Świat gier wideo jest niezwykle dynamiczny i właściwie non-stop dzieje się w nim bardzo dużo. Jednak to właśnie wydarzenia takie jak premiera nowej konsoli sprawiają, że nabiera on jeszcze więcej rozpędu i zwrócone są ku niemu oczy nie tylko największych maniaków tematu, ale wszystkich fanów technologii. Już za tydzień do sklepów trafi konsola Nintendo Switch 2. Po ogromnym sukcesie poprzednika oczekiwania są ogromne, a oczy całego świata zwrócone ku Nintendo. Nie brakuje obserwatorów oczekujących kolejnej rewolucji, ale... nie tym razem. To w pełni przekalkulowana ewolucja. I opakowania konsol są tego idealnym przykładem. Są bowiem do siebie bliźniaczo podobne - na tyle, że ani trochę nie będę zdziwiony, kiedy będzie dochodziło do zakupowych pomyłek.

Nowa konsola, pudełko... takie jakby znajome?
Obie konsole serwują nam bardzo podobne doświadczenia. Hybrydowy sprzęt z dołączanymi kontrolerami. Owszem: zmienił się wygląd stacji dokującej, ekran urósł, a same Joy-Cony nauczyły się zestawu nowych sztuczek. Jednak w gruncie rzeczy to "więcej tego samego". Sprzęt jest mocniejszy, większy, pod każdym względem (no, może prawie każdym - w zależności jak wypadnie nowy ekran na tle OLEDa) lepszy. Jednak idea jest bardzo podobna, dlatego nikt nie spodziewa się tutaj wielkiego "wow" jakie miało miejsce przy prezentacji czy to pierwszego Switcha, czy to (przed laty) konsoli Wii. A dodatkowo w sieci rozgorzała dyskusja po tym, jak opublikowane zostało zdjęcie pudełek obu generacji Switcha obok siebie
De facto są one bliźniaczo podobne. Ta sama kolorystyka i styl. Owszem: opakowania różnią się wielkością, a nowa konsola ma subtelną cyfrę na okładce - ale to tyle. I nikt nie ma wątpliwości, że nadchodzi szerokie pasmo pomyłek ze strony klientów. Wiedzą o tym doskonale zarówno ludzie pracujący w handlu detalicznym, jak i obserwujący tę tykającą bombę internauci.
Nadchodzi wielka katastrofa. Nintendo zrobiło to celowo?
Wpis z zestawieniem obu pudełek wywołał lawinę komentarzy i... trudno się dziwić. Swoich pięć groszy dorzucili tam wszyscy: zwykli obserwatorzy, ludzie z branży, jak i użytkownicy z wieloletnim doświadczeniem w handlu detalicznym. Dyrektorka marketingu Yacht Club Games, Celia Bee, mówi wprost: tak cyfra jest widoczna. Ale dla przeciętnego klienta to wciąż będzie niewystarczające i pomyłki będą na porządku dziennym. Jej opinię podziela wielu użytkowników platformy X, którzy przestrzegają przed powtórką z rozrywki bo... Nintendo już sobie kiedyś tak strzeliło w stopę.
Mam tu na myśli, rzecz jasna, konsolę Wii U. Następcę rewolucyjnego Wii, które sprzedawało się jak świeże bułeczki. To sprzęt, który miał na siebie pomysł (padlet), chciał być bardziej klasyczny, ale... no niestety. Nie wyszło: lwia część klientów nie miała w ogóle pojęcia, że Wii doczekało się następcy. Wii U było sprzedażową klapą, której nawet najmocniejsze marki (to w końcu tam debiutował Mario Kart 8 - i wiele gier, które dopiero na Switchu doczekały się w pełni zasłużonej uwagi) nie pomogły. Tym razem może jednak nie będzie aż tak dramatycznie: Wii było sprzętem na wskroś specyficznym. Takim, który sprzedał się w milionach, ale tego samego nie można powiedzieć o grach. Wielu wystarczył raptem dołączany do zestawu startowego Wii Sports. I nigdy nie dokupili nic więcej: nawet fenomenalnych przygód Mario.
Nintendo Switch 2: skazane na sukces i... trochę nieporozumień
Analitycy branżowi są zgodni: Nintendo Switch 2 osiągnie sukces sprzedażowy. Już teraz firma nie daje sobie rady z zaspokojeniem zapotrzebowania w ramach przedpremierowych zamówień, a pierwsze prognozy z jej strony zakładają sprzedaż nawet 15 milionów egzemplarzy w pierwszym roku. Nie zmienia to jednak faktu, że wybór pudełek tak zbliżonych do poprzednika jest dramatycznym posunięciem który przyspoży sporo zmartwień zarówno sprzedawcom, jak i... klientom. Ilu z nich wpadnie w tę pułapkę?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu