Bezpieczeństwo w sieci

Nie spełniła marzeń, za to straciła pieniądze. Fanka muzyki przeżyła ogromne rozczarowanie

Patryk Koncewicz
Nie spełniła marzeń, za to straciła pieniądze. Fanka muzyki przeżyła ogromne rozczarowanie
Reklama

37-latka uwierzyła, że rozmawia ze znanym muzykiem i podała oszustowi pieniądze na tacy.

Kojarzycie te memy, w których Cristiano Ronaldo – lub inny celebryta – prosi na Messengerze o BLIKa, bo znalazł się w podbramkowej (hehe) sytuacji? To forma wyśmiania oszustów, którzy po najniższej linii oporu próbują wyłudzić pieniądze od naiwniaków. Okazuje się jednak, że nie ma się z czego śmiać, bo taktyka bazująca na podawaniu się za sławną osobę faktycznie działa – choć do tej pory ciężko mi w to uwierzyć.

Reklama

Oszust nie mógł wymarzyć sobie lepszej sytuacji – ofiara sama ukręciła na siebie bicz

Chyba właśnie udało nam się dotrzeć do granic absurdu. Komenda Powiatowa Policji w Kolbuszowej poinformowała o nietypowej sytuacji, która wydarzyła się zaledwie kilka dni temu. Peyton Parrish – rockowy wokalista, zwany „amerykańskim wikingiem” – ma w lutym występować nad Wisłą. Czemu to istotna informacja? Bo poszkodowana bardzo chciała udać się na koncert muzyka i postanowiła wyszukać go w mediach społecznościowych by… kupić od niego bilet.

Peyton Parrish / Źródło: LiveNation

Właściciel jednego z fejkowych kont – jakich istnieją zapewne setki – wyczuł okazję i potwierdził w konwersacji z kobietą, że to naprawdę on jest wspomnianym artystą i chętnie sprzeda jej bilety na własny koncerty. Oszust polecił kobiecie wpłacić 400 zł na wskazany numer konta, jednak gdy ta zgodziła się bez wahania, poprosił o kolejne 450 zł, bo pula tańszych biletów miała się już na tamten moment wyczerpać. Wszystko szło jak po maśle, dlatego oszust postanowił iść na całość – kazał kobiecie wykonać przelew na 1500 zł, bo nie posiadała karty członkowskiej, czyli dokumenty niezbędnego do wzięcia udziału w koncercie.

Fałszywy Peyton Parrish przekazał jej, że nie otrzymał obiecanych przelewów, dlatego kobieta udała się do banku, by wyjaśnić sytuację. Dopiero tam zaczęła podejrzewać, że mogło dojść do oszustwa. Kobieta sumarycznie straciła więc ponad 2000 zł i zapewne do końca życia zapamięta, że biletów powinno szukać się tylko u autoryzowanych sprzedawców.

Stock image from Depositphotos

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama