Świat

Niedługo w USA pierwszą pozycją w CV będzie kolor skóry i płeć

Marcin Hołowacz
Niedługo w USA pierwszą pozycją w CV będzie kolor skóry i płeć
Reklama

Uber opublikował statystyki dotyczące zróżnicowania rasowego i płciowego oraz obiecuje się poprawić. Mam nadzieję, że wszyscy rozumiemy w jaki sposób walczyć z dyskryminacją rasową? Oczywiście tylko i wyłącznie przywiązując ogromną wagę do rasy. Należy z chirurgiczną precyzją określać ilu białych, czarnych, czerwonych i żółtych ludzi pracuje w naszej firmie, a następnie dążyć do ładnych statystyk. Tylko wtedy można mówić o uczciwym traktowaniu i o należytym zróżnicowaniu.

Takie podejście nigdy do mnie nie przemawiało

Takie podejście nigdy do mnie nie przemawiało i w dalszym ciągu nie przemawia. Dziwi i bawi mnie to, że według powszechnej opinii w Stanach Zjednoczonych, firmy powinni zatrudniać ludzi o określonym kolorze skóry w odpowiednich proporcjach. Macie u siebie 50% białych pracowników? Oj, to źle. Powinniście ograniczyć ilość białych i zatrudnić więcej ludzi innej rasy. Dopiero wtedy nie będziecie nikogo dyskryminować. Najlepiej doprowadzić do sytuacji, gdy na pierwszym miejscu w CV widnieje napis: „jestem biały”, albo „jestem czarny”, bo dzięki temu możliwe będzie uczciwe traktowanie, tzn. ułatwi to właściwy dobór pracowników.

Reklama


Marketingowiec Indianin

W firmie brakuje marketingowca? Ok, dajmy ogłoszenie o pracę, tylko koniecznie zaznaczmy, że szukamy rdzennego mieszkańca Ameryki, bo mamy ich za mało do dobrych statystyk. Później ew. zwróćcie uwagę na doświadczenie i umiejętności. Tak to sobie wyobrażam, czyli: zaplanowane zwiększanie różnorodności i ograniczanie dyskryminacji… poprzez zwiększanie dyskryminacji, ale tylko dla określonych grup, dzięki czemu dyskryminacja przestaje być dyskryminacją, bo… białych nie da się dyskryminować?

Moim zdaniem niezależnie od tego czy chodzi o nastawienie się na zwiększone zatrudnianie kobiet, czy ludzi o konkretnym kolorze skóry, jest to niezdrowa sytuacja. Sztuczne, wymuszone zachowanie, które na pewno nie zmieni niczego na lepsze. Moja wyjątkowo nielogiczna i zacofana opinia jest taka, że dopiero brak przywiązywania wagi do rasy i płci jest prawdziwą oznaką braku jakiejkolwiek dyskryminacji. Dążenie do jakichś wymuszonych proporcji jest po prostu chore.

Na stronie Ubera możemy przeczytać:

Oczywiście musimy się bardziej postarać i przed nami jeszcze dużo pracy. Jednak już postawiliśmy kroki w dywersyfikowaniu naszych pracowników: w zeszłym roku 41% nowych pracowników stanowiły kobiety, co stanowi proporcję wyższą o 5% w populacji naszych pracowników. Podobnie zatrudniliśmy również o 3% więcej czarnych oraz o 2% więcej Latynosów.

Tak trzymać. Najlepiej się zafiksować na poprawne statystyki i myśleć o swoich pracownikach w kategoriach płci i rasy. Brakuje tu jeszcze zwiększonego nacisku na zatrudnianie ludzi o określonej orientacji seksualnej i religii, ale z czasem będzie można popracować i nad tymi aspektami HR.

To tylko mój pogląd, ale naprawdę wątpię, że większość pracodawców unika zatrudnienia wybitnie uzdolnionych ludzi, którzy przynieśliby im ogromne zyski, tylko ze względu na ich płeć albo kolor skóry. Nie wiem czy tak na pewno jest, ale wydaje mi się, że jeśli gdzieś naturalnie doszło np. do zatrudnienia określonych grup ludzi w określonych proporcjach, to doszło do tego… no właśnie naturalnie, a nie w wyniku potencjalnej dyskryminacji. Doprowadzanie na siłę do większej różnorodności kompletnie do mnie nie przemawia. Jeżeli gdzieś np. jest jakaś drużyna koszykarska złożona tylko z czarnych zawodników, to ok, niech tak zostanie… Po co z premedytacją zastępować ich Azjatami i białymi? To samo tyczy się biznesu.

Reklama

Źródło 1, 2, 3

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama