Wielka premiera Nintendo Switch 2 za nami. W Polsce nie trzeba brać udziału w loteriach i ustawiać się w kolejkach. Kto chce, tak naprawdę może mieć konsolkę "od ręki". Jednak nawet po zakupie - chwilę potrwa, nim wszystko w niej skonfigurujemy i poustawiamy pod siebie. Sporo obaw miałem też w związku z tamtejszym sklepikiem, który na poprzedniej generacji działał... bardzo topornie. Zakładając w ogóle, że można mówić o jego "działaniu".
Nintendo Switch 2 pozytywnie mnie zaskoczył. Ten moduł naprawdę teraz działa!

Przyznaję: widząc w zapowiedziach, że Nintendo nie planuje w nim większych przemeblowań: spodziewałem się, że równie mocno będzie on (nie)działał. A tu zaskoczenie: eShop na Nintendo Switch 2 naprawdę działa - i to na tyle sprawnie, że zdążyłem już nim zrobić (nieplanowane) zakupy.
Dramat pierwszego Switcha naprawiony. eShop w końcu nadaje się do użytku
Jeżeli posiadacie pierwszego Switcha, to prawdopodobnie zdarzyło wam się wielokrotnie zaglądać do cyfrowego sklepu z grami. I ten sklep, delikatnie mówiąc, działał średnio. Wolno (by nie powiedzieć, że bardzo wolno). Przeglądanie za jego pośrednictwem czegokolwiek było katorgą. Ba: nawet wykorzystywanie zdrapek i klikanie "pobierz" bywało bolesne i trwało zdecydowanie zbyt długo - dlatego znacznie wygodniej było to zawsze robić bezpośrednio z poziomu przeglądarki internetowej na smartfonie lub komputerze.
Nintendo, owszem, obiecywało że coś się zmieni w kolejnej generacji, ale giganci technologiczni zawsze obiecują. A jak jest z dotrzymywaniem tych obietnic: wszyscy wiemy. Różnie. Tym razem jednak faktycznie dostarczyli: dopracowali sklepik, przynajmniej pod kątem działania na konsoli. Ładuje się szybko, działa bezproblemowo. Na tyle, że kiedy przy mojej liście życzeń zauważyłem powiadomienie o przecenach interesujących mnie gier, kilka minut później zdążyłem za nie zapłacić i czekać, aż się pobiorą na konsolę.
Mała-wielka zmiana. A ja wciąż mam nadzieję na prawdziwą rewolucję
Poprawa tego jak działa eShop na konsolach bez wątpienia jest ważnym krokiem naprzód, ale... jakkolwiek bym jej doceniał: to za mało. eShop wciąż tonie syfie. Setki tysięcy gier. Tysiące przecen tu i teraz. Za 2 złote, 4 złote, 90 złotych. Owszem: możemy je segregować, ale brakuje jakichkolwiek jakościowych podziałów. Brakuje odpowiedniej selekcji, dużej bazy filtrów. Brakuje redakcji z prawdziwego zdarzenia. Takiej, jaką widzimy chociażby w App Store od Apple, gdzie pojawia się prawdopodobnie nawet więcej oprogramowania. Jest tam jednak ekipa, która dba o wyłuskiwanie perełek i polecanie ich, specjalne opisy i artykuły na stronie głównej. Tutaj próżno szukać czegokolwiek takiego - szkoda. Tym bardziej, że nierzadko patrząc na pewne produkcje niezależne z najniższej półki można odnieść wrażenie, że Nintendo przepuszcza przez swoje sito wszystko. W końcu zarabiają na każdej sprzedanej grze, więc co im zależy - już i tak nie mają szans na kontrolę jak przed laty z kartridżami, prawda?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu