Jeżeli kochacie gry Magic the Gathering i gry roguelike to Monster Train 2 sprawi, że zapomnicie o całym świecie, spędzając długie godziny na budowaniu talii i pokonywaniu kolejnych potworów.

Gry typu „deckbuilder roguelike” to dość specyficzne doświadczenie łączące w sobie powtarzalną rozgrywkę z budowaniem talii kart, która wskutek naszych wysiłków staje się coraz mocniejsza i pozwala na odblokowywanie coraz to nowych elementów zabawy czy docieranie do dalszych poziomów, nowych przeciwników oraz wyzwań. Za sprawą Slay the Spire gatunek ten ostatnio cieszy się kolosalną popularnością.
Wydane w 2020 Monster Train było jedną z pozytywnych niespodzianek – gra zgarniała bardzo solidne recenzje i cieszyła się dużą sympatią graczy. To wystarczyło, by twórcy przygotowali sequel – pod każdym względem lepszy, bardziej ambitny i rozbudowany. Czy to nowa mekka dla fanów gatunku i nie tylko?
Dobrze znana rozgrywka
Akcja gry toczy się po wydarzeniach z pierwszej części. Potężne istoty zwane Tytanami przejęły kontrolę nad niebem, zmuszając anioły i demony do zawarcia sojuszu w celu ich pokonania. Gracz teraz dowodzi tymi klanami, przemierzając piekło, niebo i otchłań, aby powstrzymać zagładę świata. Brzmi dość trywialnie, co w sumie było też typowe dla poprzedniej odsłony. Tym razem twórcom udało się jednak położyć trochę większy nacisk na narrację, w rezultacie czego co i rusz gra serwuje nam dialogi pomiędzy przedstawicielami klanów (prawdę mówiąc niezbyt ciekawe). W ostatecznych rozrachunku do atut, choć i tak najważniejsza jest tutaj sama rozgrywka.
Gra zachowuje podstawy oryginału: obrona czteropoziomowego pociągu przed falami wrogów, z wykorzystaniem kart jednostek i zaklęć. I to właściwie jest pewien fundament, który twórcy ubogacili o garść mocno pogłębiających rozgrywkę nowości.
Pierwszą i najważniejszą jest fakt, że mamy teraz do dyspozycji nowy system frakcji składający się z pięciu odmiennych klanów, z których każdy oferuje unikalny styl gry i dwóch czempionów. Wybór głównego i drugorzędnego klanu na początku każdej rozgrywki daje aż 80 możliwych kombinacji startowych (nie licząc ukrytych klanów, ale o tym przekonajcie się sami…). Pojawiły się też nowe płomienie dające różnorodne bonusy, a także karty ekwipunku oraz pomieszczeń, które pozwalają modyfikować jednostki i całe poziomy pociągu, dodając głębi strategicznej.
Gra stara się być bardziej przewidywalna niż oryginał poprzez wprowadzenie obowiązkowej fazy rozstawienia przed każdą bitwą. Jednak miejscami twórcom nie udało się jej idealnie zbalansować, wskutek czego dość łatwo jest stworzyć zbyt potężne kombinacje mocno dominujące rozgrywkę. Z drugiej strony wyniki starć są (paradoksalnie) dość mocno oparte na losowości, co jest dość naturalne w deckbuilderach
Tradycyjnie mamy tutaj właściwie nieskończoną rozgrywkę, bo poza kampanią możemy brać udział w różnych wyzwaniach (często wymagających sporo główkowaniach), a nawet grać w ramach niekończącego się trybu, gdzie walczymy aż do utraty tchu.
Świetna na Steam Decku
Od strony wizualnej możemy liczyć tutaj na podobny styl graficzny co w poprzedniej odsłonie. Modele postaci są kolorowe i bardzo szczegółowe, utrzymane w rysunkowej konwencji. Sam interfejs nie budzi również większych zastrzeżeń – jest przejrzysty i intuicyjny. Co jednak najważniejsze, całość znakomicie się prezentuje na Steam Decku, na którym właściwie spędziłem większość czasu z tym tytułem. Gra działa tutaj w pełnych 90 kl/s, a sterowanie jest bardzo wygodne i intuicyjne.
Dźwiękowo jest równie solidnie: rockowe riffy trzymają tempo walk, a uderzenia kart i statystyczne eksplozje mają odpowiednią moc. Choć znowu – to dość specyficzna stylistyka, którą każdy pewnie odbierze po swojemu.
Murowany hicior?
Monster Train 2 to perfekcyjny przykład sequela, który udoskonala oryginał bez rewolucjonizowania formuły. Dla fanów gatunku i pierwszej części to absolutnie obowiązkowa pozycja - nowe mechaniki, klany i tryby gry zapewniają setki godzin świetnej rozrywki. Osoby, które odbiły się od jedynki, nie mają jednak raczej czego tutaj szukać.
Dla mnie to gra z kategorii „pożeraczy czasu”. Nieskończona rozgrywka, powolny progres i nieustanne zaskakiwanie gracza nową zawartością sprawiają, że trudno się od niej oderwać. Tym samym jest to też jeden z najlepszych aktualnie tytułów w swoim gatunku.
- Sprawdzone rozwiązania jedynki pogłębione o trafne nowości
- Ogrom zawartości do odblokowania i odkrycia
- Niesamowicie grywalna i wciągająca
- Każda rozgrywka jest praktycznie inna
- Znakomita na Steam Decka
- Spora losowość, co pewnie nie każdemu podejdzie
- Nie wiem - może, że za bardzo wciąga? ?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu