Duolingo, Babbel czy Memrise to jedne z wielu przykładów jak współcześnie się zacząć samodzielnie uczyć obcego języka. Dałem szansę temu pierwszemu i otrzymałem swoją odpowiedź.
![Duolingo przekonało mnie jak najłatwiej nauczyć się nowego języka](https://static.antyweb.pl/img/w_1250,h_550/wp-content/uploads/2025/02/DSCF3461-Large.jpeg)
Języków znam kilka, więc do aplikacji podszedłem z odwagą. Jest rzeczywiście prawdą, że z każdym następnym językiem jest łatwiej. Bynajmniej nie dlatego, że ta sztuka to pestka, lecz ze względu na wypracowanie sobie schematów, które doprowadzą nas do wymarzonego celu. Nie obyło się bez cierpienia.
Dlaczego w ogóle Duolingo? Klucz to dobra reklama
Nauka języka to nie jest tania sprawa, a już szczególnie wtedy kiedy jest to tylko zachcianka, nie potrzeba. Z tego powodu takie opcja jak Duolingo są kuszące, bo za darmo. Dodatkowo zespół tej platformy naprawdę wie, jak dotrzeć do ludzi i wykorzystuje swoją ikonę - sówkę Duo - na wszelki sposób w promocjach internetowych. Dla przykładu ostatnio wspólnie z Netflixem promowali Squid Game i naukę koreańskiego, zaś innym razem fenomen TikToka "Spanish or Vanish". Była to piosenka o Duolingo wykonana przez tancerzy na lodzie. W skrócie wiedzą co robią i mnie złapali.
Uczyć się można na dwa sposoby, płacąc za tryb Super Duolingo albo za darmo z reklamami. Ciekawą i zachęcającą opcją jest też to, że Super Duolingo jest w wersji solo i rodzinnej, więc można się wspólnie dopingować i zaoszczędzić (co też uczyniłem). Aplikacja jest też wyśmienicie dopracowana. Działa płynnie, postacie są zabawne i w najdrobniejszych animacjach da się wyczuć, że twórcy mają do siebie dystans i wiedzą, czego chcą użytkownicy.
Pora się przekonać, czy to metoda dla mnie
Na początku jest super. Ucząc się od zera, nie poczułem, aby było za trudno lub za łatwo. Jako że wybrałem koreański i niemiecki, to w jednym z języków musiałem zacząć od alfabetu. To akurat było bardzo ekscytujące, bo jest coś magicznego w uczuciu, gdy potrafi się rozpoznać znaki innego alfabetu niż łaciński. Nauka wygląda w ten sposób, że rozwiązuje się quizy poprzez dobieranie odpowiednich słów, które stworzą sentencję. Na tyle długo słowa się powtarzają, że szybko wchodzą w głowę i z łatwością się tworzy całe zdania. I tutaj miałem pierwszy zgrzyt.
Ta forma gry, w moich oczach nie do końca spełnia swoje zadanie. Po jakimś czasie zorientowałem się, że tak naprawdę nie uczę się znaczenia, tylko dobierania odpowiednich elementów, aby uzyskać perfekcyjny wynik. Mam na myśli, że równie dobrze mogłyby to być dowolne kształty, z których trzeba stworzyć specjalną sekwencję. No dobrze, ale gdy już się zorientowałem, po prostu zacząłem mocniej zwracać na to uwagę, aby przestać bezmyślnie składać zdania.
Po jakimś czasie są dokładane kolejne wyrazy, dokładane w fajnie przemyślanych sekcjach typu: przedstawiam się, idę na zakupy, i tak dalej. Tego typu zdania niosą jednak konkretne konsekwencja, a mianowicie dodają przypadki lub inne części zdania, które je zastępują, w skrócie, nadchodzi gramatyka. Gramatyka, która totalnie nie jest w żadnym momencie wytłumaczona, trzeba ją wykuć na blaszkę lub mieć dar do rozpoznawania w mig konkretnych szablonów (czego się domyślam, że właśnie się od nas oczekuje). W ogóle mnie się to nie podobało i po roku nauki przyszła pora powiedzieć basta i jako że mi zależało, z ciekawości sprawdzić, jaka będzie różnica zacząć się uczyć z nauczycielem.
Duolingo przekonało mnie jak najłatwiej nauczyć się nowego języka
Obecnie kończę pierwszy kwartał nauki w szkole językowej i różnica jest ogromna, na tyle duża, że zacząłem mieć nawet frajdę z Duolingo! W końcu rozumiem, czego się uczę i dlaczego pewne litery brzmią w jednym miejscu tak, w drugim inaczej. Nie marnuję już godzin na wyszukiwanie pytań, dotyczących rzeczy dziejących się w Duolingo. Jestem teraz ich krok po kroku uczony. Do tego stopnia, że teraz chętniej otwieram Duolingo (w wersji darmowej), bo już nie zgaduję, tylko składam zdania rozumiejąc o co chodzi i wzbogacam swój zasób słów. Jednakże pomoc nauczyciela to jest zupełnie inny kaliber nauki, pokazujący mi, że to jest wciąż najłatwiejsza metoda nauki nowego języka i biorąc pod uwagę jego efektywność, w pewnym sensie i najtańsza?
Naturalnie, każdy kij ma dwa końce. Rok z Duolingo kosztuje około 300 złotych, zaś kwartał nauki w szkole, co najmniej dwa razy tyle, w grupie i w konkretnych dniach. Zatem to sobie trzeba postawić pytanie jak bardzo serio traktujemy tę naukę, jak głęboko chcemy w to wejść. Jednak po moim doświadczeniu, uważam, że całkowicie bez sensu jest płacić z Duolingo. Jako kompan jest dużo fajniejszą propozycją, ale bolesną. Reklamy pomiędzy lekcjami są potwornie diaboliczne. Potrafią trwać nawet minutę, po każdym 5-8 minutowym quizie. Warto o tym pamiętać. Reasumując. Co z tego, że jest to bardzo tania forma nauki, skoro niczego z niej nie wyniesiemy?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu