Jest taki jeden telefon, który wspominam naprawdę ciepło. Korzystałem z niego jeszcze grubo przed 2010 rokiem, ale to chyba bardzo zrozumiałe. Sam model jest leciwy i zupełnie nie przypomina obecnie popularnych smartfonów. Fizyczne klawisze, niewielki ekranik i design przypominający najpierwsze małe urządzenia mobilne. O jakim sprzęcie mowa? Nokia 6230i. Według mnie jeden z bardziej udanych modeli Nokii.
Były to czasy, kiedy Nokia byłą bezapelacyjnym liderem rynku. W tych czasach pojawiały się pierwsze popularne modele Sony Ericssona - takie jak chociażby seria K, która wśród moich znajomych była bardzo popularna. U mnie w domu korzystało się głównie ze sprzętów Nokii właśnie - Tata w tamtym okresie namiętnie kupował już smartfony z serii E. Na rynku można było już znaleźć modele z multimedialnej serii N. Mnie natomiast przyszło korzystać z Nokii 6230i, która nie była może najlepszym urządzeniem w tamtym momencie. Ale jej niektóre cechy zdecydowanie mi się podobały. Wcześniej korzystałem przez krótki czas z Sony Ericssona T630i, jednak tam problemem był nie do końca trwały joystick, który po pewnym czasie przestał być responsywny.
Czytaj więcej: Nokia nie zwalnia tempa. Pokazała dwa nowe smartfony i akcesoria
Nokia 6230i natomiast była już telefonem znacznie trwalszym w mojej ocenie. Prawda, po jakimś czasie, mocno eksploatowane klawisze potrafiły się powycierać, jednak nigdy nie miałem problemu z ich responsywnością. Co więcej, jak na swoje czasy (2005 rok), było to urządzenie, które świetnie sobie radziło ze zdjęciami. Chociaż, takie urządzenia jak Sony Ericsson K800i, potrafiły znacznie więcej. Brakowało mi również Symbiana: 6230i pracował na platformie Series 40 i jeżeli można było instalować jakieś aplikacje, to tylko te Javowe. Nie oznaczało to jednak, że sprzęt jest mało funkcjonalny - wręcz przeciwnie. Miałem to szczęście, że korzystałem wtedy z sieci... Era (obecny T-Mobile) w abonamencie. To oznaczało, że za złotówkę miesięcznie mogłem korzystać z aplikacji EraGG bez limitu danych. W 2005 roku możliwość posiadania w telefonie popularnego komunikatora była czymś "wow" i wielu oczach wielu ówczesnych znajomych było widać swego rodzaju "szacun".
Piękne to były czasy...
Nokia 6230i charakteryzowała się designem w "igiełkę" - góra była szersza niż dół, klawisze w standardowym układzie, czterykierunkowe przyciski nawigacyjne, klawisze do odbierania i kończenia połączenia oraz dwa służące do wyboru. Sprzęt obsługiwał karty pamięci MMC (ale można było w prosty sposób zaadaptować karty SD - nawet do 512 MB!), dzięki czemu telefon stawał się zasadniczo pełnoprawnym odtwarzaczem MP3. W moim przypadku udało się tak zrobić i za pomocą przejściówki z niestandardowego wejścia dla słuchawek do jack'a 3,5 mm, mogłem podłączyć swoje ulubione słuchawki. W ten sposób ominąłem konieczność zakupu dodatkowego sprzętu służącego do odsłuchu muzyki i mogłem cieszyć się utworami zgromadzonymi w telefonie. Podłączenie słuchawek do telefonu uruchamiało także możliwość posłuchania sobie radia, jednak nie zawsze działało to jakoś dobrze.
Aparat o matrycy 1,3 MP nie robi dzisiaj już żadnego wrażenia, ale w 2005 roku zdecydowanie dawał radę. Jak wspomniałem, nie był to najlepszy sprzęt na rynku pod tym względem, jednak mi absolutnie wystarczał do tego, aby nagrać jakiś krótki film, albo zrobić na szybko jakieś zdjęcie. Dzisiaj takie parametry nikogo nie zaskakują - wręcz mogą rozśmieszyć. Ale przypominam - wszystko to działo się w 2005 roku, miałem wtedy 12 lat i posiadanie takiego telefonu było "czymś". Nokii niczego nie brakowało - a wręcz przeciwnie. Była zdecydowanie bardziej zaawansowana niż popularne wtedy Sony Ericssony K300i, które co ciekawe wydano również w 2005 roku. Ale była to nieco niższa półka cenowa. Stąd taka popularność modelu w ofertach "za złotówkę".
Nokia 6230i miała również swoje wady
Obsługiwała łączność zaledwie 2.5G (EDGE), przez co nie była tak żwawa pod kątem dostępu do sieci jak chociażby modele z serii N. Szkoda, że producent nie zastosował w niej platformy Series 60, chociaż niewielki stosunkowo ekran mógłby być przeszkodą w cieszeniu się w pełni możliwościami systemu Symbian. Niemniej, takie aplikacje jak EraGG działały naprawdę dobrze. Inne aplikacje, które udało mi się zainstalować na telefonie też raczej nie miały problemów z prawidłowym działaniem - a wręcz przeciwnie. Oczywiście, instalowanie dodatkowego oprogramowania nie było szczególnie wygodne i wymagało odrobinę zachodu, jednak było warto. Nie każdy wtedy mógł sobie pozwolić na komunikator w telefonie, a wśród moich znajomych byłem jednym z pierwszych. I kosztowało mnie to tylko symboliczną złotówkę. :)
Czytaj więcej: Komunikator GG (dawne Gadu-Gadu) wraca! Szykują się do ponownej ekspansji na polskim rynku
Telefon ten, mimo, że nie był modelem 3310, był również całkiem trwały. Nie zliczę upadków, jakie zaliczył w trakcie całej przygody z nim. Raz jeden udało mi się... stłuc ekran, który na szczęście udało mi się wymienić relatywnie niewielkim kosztem (wywróciłem się na schodach... z telefonem w ręce). Poza tym, sprzęt do samego końca sprawiał się bez zarzutu. Był głośny, potrafił wiele i... dobrze wyglądał. Myśleliście, że najlepszym dla mnie wspomnieniem będzie jakaś Lumia, czy iPhone? Zdecydowanie nie. Nokia 6230i w swoich czasach "robiła robotę".
A Wy? Który telefon najlepiej wspominacie?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu