Kibicowałem wirtualnej rzeczywistości odkąd pamiętam. Tym bardziej było mi smutno, kiedy lata temu zaczęło i skończyło się na obietnicach oraz nieudan...
Kibicowałem wirtualnej rzeczywistości odkąd pamiętam. Tym bardziej było mi smutno, kiedy lata temu zaczęło i skończyło się na obietnicach oraz nieudanych projektach. Korzystam jednak z każdej możliwości, by sprawdzić rozwój tej gałęzi rozrywki i jestem pewien, że tak właśnie będzie wyglądać nasza przyszłość.
Pod koniec tygodnia odwiedziliśmy z Grześkiem Marczakiem odbywające się w Gdański InfoShare. Impreza skupiająca nasze rodzime startupy to nie tylko konkursy z nagrodami, które pomogą młodym i zdolnym na wybicie się z tłumu. To również pokaz tego, co aktualnie w technologicznej trawie piszczy. Niekoniecznie wśród znanych marek. Niszowe projekty kręcą się wokół wirtualnej rzeczywistości i to w Gdańsku było widać.
O Cmoar słyszałem już wcześniej, dlatego jak tylko rzuciło mi się w oczy ich logo, czym prędzej popędziłem sprawdzić, jak polskie gogle wirtualnej rzeczywistości prezentują się w praktyce. Projekt jest ciekawy z dwóch powodów. Po pierwsze, w przeciwieństwie do gogli Samsunga (które też na imprezie się pojawiły), można do nich wsadzić praktycznie każdy większy smartfon. To dobra informacja dla osób, które omijają telefony Samsunga szerokim łukiem i chcieliby mieć VR na swoim urządzeniu. Drugi to cena - około 450 zł to na tyle mało, by na domowy VR mógł sobie pozwolić statystyczny Kowalski.
Przymierzyłem, sprawdziłem i w zasadzie nie mam się do czego przyczepić. Gogle są lekkie i dobrze wyważone. Może jakość grafiki prezentowanego materiału nie rzucała na kolana (podobnie jak pierwsze materiały w pierwszych wersjach Oculusa), ale hej - to wyświetla się na smartfonie, a nie mocnym komputerze. Poza tym wszystko w normie. Frajda i to specyficzne wrażenie oderwania od rzeczywistości. Kibicuję temu projektowi, wciąż bowiem uważam, że VR przyjmie się tylko wtedy, kiedy będzie tani. A jeśli z niską ceną idzie dobra jakość, to musi się udać.
Drugim stoiskiem, do którego popędziłem od razu był Bivrost. Tu akurat pojawił się Samsung Gear VR, a sama firma zajmuje się dostarczaniem sferycznych materiałów wideo dla technologii VR. Pokazano mi fajny pomysł - specjalny rig na kilka kamer GoPro i opowiedziano o urządzeniu, które tych kamer ma mieć zdecydowanie więcej. Za pomocą takiego zestawu nagrywane są przeloty pojazdami latającymi, a materiał ląduje potem na wyświetlaczach hełmu. Nie dopchałem się niestety do prezentacji (kolejka oczekujących robiła wrażenie), ale spodobał mi się pomysł samej konstrukcji dla widzów. Siadało się na czymś w rodzaju hamaku/fotela, co po założeniu gogli i słuchawek całkowicie odcinało od otaczającej rzeczywistości. Zamieniłem kilka słów z dziewczyną, która właśnie zeszła z tej konstrukcji i widać było po niej, że emocje jeszcze dają o sobie znać.
Tak jak każdy mam nadzieję, że dożyję czasów, w których założę hełm lub gogle i będę w stanie przenieść się do wirtualnej rzeczywistości, która jakościowo nie będzie różnić się niczym od tego, co otacza mnie każdego dnia. Oczywiście daleka ku temu droga, a i obawy przed realnością takiego rodzaju doznań duże. Nie każdy organizm poradzi sobie również z ilością wrażeń płynących z takich przejażdżek czy wirtualnych gier. Przed VR jest więc dużo pracy i tak samo dużo obaw, ale tym razem nie może się nie udać. Za technologię wzięły się nie tylko wielkie koncerny nastawione wyłącznie na zarobek, ale również niezależni twórcy, w których oczach widać pasję i zaangażowanie. Połączenie takich dwóch odległych światów sprawi, że któregoś dnia VR stanie się naszą rzeczywistością. I mam wrażenie, że stanie się to szybciej niż się nam wszystkim wydaje. Trzymam mocno kciuki.
W przyszłym tygodniu będziemy mieli dla Was wideo, na którym pokażemy najciekawsze i najfajniejsze naszym zdaniem stoiska na tegorocznym InfoShare. Znajdą się tam zarówno Bivrost jak i Cmoar. Subskrybujcie, by nie przegapić.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu