Życie potrzebuje słońca lub ciepła wulkanicznego. To założenie od dekad kierowało poszukiwaniami biologicznymi w kosmosie, skupiając uwagę naukowców na planetach podobnych do Ziemi. Tymczasem w tle, bez szczególnego hype'u, dojrzewała alternatywa – życie napędzane nie przez promienie słoneczne, lecz przez niewidzialne cząstki o niezwykłej energii.

Odkrycie zespołu naukowców z NYU Abu Dhabi może sporo namieszać. Wysokoenergetyczne promieniowanie kosmiczne może być dla organizmów nie tylko neutralne, ale wręcz korzystne. I to w miejscach, gdzie nikt wcześniej nie szukałby śladów życia.
Kosmiczne promienie
Promieniowanie kosmiczne kojarzymy głównie z zagrożeniem dla astronautów lub satelitów krążących wokół Ziemi. Są to cząstki, które z prędkością bliską prędkości światła bombardują przestrzeń, przenikając przez atmosfery planet i docierając do powierzchni oraz warstw pod nimi. Naukowcy z NYU Abu Dhabi zadali sobie pytanie, które przez lata pozostawało poza głównym nurtem badań: co, jeśli zamiast niszczyć, takie promieniowanie daje życie?
Mechanizm jest zadziwiająco prosty. Kiedy wysokoenergetyczne cząstki uderzają w lód lub wodę, rozbijają ich molekuły, uwalniając elektrony. Na Ziemi niektóre mikroorganizmy potrafią wykorzystywać te elektrony jako źródło energii, proces ów nosi miano radiolizy. Z punktu widzenia ewolucji, to mechanizm podobny do fotosyntezy – tyle że światło słoneczne zastąpione jest promieniowaniem kosmicznym.
Życie w mroku
Badania zespołu koncentrowały się na symulacjach komputerowych, które miały określić, ile energii może wytworzyć radioliza na Marsie i księżycach Jowisza oraz Saturna. To właśnie te miejsca – szczególnie księżyce pokryte grubą warstwą lodu, jak Enceladus czy Europa – stanowią dziś główny obszar zainteresowania astrobiologów.
Symulacje pokazały, że największe szanse na rozwój życia zasilanego przez radiolizę ma Enceladus – księżyc Saturna. Zaraz za nim plasuje się Mars, a następnie Europa: czyli księżyc Jowisza. Wszystkie trzy ciała niebieskie mają jeden ważny wspólny element: warstwy lodu kryjące pod sobą ciekłą wodę. Wcześniej skupiano się na geotermii, teraz do gry wchodzi promieniowanie kosmiczne jako równie istotny, być może dominujący, czynnik.
To zaś burzy tradycyjne wyobrażenie o warunkach koniecznych dla życia. Zamiast ciepła i światła, wystarczy lód, woda i stabilny dopływ cząstek z kosmosu.
Radiolityczna strefa zamieszkania
Astronomowie często odnoszą się do "strefy zamieszkania": obszaru wokół gwiazdy, gdzie woda może istnieć w stanie ciekłym na powierzchni planety. Tymczasem zespół z NYU Abu Dhabi wprowadza alternatywny koncept, który może okazać się dużo bardziej trafny. Radiolityczna strefa zamieszkania – obszar, w którym warunki do życia stwarzają promienie kosmiczne – rozszerza drastycznie zakres potencjalnych miejsc występowania życia.
To natomiast pokazuje, że poszukiwania pozaziemskiego życia powinny sięgnąć znacznie głębiej niż powierzchnia planet. W przypadku Marsa czy Enceladusa największe odkrycia mogą czekać kilometry pod powierzchnią lodu lub skał. Narzędzia przyszłych misji będą musiały umieć wykrywać subtelne ślady chemiczne, będące efektem radiolizy.
Nowy kierunek poszukiwań
Do tej pory poszukiwania życia poza Ziemią były skoncentrowane na miejscach przypominających naszą planetę – umiarkowanie ciepłych, oświetlonych gwiazdą, z wyraźnymi śladami cieczy na powierzchni. Teraz okazuje się, że ten kierunek może być zbyt ograniczony, niemal konserwatywny. A konserwatyzm w nauce często ogranicza możliwość badania nie mniej istotnych zjawisk oraz idei.
Czytaj również: Ta technologia odmieniła nasze życie na lepsze, ale to nie było wcale takie oczywiste
Wszystko to odkrywa zupełnie nowy wymiar poszukiwań życia – głęboko pod lodem, w absolutnym mroku, bez konieczności czerpania energii z ciepła geotermalnego czy światła gwiazdy. Misje kosmiczne będą musiały na nowo określić swoje cele i oprzyrządowanie. Badania warstw podpowierzchniowych nie będą już tylko ciekawostką, ale kluczowym elementem strategii eksploracji kosmosu. Brzmi jak naukowa baśń, ale... być może życie jest powszechniejsze, niż nam się zdaje.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu