E3 to wciąż ważne targi. Czy ważniejsze od niemieckiego GamesComu? To już temat na zupełnie inny wpis. Od 6 lat opisuję i podsumowuję to wydarzenie i ...
E3 to wciąż ważne targi. Czy ważniejsze od niemieckiego GamesComu? To już temat na zupełnie inny wpis. Od 6 lat opisuję i podsumowuję to wydarzenie i za każdym razem mam to samo odczucie - to święto dla graczy. Święto, w którym wszyscy możemy uczestniczyć.
Wyjazd na E3 to marzenie każdego fana gier. O tyle nierealne, że impreza dostępna jest praktycznie tylko dla mediów związanych z grami. Niezbyt realne również dlatego, że tylko kilka największych redakcji w Polsce jest w stanie pozwolić sobie na uczestnictwo w tym wydarzeniu. Koszty wyjazdu do Los Angeles do najniższych nie należą, a jeśli postawi się je obok sensu samego wyjazdu, można się nad tym mocno zastanawiać.
Oczywiście największym redakcjom po prostu wypada na E3 być, mniejsze muszą obejść się smakiem - zawsze jest to bowiem wyjazd z własnej kieszeni i wszystko musi się jakoś kalkulować. A czy się kalkuluje? Niekoniecznie.
Po pierwsze
Konferencje od lat dostępne są w streamingach. Dla wszystkich. Innymi słowy, jeśli macie ochotę obejrzeć imprezę, wystarczy zarwać noc (ach ta różnica czasu) i widzieć dokładnie to, co ludzie na sali. Oczywiście nie odda to atmosfery samej prezentacji, ale będziecie w stanie zobaczyć praktycznie wszystko, co na jest na konferencji pokazane. Owszem, nie pogracie potem w zaprezentowane gry, ale przecież nie zawsze można to zrobić będąc na miejscu w Los Angeles.
Po drugie
Wycieki. Część materiałów pokazywanych na konferencjach największych firm zobaczycie po raz pierwszy. Często jednak zwiastuny czy informacje wyciekają do sieci kilka dni lub nawet kilka tygodni przed targami. Czasem jest też tak, że największe światowe strony zajmujące się tematyką gier mają materiały przygotowane już przed targami. To element promocji, materiałów na wyłączność. Bardziej widać to przy Gamescomie, gdzie w więcej gier można po prostu pograć, ale na E3 też można taki trend spotkać. Wyobraźcie sobie rozczarowanie, kiedy jakaś redakcja tłucze się do LA z drugiego końca świata, by potem na podstawie zwiastuna i informacji z konferencji przygotować jak najlepszy tekst - po czym okazuje się, że wielki serwis wyskakuje z wielkim artykułem. A bo tak się stało, że oni już grali w wersję testową dwa tygodnie temu i musieli tylko odczekać do prezentacji.
Po trzecie
Kogo gracze chcą oglądać w sieci? Swoich idoli, youtuberów. Oni raczej na E3 nie pojadą, więc i ich widzowie nie będą zainteresowani samymi targami. Zastanawiam się czasem, czy w świadomości młodszych odbiorców growych treści istnieje w ogóle pojęcie E3 jako jednych z najważniejszych targów dotyczących gier. Czy oni śledzą tego typu informacje - czy może skupiają się wyłącznie na śledzeniu poczynań swoich idoli? Mówię tu głównie o naszym polskim podwórku, gdzie czołowi streamerzy czy youtuberzy na E3 nie jeżdżą. W ubiegłym roku Tomek „Quaz” Drabik zrobił serię materiałów, w których pokazuje swoje emocje i komentuje konferencje z E3. Oczywiście nie na żywo - ale widzowie mieli wszystko podane na tacy. Zarówno czyste info, jak i (a może przede wszystkim) to, jak konferencje odebrał ich idol, którego oglądają czy to w recenzjach, czy innych growych materiałach.
E3 to święto graczy. Dla niektórych najważniejsze, bo to pierwsze dużę targi w roku. I kompletnie się temu nie dziwię. Sam ustawiam sobie tak obowiązki, by móc obejrzeć jak najwięcej interesujących mnie konferencji. Bo na nich pokazuje się nowe gry. Oczywiście nie zawsze się udaje, bo życie nie zawsze pozwala dopiąć wszystko na ostatni guzik. Ale każdego roku mam te same ciarki i towarzyszą mi te same emocje. Jeśli więc interesujecie się grami, a nigdy takiej konferencji nie oglądaliście, spróbujcie. Nawet jeśli nie traficie w świetny pokaz, poczujecie trochę ten specyficzny klimat unoszący się co roku nad Los Angeles. Bo w dużej mierze na tym polega bycie fanem gier.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu