Off topic

Nie uwierzysz, co zrobili z zamkniętych sklepów

Bartosz Gabiś
Nie uwierzysz, co zrobili z zamkniętych sklepów
Reklama

Centra handlowe jako współczesne świątynie zakupów, przyciągają wiernych klientów na powitanie nowej pory roku lub panującego trendu. Wszystko idzie dobrze, tak długo jak nie brakuje kupujących. Co jednak począć z galeriami, które już nie przynoszą zysku, ale zajmują mnóstwo miejsca?

Największe centra handlowe na świecie potrafią zamknąć w swoich przestrzeniach dosłownie tysiące sklepów. Taka konkurencja prawdopodobnie oznacza dużą rotację najemców, ale nie jest to już problem jednostki wynajmującej. Wręcz przeciwnie, źle jest gdy nie ma rotacji i jedyne co zostaje to pusta przestrzeń, z którą nie wiadomo co zrobić.

Reklama

Niecodzienna metoda na ożywienie pustych przestrzeni

W Stanach Zjednoczonych, właściciele takich kompleksów stoją przed problemem, który możliwie jest obcy dla każdego innego kraju na całym świecie. Tylko w tym jednym państwie, na zagospodarowanie czekają ponad trzy miliony metrów kwadratowych opuszczonych galerii handlowych.

"W Stanach Zjednoczonych jest po prostu za wiele sklepów. Co najmniej cztery razy tyle niż w każdym innym kraju... Nie wiem który rynek potrzebuje 100 000 metrów kwadratowych galerii handlowych"

Skomentował Oscar Parra z firmy Pacific Retail Capital Partners, która zajmuje się potencjalnym rozwiązaniem tego rosnącego problemu. Właściciele ogromnych centrów poszli w niespodziewanym kierunku i zamiast szukać sposobu na przyciągnięcie ludzi do kolejnych sklepów... Zaczęli tę przestrzeń przerabiać na apartamenty mieszkalne. Zamieniają bezduszne korytarze sklepów walczących o klienta, w mikrospołeczności, żyjące jak jeden organizm. Podobny trend jest obecny i w Polsce.

Parter wypełniony sklepami i restauracjami, a drugie i trzecie piętro zostało przerobione na część mieszkalną historycznego centrum handlowego Arcade Mall w Providence; New York Post

Długo w Polsce nie zobaczymy ogromnych, nowych inwestycji

Bowiem i w naszym kraju, rynek się nasycił do tego stopnia, że specjaliści badający rynek, nie przewidują inwestycji budowy dużych centrów handlowych w Polsce ani w kolejnym roku, ani w 2026 i może dopiero w 2027 roku. To, co się będzie działo i już właściwie ma miejsce jest bardzo podobną koncepcją.

„W ostatnim czasie obserwowaliśmy zmianę starszych obiektów – chociażby po dawnym Tesco, które wyszło z Polski – na nowoczesne parki handlowe i lokalne centra. I to jest na pewno jeden z trendów – lokalne, mniejsze modernizacje, które dotyczą zarówno zmiany oferty, jak i wyglądu czy formatu centrum handlowego”, powiedział dla Wiadomości Handlowych Maciej Kotowski, dyrektor w Dziale Badań Rynku i Doradztwa JLL

Zresztą, jako użytkownicy, sami możemy zobaczyć, że kolejne galerie są wzbogacane lub przerabiane w taki sposób, aby zawierały ogromne przestrzenie biurowe pod wynajem albo food courty, w których wiele lokalnych sieci, może wyjść do klienta w innym miejscu niż ich lokal. Wystarczy spojrzeć na Elektrownię Powiśle w Warszawie lub Supersam w Katowicach, w którym piętro przerobiono pod biura.

Mat. prasowe Wilanów Park

Piękna wizja, ale czy to się w ogóle opłaca?

Zmiana jednak przeznaczenia takiej galerii handlowej to nie jest taka prosta sprawa. Przed potencjalnymi firmami projektującymi nową wizję molocha, stoi szereg problemów. Najbardziej oczywistym jest kwestia kosztów przerobienia takiej nieruchomości. Często łatwiej jest całość zburzyć i postawić w to miejsce nowe mury. Inną trudnością jest dostosowanie kompleksu pod zupełnie inne przepisy i tak jak można zobaczyć w materiale CNBC, wymaga to pójścia na kompromisy.

W tym przypadku, w całym budynku nie można mieć palników z otwartym gazem. Co ciekawe, komentarze pod tym wideo, dają nam zupełnie inny obraz rzeczywistości niż ta znana w Polsce. W centrum Arcade Mall przerobione jednostki są niczym polskie kawalerki, około 25 metrów kwadratowych, wiele osób jednak sobie nie wyobraża mieszkać w takiej ciasnej klatce. Inne głosy zaś chwalą taki pomysł, szczególnie z perspektywy dla starszych osób, które miałyby wszystko pod nosem. Od księgarni, przez sklepy spożywcze po fryzjera.

Reklama

Pomysł może wzbudzać mieszane uczucia, lecz niewątpliwie jest bardzo interesujący. Mieszkańcy tworzą mikrospołeczności, które stoją w opozycji do kultury siedzenia z nosem w telefonie. Na pewno niesie to ze sobą wiele wyrzeczeń, lecz miło zobaczyć wdrażanie pomysłów na przerabianie i dawanie drugiego życia, niż po prostu burzenie i stawianie kolejnej infrastruktury pozbawionej duszy.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama