są nudne i jednakowe.

Takie zapowiedzi oczywiście stawiają firmę w opozycji do konkurencji. Smartfon Nothing miał (ma) być ekscytujący, przełomowy, innowacyjny (tu wstawcie pasujące przymioty pozytywne) etc. Wystarczy szybki rzut oka na Twittera marki, by zobaczyć, o co chodzi.

No.... a potem go pokazali

Niestety dla Nothing, przez przecieki odsłonięcie wyglądu nowego urządzenia zostało trochę rozłożone na raty, przez co nie udało się uzyskać takiego efektu "wow". Niemniej, smartfon został zaprezentowany i trzeba przyznać, że posiada ciekawy wygląd plecków. Nie ułożenie kamer, nie kształt smartfona - po prostu wygląd plecków, które są półprzezroczyste, pokazując wzór pod spodem, ale nie wnętrze urządzenia. Nie jest to absolutnie nic nowego, transparentne obudowy istniały od lat w telefonach, ba specjalizowała się w nich marka, którą wcześniej zarządzał szef Nothing Carl Pei, czyli OnePlus. Jest więc to rozwinięcie pomysłu, a nie jakaś bajeczna nowość. To, co jednak najmocniej mnie zdziwiło, to materiał, który ukazał się wczoraj na kanale znanego youtubera MKBHD.

Pokazuje w nim on pierwsze wrażenia z użytkowania smartfona i to wideo z miejsca uruchamia tyle czerwonych lampek ostrzegawczych w mojej głowie, że nie mogę obok tego przejść obojętnie.

Widzimy na nim to, co wiadomo było już wcześniej. Smartfon wygląda, jakby ktoś z iPhone'a usunął notcha i dodał customowe plecki, co nie jest złą decyzją, bo smartfon prezentuje się elegancko. Schody zaczynają się w momencie, w którym Marcus zaczyna mówić o cechach (zaletach?) tego telefonu. Najważniejsza innowacją ma być.. fakt, że z tyłu jest dioda powiadomień w postaci dużych pasków LED. Myślę - o, ciekawostka. Jednak MKBHD mówi o nich i mówi, wychwalając fakt, że telefon ma customowe dzwonki, do których smartfon może dostosować podświetlenie. I... na tym się pierwsze wrażenia skończyły. Telefon nie został uruchomiony, nie dowiedzieliśmy się nic o jego specyfikacji, oprogramowaniu, funkcjach i możliwościach. Sam Marcus powiedział, że może pokazać tylko... tył telefonu.

Żeby zrozumieć dlaczego, warto przypomnieć, jak działają takie firmy jak Nothing

Kiedy twój produkt jest recenzowany, musisz liczyć się z tym, że będzie się o nim mówiło dobrze, ale i źle. W życiu poznałem wiele PR'owców którzy to wiedzieli, ale też kilku którzy niezbyt dobrze przyjmowali krytykę, ponieważ negatywne wypowiedzi w sieci to coś z czego pewnie musieli się potem tłumaczyć w podsumowaniu kampanii. Niemniej, globalnie, firmy wypracowały strategię, która pozwala im uniknąć tego, by duży influencer technologiczny powiedział coś złego o ich produkcie. Jak? Po prostu zabronić mu o tym mówić. Niebezpośrednio, oczywiście. Chodzi tu o to, że przy wypożyczaniu sprzętu podpisuje się tzw. NDA, czyli dokument, który mówi o tym, co i kiedy można pokazać. Wiele firm udostępnia dane urządzenia do pokazania przed premierą, ale tylko w momencie, w którym dana redakcja/youtuber zgodzi się mówić tylko o pewnych wybranych przez firmę aspektach. Żeby było śmieszniej, jakiś czas temu MKBHD sam o tym opowiadał, mówiąc, że jest to jeden ze sposobów w jakie firmy zapewniają sobie pozytywny PR, nie płacąc za współpracę. To, że zgodził się zrobić film o Nothing Phone oznacza więc, że albo świadomie przykłada do tego rękę, albo też jest to nieoznaczony materiał sponsorowany - jedno z dwojga.

Zakładając jednak dobrą wolę Marcusa, zapewne chciałby on powiedzieć o tym, jaki ten smartfon ma system operacyjny, jak wyglądają zdjęcia nim robione etc., ale po prostu - nie może tego zrobić bez złamania NDA. Może tylko o tym, jak telefon wygląda z tyłu. A to już budzi wiele wątpliwości. Jeżeli bowiem firma wyklucza coś z "pierwszych wrażeń" to najprawdopodobniej dlatego, że funkcja ta działa przeciętnie, bądź po prostu źle, lub nie działa w ogóle. Tak właśnie było chociażby w przypadku Surface Phone'a, którego Microsoft zabronił influencerom włączać, by nie pokazywali kiepsko napisanego i zabugowanego systemu.  Ba, nie jest to pierwszy przypadek, w którym Nothing próbuje wpłynąć na to, by recenzenci wypowiadali się pozytywnie. Jak przytacza Mrwhosetheboss, już wcześniej firma chciała zapewnić sobie pozytywną recenzję swoich słuchawek, dostarczając recenzentom nawet 100 par do rozdania wśród widzów.

To z kolei sprawia, że widzę Nothing jako największe smartfonowe rozczarowanie 2022

Dlaczego? Ano dlatego, że firma już przy słuchawkach zrobiła hype, któremu próbowała sprostać przez wpływanie na recenzentów, a nie przez wypuszczenie produktu, który spełniałby oczekiwania. Teraz ten hype i bardzo podobne narzędzia wykorzystywane są znowu, więc nie widzę żadnego powodu, by tym razem miałoby być inaczej. Oczywiście - nie mówię że będzie to telefon zły, ale pamiętajmy, że porażką firmy nie będzie tu zrobienie niezbyt dobrego smartfona, ale - smartfona przeciętnego. A jeżeli telefon ten będzie miał taki sam procesor co inne marki, tyle samo RAMu, tyle samo pamięci wewnętrznej, taki sam ekran i będzie robił takie same zdjęcia, to niestety, ale będzie tak samo nudnym smartfonem jak te już wypuszczone na rynek, minimalnie tylko ciekawszym od linii budżetowców czy średniaków. Inaczej wyglądające plecki go nie uratują, ponieważ mamy już na rynku telefony takie jak Nubia Red Magic, ROG Phone, Legion czy specjalne wersje telefonów realme czy Xiaomi - wszystkie z innymi, również ciekawymi pleckami.

A za tym, że tak będzie przemawia bardzo wiele, chociażby krótki czas produkcji czy relatywnie mały budżet firmy w porównaniu do takich gigantów jak Samsung czy Xiaomi. W kwestii marketingowej fakt, że firma zabroniła mówić o aspektach innych niż wygląd pokazuje jedno - zepsułyby one odbiór telefonu i narrację o innowacyjności. Przecież gdyby oprócz plecków kryła się tam jeszcze jakaś super przełomowa funkcja, gwarantuje wam, że firma chciałaby, żeby wszyscy trąbili o tym na prawo i lewo, a nie odkładała jej ujawnienie w czasie. Tymczasem jedyną funkcją, którą Nothing zdecydowało się pochwalić jest funkcja diody, która była już w telefonach z klapką 20 lat temu. Trochę żal mi MKBHD, ponieważ bardzo go szanuję, ale zachwycanie się tym, jakby było to coś najbardziej niesamowitego na świecie i próba przekonania, że z tych lampek LED można korzystać jak z latarki, skłania mnie do myślenia, że jednak jest to sponsorak, w którym na siłę starano się doszukać zalet tego rozwiązania.

To najmocniej pokazuje, że rozwój smartfonów stoi w miejscu

Na to, co pokazało Nothing możemy patrzeć dwojako. Albo firma kompletnie przestrzeliła, próbując wmówić fanom, że produkują coś niesamowitego, podczas gdy pokazała niczym niewyróżniającego się średniaka z innymi pleckami, albo też - branża smartfonów doszła już do takiej ściany, że nawet dodanie nieco innych plecków sprawia, że smartfon z miejsca jest  "inny", "innowacyjny" i "ciekawy". Moim zdaniem firma trochę źle to rozwiązała, ponieważ buńczuczne zapowiedzi przedpremierowe sprawiły, że duże oczekiwania co do smartfona są raczej niemożliwe do spełnienia. Gdyby nie one, myślę, że ten telefon byłby odbierany dziś nieco inaczej - jako produkt małej firmy, która próbuje zrobić coś ciekawego, a nie jako przeciętny produkt samozwańczego rynkowego innowatora.

Bardzo chętnie wrócę do tego tekstu już po tym, jak telefon zadebiutuje w lipcu. Na tym etapie nie pokładam już w Nothing wielkich nadziei, ale jeżeli się okażę, że się myliłem, bardzo chętnie się do tego przyznam. Rynek smartfonów jak powietrza potrzebuje innowacyjnych firm. Po prostu myślę, że Nothing nie jest jedną z nich.

EDYCJA 23.06.2022

Dosłownie chwilę po opublikowaniu tego tekstu do sieci wyciekła specyfikacja kluczowych elementów telefonu. Jak się okazuje, pod maską jest średniopółkowy Snapdragon 778G Plus, 8 GB pamięci RAM, 4500 mAh bateria, 45 W ładowanie oraz 6,5 calowy ekran OLED z 90 Hz odświeżaniem. Jest więc to konfiguracja bliźniaczo podobna do Motoroli Edge 30, która przy obecnej cenie 2200 zł jest urządzeniem wycenionym zdecydowanie za wysoko. żeby z taką konfiguracją coś zwojować na rynku smartfon musiałby mieć cenę na poziomie 1500-1600 zł, oczywiście przy założeniu, że w ogóle dotarłby do Polski (nie będzie sprzedawany chociażby w Stanach). Trzeba jednak przyznać jasno, że taka specyfikacja raczej nie dodaje niczego do narracji i nie ma się co dziwić, że Nothing zabroniło o niej mówić.

Ot, kolejny przeciętny średniak.

EDYCJA 24.06.2022

Jak się okazało - dziś Nothing rozesłało maile, w których oferuje możliwość zamówienia smartfona w przedsprzedaży. Przypomnijmy - nie została podana jeszcze żadna oficjalna specyfikacja, a "limitowany czas oferty" czyli 48 godzin z pewnością wygaśnie, zanim taka specyfikacja zostanie opublikowana. Nie mówiąc już o cenie, która, jak zakładam, nie będzie pasowała to osiągów telefonu. Działania Nothing spotkały się z bardzo negatywną reakcją społeczności, która łatwo przejrzała działania marki i szybko zorientowała się, że "wyjątkowy smartfon" bardziej niż wprowadzenie innowacji na rynek ma na celu wyciągnięcie pieniędzy od klientów w zamian za produkt, który najpewniej nie spełni ich oczekiwań.

Powiem szczerze, że z każdą kolejną wiadomością, coraz ciężej jest nie podzielać tej opinii...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu