Do tej pory Nikon głównie gonił Sony i spółkę, jeżeli chodzi o aparaty bezlusterkowe. Wraz z premierę modelu Z6III to się odwróciło. Nowy sprzęt ma do zaoferowania dużo więcej niż ktokolwiek w tym segmencie cenowym, a przede wszystkim nie cierpi na choroby poprzednika.
Nikon Z6III to średnia półka cenowa, jeżeli chodzi o portfolio japońskiego producenta. Aparat zadebiutował aż cztery lata po premierze „dwójki”. Debiutował w czerwcu br. w cenie 13 tys. zł, co wydawało się trochę przesadą. Dziś ta kwota już się „urealniła” i wynosi ok. 10 tys. zł. To oczywiście sprawiło, że poprzedniej generacje Z6 trochę potaniały, ale też zrobiło w ofercie Nikona trochę miejsca na model Z7III, którego premiera stoi w sumie pod znakiem zapytania wobec obecności wycenianej na ok. 16 tys. świetnej Z8.
Specyfikacja
Matryca i procesor
- Typ: Częściowo warstwowa BSI CMOS z filtrem AA
- Rozdzielczość: 24,5 MP (6048 x 4024 pikseli)
- Rozmiar: Pełna klatka 35,9 x 23,9 mm (FX)
- Procesor: EXPEED 7
- Zakres ISO: 100-64000 (rozszerzany do 50-204800)
System AF
- 273 punkty AF (pojedynczy punkt)
- 299 punktów AF (automatyczny obszar)
- Czułość AF: do -10 EV przy f/1.2
- Detekcja: ludzie (oczy, twarze, głowa, tułów), zwierzęta, pojazdy (samochody, motocykle, rowery, pociągi, samoloty)
Szybkość działania
- Do 120 kl./s w trybie DX (10 MP JPEG)
- Do 60 kl./s w trybie FX (24 MP JPEG)
- Do 20 kl./s w formacie RAW
- Bufor: ponad 1000 zdjęć RAW
- Migawka mechaniczna: 900s - 1/8000s
- Migawka elektroniczna: 900s - 1/16000s
Wideo
- 6K/30p RAW
- 5,4K/60 kl/s
- 4K/60 kl/s z nadpróbkowaniem
- Full HD do 240p
- 12-bitowe nagrywanie
- Wizjer i ekran
- EVF: 5,76 mln punktów OLED
- Jasność EVF: 4000 nitów
- Pokrycie kolorów: DCI-P3
- Ekran: odchylany 3,2 cala, 2,1 mln punktów, dotykowy
Stabilizacja i inne
- 5-osiowa stabilizacja w korpusie (do 8 stopni)
- Dual slot: CFexpress Type B + SD UHS-II
- Łączność: Wi-Fi 2,4/5 GHz, Bluetooth 5.0
- Akumulator: EN-EL15C (380 zdjęć wg CIPA)
- Wymiary: 138,5 x 101,5 x 74 mm
- Waga: 760g z baterią i kartą
- Wodoszczelna konstrukcja
Design i ergonomia
W pudełku z Nikonem Z6III otrzymujemy pasek na szyję, kabelek USB-A – USB-C oraz baterię EN-EL15c. Nie ma niestety ładowarki – producent wychodzi z założenia, że będziemy bezpośrednio podłączali body (albo że po prostu dysponujemy już ładowarką, która właściwie nie zmieniła się od kilku generacji). Osobiście mocno ubolewam nad tym brakiem.
Aparat jest nieznacznie większy i cięższy od poprzednika. Konstrukcja mierzy 138,5 mm x 101,5 mm x 74 mm przy wadze 760 g (o 55 g więcej niż dwójka). W praktyce nie powinno to robić szczególnie dużej różnicy – szczególnie że ergonomia oraz układ elementów sterujących pozostały praktycznie bez zmian. Osoby o większych dłoniach będą jednak na pewno zadowolone z takiej zmiany. No i Z6III wygląda trochę bardziej dorodnie i profesjonalnie w tej powiększonej formie – o ile ma to dla kogokolwiek znaczenie.
Największą zmianą jest zastosowanie odchylanego na bok 3,2-calowego ekranu, co prawdopodobnie jest związane ze znaczącym rozszerzeniem możliwości wideo aparatu. Rozwiązanie to ma swoich zwolenników i przeciwników. Ja raczej należę do tych pierwszych – ale to oczywiście mocno subiektywna kwestia.
Dużą nowością jest również wizjer OLED o rozdzielczości 5,76 Mpx i rekordowej chyba jasności 4000 nitów. Wizjer pokrywa też w całości przestrzeń barw DCI P3 i może pracować w trybie 120 Hz. To chyba jedno z największych udoskonaleń z Z6III, które znacząco podnosi komfort użytkowania.
Nieco zmienił się też materiał, z którego wykonano body. Jest ono teraz tylko częściowo aluminiowe. Dominującym materiałem jest bowiem stop węglowy, który robi bardzo dobre wrażenie. Całość prezentuje się solidnie i wytrzymale. Aparat został w dodatku lepiej uszczelniony, co jest miłą odmianą w porównaniu z poprzednikami. Teoretycznie im również deszcz był niestraszny, ale producent nie mówił o tym głośno. Miłym dodatkiem jest też zdolność do pracy w temperaturze do -10 stopni. To wszystko czyni Nikona Z6III bardzo wszechstronnym sprzętem.
Po prawej stronie mamy dwa sloty na karty pamięci: SD oraz XQD/ CFexpress. Po lewej pod zaślepkami ukryto wszystkie złącza: osobno słuchawkowe i mikrofonowe oraz osobno USB-C, pełnowymiarowe HDMI oraz port wężyka spustowego. Warto dodać, że aparatu możemy używać w trakcie ładowania np. za pomocą powerbanku. Oryginalna bateria EN-EL15c ma 2280 mAh pojemności i spokojnie wystarcza na ok. 350-400 zdjęć. W moim przypadku zazwyczaj spokojnie wystarczało to na całodzienne fotografowanie.
Jak wspomniałem, układ przycisków praktycznie nie uległ zmianie. Jest jednak kilka niuansów. Obok dodatkowego ekranu na górze pojawił się guziczek służący do jego podświetlania. Zamieniono też miejscami przyciski trybu migawki i galerii. Pod względem ergonomii jest to bardzo udana konstrukcja, więc trudno mi tutaj wskazać jakiekolwiek braki. Przy czym (znowu) będzie to oczywiście mocno indywidualną kwestią. Osoby przesiadające się z Sony czy Canona mogą mieć inne zdanie.
Podobnie sprawy się mają z oprogramowaniem aparatu, które praktycznie żywcem przeniesiono z Z8 i Z9. Prawdę mówiąc od premiery pierwszej Z6 nie zauważyłem tutaj rewolucji. Na przestrzeni lat funkcji ciągle przybywało, więc w nowych wersjach pojawiły się dodatkowe, szybkie menu z ustawieniami pozwalające znacznie sprawniej dostosować działanie aparatu. Ogólnie jednak sam software w dalszym ciągu działa bardzo stabilnie i jest responsywny. Nie mamy tutaj żadnych przestojów czy spowolnień, co czyni użytkowanie Z6III bardzo przyjemnym.
Parametry i możliwości
Sercem Nikona Z6III jest 24-megapikselowa pełnoklatkowa matryca. Jest to zarazem pierwszy na świecie częściowo stackowany sensor. Ma to się przekładać na znacząco szybszy odczyt danych oraz brak efektu rolling shutter podczas filmowania.
Efekty widać już w specyfikacji, bo Nikon Z6III potrafi rejestrować wideo 6K w 60 kl/s w trybie RAW. Mamy tutaj też bardzo szybki tryb seryjny w trybie migawki elektronicznej – do 20 kl/s w RAW i 60 kl/s w JPG (a nawet 120 kl/s w trybie APS-C). Pojawił się też tutaj tryb pre-burst – nieoceniony podczas fotografowania dynamicznych scen lub ruchomych obiektów. Muszę przyznać, że pod tym względem Z6III absolutnie nie rozczarowuje.
Zastosowany autofocus, podobnie jak we wspomnianej Z8 potrafi rozpoznawać obiekty (zwierzęta, ludzi, pojazdy, samoloty ale nie, co ciekawe, ptaki – być może w ten sposób producent chciał zachować jakąś przewagę dla wyższego modelu). Warta odnotowania jest również jego czułość do -10 EV. Producent deklaruje, ze jest on o 20% szybszy niż w Z6II. I rzeczywiście efekty są znakomite. Szczególnie w trybie ciągłym autofocus spisuje się na medal, nie gubi obiektów oraz bardzo szybko ostrzy na punkcie, którego oczekujemy.
Wbudowana stabilizacja działa w 5 osiach do 8 EV. Do dyspozycji oddano nam dwa tryby – normalny i sportowy. Wydajność tego mechanizmu jest w pełni zadowalająca. Oczywiście podczas filmowania i tak będziemy zmuszeni do używania gimbali/statywów. Jednak podczas codziennego fotografowania, nawet z dłuższym czasem naświetlania Nikon Z6III stabilizuje przyzwoicie.
Z6III, podobnie jak poprzednik, współpracuje z aplikacją mobilną SnapBridge oraz desktopową (Nikon Camera Control Pro). Aparat posiada wbudowany moduł Bluetooth i WiFi, które działają bardzo stabilnie i bezproblemowo. Możliwość połączenia go z domową siecią pozwala nam automatyczną aktualizację oprogramowania, zapisywanie i odczyt presetów, a także na wysyłanie zdjęć do chmury Nikon Imaging Cloud. Pozwala ona na nieograniczone przechowywanie zdjęć do 30 dni bez dodatkowych opłat.
Zdjęcia i wideo
Trudno o mówić jakiejkolwiek rewolucji, jeżeli chodzi o jakość zdjęć w porównaniu z Z6II. Częściowo warstwowa matryca na pewno sprawiła, że w trybie seryjnym nie mamy tutaj dokuczliwego efektu rolling shutter – zdjęcia są praktycznie pozbawione zniekształceń.
Z6III działa w zakresie ISO 100-64000 z możliwością rozszerzenia do 50-204800. Zdjęcia pozostają ostre i praktycznie wolne od szumów do ISO 1600. Zauważalna ziarnistość pojawia się przy ISO 3200 i stopniowo narasta do ISO 12800. Niemniej jednak, ogólna wydajność przy wysokich czułościach jest konkurencyjna w swojej klasie cenowej. Przy ISO 12800 szum jest ledwo zauważalny, z tylko niewielkim zmiękczeniem detali, co potwierdza skuteczność algorytmów redukcji szumów.
Efekty fotografowania są znakomite. Reprodukcja kolorów stoi na bardzo wysokim poziomie, z charakterystyczną dla Nikona naturalnością odwzorowania barw. Aparat doskonale radzi sobie z balansem ekspozycji w trudnych warunkach oświetleniowych, zachowując szczegóły zarówno w cieniach, jak i światłach.
Pewnym problemem może być nieco niższa rozpiętość tonalna w początkowym zakresie ISO w porównaniu z poprzednikiem. Szczytowa wartość dynamiki przy bazowym ISO (100) wynosi tutaj 10,46 EV, podczas gdy Z6 II osiągał 11,26 EV. Warto jednak zaznaczyć, że już przy ISO 800 te różnice zanikają. Jest to pewien kompromis, na który musiał iść Nikon, stosując tutaj częściowo stackowany sensor. Wiele testów syntetycznych pokazuje, że również Nikon Z8 na tym polu wypada nieco gorzej.
Czy jednak w praktyce to problem? Tylko, jeżeli fotografujemy dużo krajobrazów, gdzie jednocześnie mamy bardzo jasne i mocno zacienione obiekty. Wówczas tej rozpiętości tonalnej może nam nieco brakować. W każdej innej sytuacji nie odczujemy tego w praktyce. Ewentualne nieco wyższe szumy natomiast z powodzeniem usuniemy w postprodukcji, gdzie „nikonowski” szum uchodzi za ten, z którym algorytmy radzą sobie najlepiej.
Nikon Z6 III wprowadza znaczące usprawnienia w zakresie możliwości filmowych, oferując imponujący tryb nagrywania w rozdzielczości do 6K@60 kl/s. Mamy tutaj wewnętrzne (bez potrzeby stosowania zewnętrznego modułu) nagrywanie w 12-bitowym formacie N-RAW oraz ProRes RAW HQ, stawiając aparat w jednym szeregu z najbardziej zaawansowanymi hybrydowymi konstrukcjami na rynku.
Z6III oferuje imponującą różnorodność formatów zapisu, włączając 10-bitowe materiały z kodowaniem ProRes 422 w jakości 5.4K przy 30 kl/s lub 4K przy 60 kl/s. Dla twórców poszukujących efektów zwolnionego tempa, aparat umożliwia rejestrację materiału w 4K przy 120 kl/s (z cropem 1,5x) oraz w Full HD przy 240 kl/s.
Aparat radzi sobie wyjątkowo dobrze z kontrolą przegrzewania, pozwalając na ciągłe nagrywanie w 4K UHD/60p przez okres do 125 minut. Rolling shutter jest dobrze kontrolowany, a autofocus podczas nagrywania wideo działa sprawnie i przewidywalnie. Warto podkreślić również obecność pełnowymiarowego złącza HDMI 2.1 oraz możliwość nagrywania w różnorodnych formatach kompresji, w tym H.265 i H.264, co daje twórcom sporą elastyczność.
Podsumowanie
Cztery lata to stosunkowo długo, choć trudno powiedzieć, aby w tym czasie w segmencie foto dokonała się jakakolwiek rewolucja. Nikon stał jednak tutaj przed sporym wyzwaniem i musiał zaoferować aparat, który nie tylko będzie pod każdym względem lepszy od Z6II, ale też zaoferuje dużo więcej niż konkurencja w tym segmencie cenowym.
I to się właściwie udało na każdym polu, bo do Z6III trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. To niezwykle udana, a przy tym wszechstronna i wydajna konstrukcja. Właściwie na każdym polu Nikon Z6III spełnia swoje zadanie wzorowo. Jednocześnie po raz pierwszy w tym segmencie oferuje tak potężne możliwości nagrywania wideo bez zewnętrznego rejestratora. To ostatnie sprawia, że w najbliższych latach może to być niezwykle łakomy kąsek wśród filmowców i youtuberów.
Gdybym miał się czegoś przyczepić, byłby tutaj pewnie brak ładowarki w zestawie. Nieco też wydłużyłbym czas pracy na baterii. Warto też zwrócić uwagę na tę minimalnie mniejszą rozpiętość tonalna w dolnych zakresach ISO – choć jestem przekonany, że dla 90% użytkowników nie będzie to miało znaczenia. Są to jednak absolutnie detale, które w żaden sposób nie czynią Nikona Z6III godnym polecenia wyborem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu