Felietony

Nie kupuję gier Sony. Powód może wydawać się prozaiczny

Patryk Łobaza
Nie kupuję gier Sony. Powód może wydawać się prozaiczny
Reklama

Sony jest jednym z największych wydawców gier wideo na rynku. Ja jednak od dłuższego czasu omijam ich gry szerokim łukiem. Dlaczego? Nie zgadzam się z ich nieuczciwymi praktykami wydawniczymi.

Od lat obserwuję rynek gier wideo z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony zachwyca mnie rozwój technologii, coraz bardziej zaawansowane mechaniki i opowieści, które potrafią poruszyć do głębi. Z drugiej strony, irytują mnie praktyki wydawnicze, które coraz częściej stawiają zysk ponad doświadczenie gracza.

Reklama

Przedsprzedaże z ekskluzywnymi dodatkami, przedmiotami i misjami (tak, patrzę na Ciebie Kingdom Come), wykrojona zawartość pod przyszłe DLC, nachalne mikrotransakcje w grach signleplayer i wiele innych nie powinno mieć w ogóle miejsca.

Jednym z takich zjawisk, które szczególnie mnie dotknęło, jest polityka Sony dotycząca ekskluzywów na PlayStation. Od lat nie kupuję gier, które najpierw trafiają na konsolę, a dopiero po roku lub dwóch są wydawane na PC. Dlaczego? Powód jest prosty: nie zgadzam się na płacenie pełnej ceny za roczne lub dwuletnie gry, które są sprzedawane jako „nowości”. I niech będzie jasne, że nie mam nic do tego, by gra najpierw wyszła na konsole, a później na PC. Niech to jednak odzwierciedla cena.

Ostatnim ekskluzywem, może nie Sony, ale konsolowym, który kupiłem, było Red Dead Redemption 2. Wtedy jeszcze byłem posiadaczem PlayStation 4 i z niecierpliwością czekałem na premierę tej gry. Rockstar Games, choć nie jest własnością Sony, współpracował z nimi w kwestii promocji i dystrybucji. Gra była fenomenalna – od grafiki po fabułę, wszystko było dopracowane do perfekcji. Po latach chętnie ponownie wcieliłbym się w Arthura Morgana, lecz cena 249 złotych skutecznie mnie przed tym powstrzymuje.

Sony jest rakiem branży gier. Trzeba go jak najszybciej wyciąć

Sony od lat stosuje tę samą strategię: najpierw wydaje grę na PlayStation, buduje wokół niej hype, a potem, gdy emocje opadną, gra trafia na PC. Problem w tym, że cena tych gier rzadko odzwierciedla ich wiek. God of WarHorizon Zero DawnDays GoneMarvel’s Spider-Man – wszystkie te tytuły, które na PlayStation były hitem, na PC pojawiły się w cenie bliskiej nowościom. Dla mnie to nieuczciwe. Dlaczego mam płacić pełną cenę za grę, która ma już dwa lata? Dlaczego nie mogę liczyć na promocję, która odzwierciedlałaby wiek produktu? Z dumą mogę powiedzieć, że na PC nie zagrałem jeszcze, ani, co ważne, nie kupiłem nigdy gdy, która wcześniej była dostępna wyłącznie na konsolach Sony.

Kolejnym przykładem, który zmusił mnie do refleksji, było Helldivers 2. Kupiłem tę grę z nadzieją na świetną rozrywkę w trybie kooperacyjnym. I rzeczywiście, początkowo było świetnie. Mechanika gry, humor i współpraca z innymi graczami sprawiały, że spędzałem przy tym tytułu wiele godzin. Ale wszystko zmieniło się, gdy Sony wprowadziło wymóg połączenia z ich usługami online. Nagle okazało się, że nie mogę grać w grę, którą kupiłem, bez ciągłego dostępu konta Sony. To był dla mnie ostatni gwóźdź do trumny. Przestałem grać i od tamtej pory unikam gier, które wymagają takiej inwazyjnej kontroli ze strony wydawcy.

Nie oznacza to, że już nigdy nie kupię gry Sony. Może kiedyś sprawię sobie PlayStation i problem ekskluzywów nie będzie już dla mnie problemem, chyba że etycznym. A może to Sony pójdzie po rozum do głowy i zda sobie sprawę, że na ich praktykach wydawniczych cierpią tylko gry i marki, które mają pod swoimi skrzydłami.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama