Konsole

Nowy Switch, stare problemy. Czy Nintendo rozwiązało problem z kontrolerami?

Kamil Świtalski
Nowy Switch, stare problemy. Czy Nintendo rozwiązało problem z kontrolerami?
Reklama

Problem „dryftujących kontrolerów”, czyli niezamierzonego rejestrowania ruchów gałek analogowych w kontrolerach Joy-Con do Nintendo Switch, od lat jest zmorą graczy z całego świata. Pierwszy raz o problemie usłyszeliśmy już kilkanaście godzin po tym, jak pierwsza generacja konsoli trafiła do użytkowników. Finalnie miliony użytkowników pierwszej generacji Switcha borykały się z tym defektem, który utrudniał zabawę, frustrował i finalnie skutkował nawet pozwem kierowanym ku gigantowi z Kioto. Wraz z zapowiedzią Nintendo Switch 2 i nowej generacji kontrolerów Joy-Con, wielu fanów liczyło na całkowite wyeliminowanie tego problemu. Czy faktycznie Nintendo uporało się z problemem?

"Dryft" powstaje głównie na skutek zużycia mechanicznego elementów kontrolera, a także dostawania się kurzu i zabrudzeń pod obudowę gałki analogowej. A przynajmniej tak sprawy mają się w przypadku konkurencji (bo to nie jest tak, że tylko kontrolery Nintendo Switch borykają się z tym problemem). Intensywne użytkowanie, nadmierny nacisk czy gwałtowne wychylanie joysticka przyspieszają zużycie, co skutkuje rejestrowaniem ruchów, których gracz nie wykonuje. W przypadku Joy-Conów do Switcha pierwszej generacji problem ten był nagminny - i nie trzeba było dziesiątek godzin z padem w dłoniach. Czasem, jak już wspominałem, wystarczyło kilka godzin. Sytuacja zrobiła się na tyle napięta, że Nintendo w 2023 roku rozpoczęło program darmowej naprawy kontrolerów z defektem w Europie i Wielkiej Brytanii, z którego można było skorzystać nawet po wygaśnięciu dwuletniej gwarancji.

Reklama

Sytuacja była dramatyczna - i jako że problem nie został poprawiony w Switchu Lite, skutecznie odepchnął mnie od zakupu tego wariantu konsoli. Tam nie dało się po prostu wymienić kontrolerów - kiedy pojawiały się problemy, dotyczyły całego sprzętu.

Nowe Joy-Cony w Nintendo Switch 2. Czy gigant odrobił lekcję?

Nintendo oficjalnie potwierdziło, że Joy-Cony do Switch 2 zostały zaprojektowane "od podstaw". W praktyce ma to oznaczać tyle, że kontrolery oferują większy oraz płynniejszy zakres ruchu w analogach. Firma oficjalnie obiecała także większą trwałość nowych padów, ale... nie mówi jednoznacznie, że sprzęt takich problemów nie doświadczy w ogóle. Łyżką dziegciu okazała się również informacja na temat tego, że Nintendo nie zastosowało w Joy-Conach 2 technologii hall effect. Pozwala ona wykorzystywać pole magnetyczne do precyzyjnego śledzenia ruchu i niemal całkowicie eliminuje mechaniczne zużycie oraz problem "dryftujących gałek". Technologia ta, choć należy do nieco droższych w produkcji, jest powszechnie uznawana za skuteczne rozwiązanie problemu. Jej brak dla wielu jest jednoznacznym potwierdzeniem tego, że czeka nas powtórka z rozrywki.

Podczas dotychczasowych wywiadów i sesji Q&A z przedstawicielami Nintendo, regularnie pojawiały się pytania na temat kontrolerów. Przedstawiciele firmy często starali się je omijać, lub odpowiadać ogólnikami, bez wdawania się w szczegóły. Nate Bihldorff odpowiedzialny za rozwój produktów w firmie unikał jednoznacznej deklaracji, co może być związane z trwającymi postępowaniami sądowymi dotyczącymi wad konstrukcyjnych pierwszej generacji odłączanych padów. Otwarte przyznanie się do poprawy byłoby jednocześnie potwierdzeniem wcześniejszych błędów, co mogłoby zaszkodzić Nintendo w sądzie.

Niewiadomych jest wiele. Ale najbliższe dni przyniosą odpowiedzi na sporo nurtujących nas pytań

Dziś oficjalnie konsola trafia w ręce graczy i... zobaczymy, jak sprawy się potoczą. W przypadku Nintendo Switcha 1. generacji wystarczyło raptem kilka-kilkanaście godzin, by pojawiły się niepokojące doniesienia dotyczące problemów z padem. Miejmy nadzieję, że tym razem - niezależnie od szerokości geograficznej - analogicznej sytuacji nie będzie, bo Nintendo odrobiło lekcje. Nawet, jeśli zrobiło to po taniości, bez technologii hall effect.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama